Guevara ogłasza rewolucję – społecznościowe OC i AC

Carmunism – od połączenia „car” i „comunism” – tak swój pomysł na ubezpieczenia komunikacyjne określa brytyjski startup noszący kontrowersyjną nazwę Guevara. Co wspólnego mają ze sobą Che i finanse? Niewiele, ale twórcy firmy twierdzą, że szykują rewolucję w nudnej do tej pory branży.


Sposób naliczania składki w klasycznych ubezpieczeniach komunikacyjnych nie jest z punktu widzenia klienta specjalnie przejrzysty. Wiemy, że zapłacimy mniej, jeśli pasujemy do statystycznego profilu mniej ryzykownego kierowcy i że będziemy nagradzani zniżkami za kolejne lata bezszkodowej jazdy. Brytyjski ubezpieczyciel Guevara ma zupełnie inny pomysł na to, jak powinny działać ubezpieczenia.

W grupie taniej

Model działania firmy nawiązuje do fundamentów ubezpieczeniowego biznesu, czyli mechanizmu nazywanego dzieleniem ryzyka. Jeśli chcemy chronić się przed jakimś zdarzeniem, możemy wspólnie stworzyć fundusz (wnosząc małe składki), z którego wypłacimy odszkodowanie, gdy któryś z członków grupy poniesie szkodę. W ten sposób rozkładamy ryzyko rzadko występującego, ale potencjalnie kosztownego zjawiska na więcej osób i zmniejszamy koszty ochrony.

Społecznościowe ubezpieczenie w wydaniu Guevara działa właśnie w ten sposób. Klienci tworzą grupy (np. rodzina i znajomi) wspólnie ubezpieczające posiadane auta. Początkowa składka obliczana jest według zasad stosowanych przez tradycyjne towarzystwa ubezpieczeń (czyli w oparciu o szacunek ryzyk). W kolejnych latach jednak składki będą uzależnione od tego, ile ze wspólnej „puli” wypłacono odszkodowań. Jeśli nie było szkód wśród członków grupy, to składka będzie znacznie niższa. W najgorszym razie składka będzie taka jak na początku – Guevara gwarantuje, że składka nie pójdzie w górę tak długo, jak długo nie zmieni się jego sytuacja (np. posiadany pojazd czy miejsce zamieszkania).

Przejrzysta polityka

W odróżnieniu od tradycyjnych ubezpieczycieli, Guevara pozwala swoim klientom śledzić, co dzieje się z ich funduszami. Mogą oni sprawdzić, ile jest w „puli” i jakie pokrywano z niej szkody. Klientom będzie zależeć, aby w ich grupie było jak najwięcej dobrych kierowców – im mniej jest szkód, tym niższe składki co roku. Przewidziano zatem możliwość, że członek grupy jest z niej wykluczany w tajnym głosowaniu. Jeśli klient nie wie do jakiej grupy dołączyć lub nie stworzy własnej, algorytm Guevara zaproponuje mu odpowiednie miejsce.

Biznes ma się utrzymywać ze opłat, które firma pobiera od każdej składki. W ten sposób gromadzony jest także „Waterloo Fund”, czyli rezerwa na wypłaty przewyższające fundusze zgromadzone w danym roku przez grupę. Guevara ma zamiar przyciągnąć klientów nie tylko niższymi opłatami w kolejnych latach (zniżki mają sięgać nawet 80% pierwszej składki), ale także niekonwencjonalnym marketingiem odwołującym się do hasła „dość nabijania kabzy grubym rybom”.

Jeśli Guevara zdoła odnieść sukces na brytyjskim rynku, to będzie to pierwsza platforma ubezpieczeń P2P (person-to-person), której udało się wypłynąć na szerokie wody. Na razie firma ma za sobą zaledwie kilka dni działania, ale już w ciągu pierwszej doby zdołała zebrać 100 tys. funtów od klientów, którzy zdecydowali się przyłączyć do ubezpieczeniowej rewolucji.