GPW: +10% w lipcu, ale koniec roku może być pod kreską

Aż 10 proc. zyskał główny indeks warszawskiej giełdy w lipcu. Wakacyjne wzrosty są zasługą popytu na akcje zagranicznych inwestorów, pozytywnych danych ze spółek giełdowych oraz odreagowania po dwuipółmiesięcznej serii spadków. Potencjał wzrostu w krótkim terminie jeszcze się nie wyczerpał, ale analitycy radzą zachować dużą ostrożność, ponieważ jeszcze w tym roku możemy osiągnąć szczyt hossy i wrócić do trendu spadkowego.

– Tak zwana „letnia hossa” była nie do uniknięcia, jest z nią jednak kłopot. Jej podstawą są lepsze od oczekiwań – jak zwykle odpowiednio preparowane – raporty kwartalne spółek, ale dane makroekonomiczne z USA i z Chin nie napawają optymizmem. A jeśli dane zapowiadają spowolnienie to przyszłe zyski spółek będą niższe. Poza tym wzrosty indeksów w USA nie mają wsparcia w wolumenie, który jest bardzo mały – ostrzega Piotr Kuczyński z Xelion Dorady Finansowi.

Podobnie myśli Tomasz Regulski z TMS Brokers, który uważa, że do zakupów zachęcają dobre wyniki kwartalne największych światowych spółek. – Nieźle powinny wypaść również raporty polskich podmiotów. Ryzyko w perspektywie kolejnych miesięcy wciąż będą tworzyć problemy fiskalne państw strefy euro. W lipcu słabsze dane makroekonomiczne napływające z największych gospodarek inwestorzy lekceważyli – podkreśla analityk.

– Inwestorzy mogą być zadowoleni zarówno z wyników amerykańskich spółek giełdowych, jak i z odczytów indeksów PMI (ISM) obiecujących utrzymanie ożywienia gospodarczego w drugiej połowie roku – te dane mogą być decydujące dla utrzymania popytu na akcje. Inwestorzy nadal będą wrażliwi na punkcie wartości indeksów wyprzedzających koniunkturę, ale także na dane z rynku pracy w USA. Źródłem emocji mogą być także komunikaty rządów europejskich dotyczące wykonania budżetu – zauważa Emil Szweda z Open Finance.

– Okres zwyżek na GPW powoli zbliża się do końca i ostatnie miesiące roku mogą być trudniejsze dla posiadaczy akcji, ponieważ rynki będą dyskontowały wyniki gospodarki i przedsiębiorstw w kolejnym roku, kiedy większość państw prowadzących reformy finansów publicznych realizować będzie pełnię programów cięć kosztów i podnoszenia podatków, a na to mogą nałożyć się także oczekiwane decyzje o wzroście stóp procentowych. Zatem po wzroście w wakacje, jesień może być już mniej przyjemna dla rynków – ocenia Szweda.

Umiarkowanym optymistą jest główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień. – Krótkoterminowe perspektywy dla warszawskiej giełdy są dobre. Dobra koniunktura w Niemczech i w konsekwencji sprzyjające warunki dla polskich eksporterów sprawiły, iż już od jakiegoś czasu sytuacja na GPW jest lepsza niż np. za Oceanem. Jeśli dane z USA nie rozczarują, pojawi się szansa na test tegorocznych maksimów – uważa ekonomista.

Jednak w średnioterminowej perspektywie analitycy nie są już takimi optymistami. – Amerykańskie dane makroekonomiczne są obecnie największym zagrożeniem dla giełdowych byków. Publikacje te rozczarowują już od dwóch miesięcy – zaznacza Przemysław Kwiecień. – Od prawie dwóch tygodni zakupy polskich akcji dokonuje kapitał zagraniczny. Jeżeli to kapitał spekulacyjny, to zwrot na giełdzie będzie niespodziewany i gwałtowny, jeśli długoterminowy kapitał, to należałoby się spodziewać utrzymania dobrej passy. Osobiście obstawiam pierwszy wariant – mówi Mirosław Saj z DnB Nord Polska.

Pytani o możliwy scenariusz końcoworoczny analitycy zgodnie spodziewają się zamknięcia w okolicach poziomów z początku roku. Oznaczałoby to spadek w stosunku do zamknięcia wczorajszej sesji o blisko 5 proc. – Nie wykluczam przedłużenia zwyżki w części lub w całym sierpniu, ale jesienią oczekuję kolejnej korekty z zakończeniem roku w pobliżu lub poniżej obecnych poziomów – mówi Piotr Kuczyński. – Nie zdziwi mnie zamknięcie roku poniżej poziomów z 1 stycznia – wtóruje mu Mirosław Saj.

– Nie sadze by odbicie było trwale kontynuowane. Obawiam się o możliwość kolejnej fali wyprzedaży poniżej minimów z maja i lutego, a na koniec roku powinniśmy być poniżej poziomu z 1 stycznia – uważa Tomasz Jeżyk z DM BZ WBK. – Bardziej prawdopodobna wydaje mi się stabilizacja notowań, niż gwałtowne zmiany w końcówce roku. Dlatego sądzę, że całoroczna zmiana indeksu WIG20 zbliżona będzie do 0 proc. – mówi Emil Szweda z Open Finance.

Analitycy patrzący na perspektywy zakończenia roku nieco bardziej optymistycznie są w mniejszości. – Warszawska GPW jak i światowe giełdy ma szansę na kontynuację wzrostów. Bieżący rok główne polskie indeksy powinny zakończyć na wyższym poziomie niż poprzedni – mówi Tomasz Regulski z TMS Brokers. – Do obecnych wzrostów podchodziłbym raczej ostrożnie. Cały roku 2010 rynki akcji mogą zakończyć w okolicach zera lub ewentualnie na niewielkim plusie – prognozuje Przemysław Kwiecień z X-Trade Brokers.

Z kolei Łukasz Wróbel z Open Finance wskazuje na trzy główne czynniki ryzyka, z którymi będą się w najbliższym półroczu musieli zmierzyć inwestorzy. W centrum uwagi będzie komercyjny rynek długu. – Europejskie banki tylko w tym roku muszą zrefinansować obligacje za ok. 120 mld USD, sam Unicredit będzie szukał finansowania rzędu ok. 20 mld USD – zauważa Wróbel. Zdaniem analityka niestabilna jest wciąż sytuacja na Węgrzech. – Jeśli rozmowy z MFW i UE szybko nie zakończą się powodzeniem, w październiku wygaśnie ich linia kredytowa, co zwiększy niepokój na rynku obligacji rządowych – mówi analityk. Zdaniem Łukasza Wróbla kluczowa będzie również kwestia budżetu Polski. – Zagranica przyjmie negatywnie wzrost deficytu i odwlekanie koniecznych reform – mówi analityk.

Lipcowa silna zwyżka na warszawskim parkiecie może okazać się tylko odreagowaniem po serii spadków w ostatnim kwartale. Na wykresie rocznym coraz wyraźniej zarysowuje się trend boczny, w którym główne indeksy mogą pozostać do końca roku. Ożywienie gospodarcze, które miało przyjść w tym roku okazało się nad wyraz niepewne i w każdej chwili jego potencjał może zostać wyczerpany, tak samo jak optymizm giełdowych inwestorów.

Jarosław Ryba, Agnieszka Staniszewska

Źródło: Bankier.pl