Grecki rząd znów oszukał inwestorów, publikując zaniżone szacunki deficytu budżetowego. Niemieccy politycy już nawet nie ukrywają, iż życzą sobie „restrukturyzacji” greckiego długu. Te informacje sprawiły, że rynki finansowe postrzegają Ateny jako faktycznego bankruta.
Zeszłoroczny deficyt budżetowy Grecji wyniósł 10,5% PKB wobec 15,4% rok wcześniej – podał we wtorek unijny urząd statystyczny. W ten sposób Eurostat podważył szacunki greckiego rządu, który w lutym twierdził, że dziura w kasie państwa stanowiła „tylko” 9,4% produktu krajowego brutto.
Liczby przestawione przez Eurostat rozwiały jakiekolwiek wątpliwości co do tego, jak Ateny realizują plany oszczędnościowe narzucone przez UE i MFW. Pod naciskiem Brukseli i Waszyngtonu grecki rząd zobowiązał się do ograniczenia w tym roku deficytu do 7,4% PKB.
Teraz Hellada zadłużona jest na 142,8% swego PKB, co przy rynkowych stopach procentowych sięgających 23,65% (w przypadku obligacji dwuletnich) stawia Ateny w pozycji bankruta. Notowania kontraktów CDS szacują prawdopodobieństwo ogłoszenia przez Grecję niewypłacalności na 67%.
„Nie sądzę, aby Grekom udało się przeprowadzić strategię konsolidacyjną bez jakiejkolwiek restrukturyzacji” – ocenił dziś Lars Feld, członek rady doradców ekonomicznych kanclerz Niemiec Angeli Merkel. „Myślę, że Grecja powinna przeprowadzić ją raczej wcześniej niż później” – dodał Feld.
Gdy rząd w Atenach oficjalnie wyjdzie z propozycją rozmów o restrukturyzacji swojego zadłużenia, Grecja formalnie stanie się pierwszym niewypłacalnym krajem strefy euro (faktycznie jest już nim od roku). Analitycy szacują, że wierzyciele tego śródziemnomorskiego kraju (czyli głównie francuskie i niemieckie banki) będą musieli zaakceptować utratę 50-70% zainwestowanego kapitału. Oznaczałoby to straty w europejskim sektorze bankowym sięgające 40-60 mld euro.
Krzysztof Kolany
k.kolany@bankier.pl
Źródło: Bankier.pl