Inflacja zjada nasze oszczędności

Po pierwsze pokazuje ona jak zmieniają się ceny dóbr konsumpcyjnych, czyli tego, na co wydajemy swoje pieniądze. Dla naszych portfeli dobrą informacją jest to, że wynagrodzenia w gospodarce rosną szybciej niż ceny. GUS poinformował ostatnio, że wzrost płac w gospodarce w II kwartale wyniósł aż 8,9 proc. i przeciętne wynagrodzenie wyniosło 2644,34 PLN. Inflacja w tym czasie nie była tak wysoka, więc zwiększyła się siła nabywcza, czyli to, ile danych towarów można kupić za przeciętną pensję.

Z powodu inflacji cierpią jednak nasze oszczędności. Jeszcze rok temu inflacja w lipcu wynosiła 0,7 proc. Oprocentowanie lokat w tym czasie nie zmieniło się jednak tak wyraźnie, więc realne zyski

z bezpiecznych instrumentów mocno spadły. W kolejnych latach nie będzie lepiej, bo prognozy mówią o dalszym wzroście inflacji. Spójrzmy, ile można było zarobić na najlepszych lokatach oferowanych na rynku w poprzednich latach. Pod uwagę braliśmy roczne depozyty na 100 tys. PLN, zakładane po stałym oprocentowaniu z poprzedniego roku.

Widać jak bardzo inflacja wpływa na to, ile faktycznie zarabiamy na lokatach. Podobna sytuacja dotyczy oczywiście innych instrumentów: obligacji, czy funduszy inwestycyjnych. Jednak im niższe są nominalne stopy zwrotu, tym bardziej widać różnicę w porównaniu z realnymi wynikami. Rok 2006, kiedy to inflacja utrzymywała się przez długi czas poniżej 1 proc., trzeba potraktować jako wyjątkową okazję, jaką zafundowała oszczędzającym gospodarka. Trzeba jeszcze pamiętać, że oprocentowanie skorygowane o inflację, to nie jest to, co trafia do naszych portfeli. Zyskami trzeba się podzielić z fiskusem, nominalne oprocentowanie pomniejsza więc jeszcze 19-proc. podatek. Ostateczny, niezbyt imponujący zysk pokazuje ostatnia kolumna w tabeli.