Hipoteczny kwartał dla Banku Millennium

Bank Millenium w III kwartale zarobił na czysto 72,2 mln zł. To wynik zgodny z oczeki­waniami analityków, lepszy jednak o ponad 11 mln zł niż w ana­logicznym okresie 2005 r. O 14 mln zł był też lepszy wynik operacyjny, który w zakończonym we wrześniu kwartale wy­niósł 90 mln zł. Po trzech kwar­tałach zysk netto Millennium wyniósł 211,9 mln zł wobec 189,6 zł zysku w pierwszych dziewię­ciu miesiącach 2005 r. – Udało nam się poprawić ubiegłoroczne osiągnięcia mimo kosztów, jakie ponosimy w związku z roz­budową sieci – powiedział wczoraj przy okazji prezentacji wyników prezes banku, Bogu­sław Kott. Bank planuje do poło­wy 2008 r. rozbudować swoją sieć o 158 nowych placówek. Na nowe oddziały i rebranding starych bank przeznaczył łącznie 188 mln zł. Do końca września bank otworzył już 31 nowych lub zmodernizowanych oddziałów. W tym roku planowane jest otwarcie kolejnych 26 placówek.
Lepsze wyniki niż przed ro­kiem Millennium zawdzięcza
głównie większej akcji kredyto­wej, a przede wszystkim wyko­rzystaniu boomu na rynku kre­dytów hipotecznych. Millen­nium dość nieoczekiwanie stało się trzecim graczem na tym ryn­ku (za PKO BP i BPH, a przed wieloma większymi bankami) z ponad 13-procentowym udzia­łem wśród nowosprzedawa­nych kredytów. W porównaniu z ubiegłym rokiem portfel kre­dytowy Millennium wzrósł o 51% do 13,56 mld zł. Natomiast portfel tylko kredytów hipo­tecznych powiększył się w cią­gu 12 miesięcy o 126% i na koniec roku wyniósł ponad 6,5 mld zł. Aby podtrzymać tę dynamikę, bank zamierza jeszcze w tym roku zaciągnąć pożyczkę w wysokości minimum 250 mln franków szwajcarskich na okres 3 lat.
Efektownie rozwija się też sprzedaż kart kredytowych. W ciągu roku liczba takich kart wydanych przez Millennium wzrosła o 131% (228 tys. kart nakoniec września 2006 r.)
– Bank skupił się na trzech segmentach rynku: kredytach hipotecznych, kartach kredyto­wych i sprzedaży jednostek fun­duszy inwestycyjnych. I to wy­chodzi mu całkiem dobrze. W innych dziedzinach bank już nie może pochwalić się takimi przyrostami – ocenia Marek Juraś, analityk Domu Maklerskie­go BZWBK.
Entuzjazmu analityków nie budzą też wskaźniki efektywno­ściowe Millennium. Współ­czynnik wykorzystania kapitału (ROE) banku kierowanego przez prezesa Kotta, wyniósł na koniec września 12,8%. Ob­niżył się natomiast wskaźnik kosztów do dochodów z 734 do 67,1%, jednak nadal pozosta­je on jednym z najwyższych wśród banków notowanych na warszawskiej giełdzie. – W ciągu trzech kwartałów 2006 r. nasze koszty wzrosły łącznie o 6,9%, ale jeżeli odjąć koszty re­brandingu i rozbudowy sieci, urosłyby one zaledwie o 2,1% – tłumaczy Fernando Bicho, członek zarządu Millen­nium.
– Zgodnie z planami Millen­nium, ROE ma wzrosnąć wcią­gu dwóch lat do 15%. To jed­nak nie imponuje na tle innych banków, które mogą się po­chwalić ROE powyżej 20%. Bank nadal ma też kłopoty z utrzymaniem dyscypliny kosztowi na tle całego sektora wypada pod tym względem sła­bo – uważa Marek Juraś.