Czwartkowa sesja rozpoczęła się neutralnie. Główne indeksy nie wykazywały najmniejszej ochoty do kontynuowania wzrostów z poprzednich dni, ani do większej korekty. Efektem było utkwienie WIG20 w trendzie bocznym, który i tak był zdecydowanie lepszym kierunkiem niż ten obrany przez główne giełdy europejskie. Tam nie było już śladu wczorajszego optymizmu i początek był ewidentnie pod kontrolą podaży.
Sytuacja indeksów w Europie pogarszała się, choć nie miało to związku z publikacją informacji o spadku PKB o 1,5 proc. w krajach strefy euro. Taki odczyt był oczekiwany, więc nie mógł wzbudzić żadnych emocji. WIG20 praktycznie nie reagował na słabe sygnały płynące z zagranicy i dalej prezentował spokojny handel, który w porównaniu do ostatnich tygodni był wręcz nudny. Żaden sektor ani żadna spółka nie wyróżniały się na tle rynku. Trzeba jednak przyznać, że dobrze wypadli wczorajsi liderzy wzrostów, którzy tak jak KGHM, nie poddali się dziś korekcie.
Spokojna GPW jak i spadkowy Euroland czekały na dalsze impulsy. Nie mogły być nimi decyzje banków centralnych, które nie zaskoczyły. Zarówno Bank Anglii jak i Europejski Bank Centralny obniżyły oprocentowanie o 50 pkt. bazowych. Oznacza to, że w Wielkiej Brytanii stopy procentowe spadły do rekordowo niskiego poziomu 0,5 proc. i jest to najniższy poziom oprocentowania w Anglii od 316 lat. Główna stopa w strefie Euro spadła do 1,5 proc. i również jest najniższa w historii europejskiej waluty od 1999 roku. Dodatkowo Prezes ECB nie wykluczył dalszego luzowania polityki monetarnej, ponieważ inflacja w tym roku i przyszłym będzie znacząco poniżej 2 proc., a gospodarka europejska w 2009 roku może skurczyć się nawet o 3,2 proc. (wcześniej zakładano zmniejszenie o 1 proc.)
Pozostałe publikowane dane makro też nie miały znaczenia. Ilość nowych bezrobotnych w ostatnim tygodniu w Stanach zwiększyła się do 639 tysięcy i była delikatnie powyżej oczekiwań, ale bardziej na rynek wpłynęła informacja o możliwych problemach z wypłacalnością General Motors. Audytor badający spółkę odkrył błędy w księgowości firmy, co od razu przypomniało aferę Enronu i wywołało ucieczkę od akcji GM.
Nasz rynek długo opierał się złej atmosferze zewnętrznej, ale po południu schodził już na nowe minima. Wciąż skala spadku przypominała niewielką korektę po trzech dniach wzrostów i 8 procentowej zwyżce od poniedziałku. Ostatnia godzina przyniosła jeszcze jeden atak byków, dzięki czemu udało się podnieść WIG20 i zakończyć na zaledwie jedno procentowym minusie. W porównaniu do fatalnych sesji zachodnich parkietów nasz rynek wciąż kreuje lokalny optymizm stwarzając wrażenie, że niestraszne nam nawet największe przeceny w Stanach. Na razie to mocny sygnał siły byków, którego źródła ciężko zidentyfikować. Może to być umacniający się złoty albo też rosnąca chęć do zakupów ze strony OFE. Niezależnie od tego taka sielanka nie będzie trwać wiecznie i zakończy się poprawą sytuacji w USA lub drastyczną przeceną w kraju. W tej chwili obie drogi są otwarte.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse