Idzie wielka grecka prywatyzacja

Przyciśnięci do muru greccy socjaliści rozpoczną wyprzedaż państwowych spółek. Do kupienia będą udziały w wodociągach, portach, kolejach, elektrowniach, poczcie i narodowym telekomie. Wszystko po to, aby spłacić długi zaciągnięte w niemieckich i francuskich bankach.

Europejscy politycy okazują coraz większe zniecierpliwienie nieudolnością greckiego rządu. Ateny nie spełniły złożonych rok temu obietnic i mimo podwyżki podatków nie wypełniły programu sanacyjnego. W zeszłym roku w kasie greckiego państwa zabrakło 24,2 mld euro, co stanowiło 10,5% produktu krajowego brutto. Całkowity dług publiczny wzrósł do 330 miliardów euro. Grecja wpadła w ciężką recesję, a relacja długu do PKB podskoczyła do 142,8%.

W tej sytuacji rynki finansowe oceniły kraj jako faktycznego bankruta, egzystującego jedynie dzięki 110 mld euro pożyczki obiecanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i kraje strefy euro. Ale te pieniądze skończą się w przyszłym roku, a przy rentowności obligacji 2-letnich wynoszących 26% rząd w Atenach nie jest w stanie pożyczyć gotówki od inwestorów.

Grecja musi więc jeszcze mocniej ograniczyć rozdęte wydatki państwowe (które w roku 2009 sięgnęły 52,9% PKB). Aby zrównoważyć finanse publiczne rząd musiałby zmniejszyć wydatki o 20%, co ze względów politycznych jest trudno wykonalne. Grecy już teraz gwałtownie protestują przeciwko i tak stanowczo zbyt małym oszczędnościom.

Jedynym wyjściem pozostaje prywatyzacja państwowego majątku, ze sprzedaży którego rząd chce w trzy lata pozyskać 50 mld euro (czyli równowartość 20% PKB). Aż 70% z tej kwoty ma pochodzić ze sprzedaży nieruchomości, a pozostałe 15 mld euro mają zapewnić wpływy z upłynnienia udziałów w państwowych spółkach.

Inwestorzy już ostrzą sobie zęby na greckie porty, przez które przechodzi część importu chińskich towarów do Europy. Interesującym biznesem mogą być też sieci wodociągowe czy udziały w państwowym monopolu hazardowym. Łakomym kąskiem jest także Hellenic Telecommunications (OTE), w którym 30% udziałów ma Deutsche Telekom i który posiada prawo do odkupienia od państwa kolejnych 10% udziałów. Grecki rząd dysponuje obecnie 1/5 udziałów w OTE, których rynkowa wartość wynosi 3,2 mld euro.

Problem w tym, że z powodu recesji i kryzysu finansowego greckie akcje wyceniane są bardzo nisko. W maju ASE – główny indeks ateńskiej giełdy – spadł do najniższego poziomu od przynajmniej 13 lat, ponieważ w ceny uwzględniona jest premia za ryzyko wystąpienia Grecji ze strefy euro. Powrót do drachmy oznaczałby silną deprecjację krajowej waluty i spadek wartości greckich aktywów.

Krzysztof Kolany

Źródło: Bankier.pl