„Grupa banków pożyczających na mieszkania wyłącznie w rodzimej walucie była stosunkowo nieliczna, ale należały do niej firmy ze ścisłej czołówki rynku: Pekao, ING BSK, BZ WBK oraz BPH. Dlaczego ich zarządy zmieniły zdanie? Bo klienci wolą brać tańsze kredyty walutowe. Ich spłata pozwala co miesiąc zaoszczędzić nawet kilkaset złotych. – Odwrót od złotego nie będzie gwałtowny, ale spodziewamy się, że sporą część sprzedaży w tym roku będą stanowiły już kredyty walutowe – zdradza Piotr Gąjdziński, rzecznik BZWBK.”, czytamy w dzienniku.
„Niemal pewne jest, że ofertę o kredyty w walutach obcych poszerzy BPH, który udzielał ich, zanim stał się własnością włoskiej grupy UniCredit. Oczekiwana w najbliższy czasie zmiana właściciela BPH (część już przejął Pekao) na GE Money powinna spowodować, że bank wróci do poprzedniej praktyki. Wówczas jedynym zadeklarowanym przeciwnikiem walutowych pożyczek pozostałby największy w kraju bank Pekao. Ale i to nie jest pewne, bo jak mówi się na rynku, również w instytucji należącej do UniCredit trwają zażarte dyskusje nad zmianą polityki kredytowej. Sam bank na razie nie chce komentować tych doniesień.”, pisze „WSJ Polska”.
„- Jeśli ktoś obecnie chce istnieć na rynku kredytów hipotecznych, to musi pożyczać we frankach szwajcarskich” – podsumowuje Paweł Mąjtkowski, analityk Expandera.
W ostatnich miesiącach kredyty mieszkaniowe w walutach cieszą się coraz większą popularnością. Większość z nich to kredyty we frankach szwajcarskich. Głównym powodem wzrostu zainteresowania kredytami walutowymi są rosnące stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego, które podbijają koszty kredytów w złotówkach. Po ostatniej podwyżce stopa podstawowa wynosi już 5,75 proc. Analitycy spodziewają się, że w tym roku osiągnie ona pułap 6 proc., co oznacza, że raty kredytów w rodzimej walucie będą jeszcze wyższe.
Więcej na ten temat w „The Wall Street Journal Polska” – dodatku ekonomicznym „Dziennika”.