Lada moment klienci ING Banku dostaną do testów nowe narzędzie do zarządzania finansami osobistymi. Jak zapewnia bank, zintegrowany z ROR-em Finansometr ma być najbardziej rozbudowanym narzędziem typu Personal Finance Management dostępnym na polskim rynku. Zasadniczą zaletą rozwiązania ma być inteligentny i uczący się algorytm, który automatycznie przypisze większość wydatków do określonych kategorii.
W poniedziałek kliku dziennikarzy miało okazję zapoznać się przedpremierowo z nowym narzędziem do analizowania domowego budżetu, które wkrótce będzie towarzyszyć kontom klientów ING Banku Śląskiego. Finansometr, bo tak nazywa się aplikacja, jest narzędziem typu Personal Finance Management (PFM). Na rynku podobnych rozwiązań funkcjonuje już kilka czy nawet kilkanaście, ale w większości są to programy dostarczane przez instytucje niefinansowe (najbardziej znane to iFin24.pl czy Kontomierz). Jedynym bankiem, który oferuje tak zaawansowane rozwiązanie klientom w ramach systemu bankowości internetowej, jest Meritum Bank (Meritum Planer).
Aplikacje do zarządzania domowym budżetem pomagają kontrolować i analizować finanse klienta. Dzięki nim można stosunkowo łatwo ocenić na co przeznaczamy co miesiąc określoną część naszej pensji. Z reguły wpływy i wydatki prezentowane są na kolorowych wykresach, które bardziej przemawiają do wyobraźni niż rzędy komórek w excelu. Korzystanie aplikacji pomaga oszacować klientowi jak dużo wydaje co miesiąc na rozrywkę, samochód, używki, ocenić jaką część jego dochodów pochłaniają raty kredytów. Aplikacje typu PFM pomagają wskazać słabe punkty budżetu, załatać dziury, a nawet wygospodarować oszczędności. Nagle może się bowiem okazać, że na paliwo, papierosy czy kawę w restauracji wydajemy kilkaset złotych więcej, niż nam się wydaje.
Najsłabszym ogniwem tego typu programów jest konieczność skrupulatnego notowania wydatków. Często, by ocenić na co wydaliśmy pieniądze, musimy przypisywać określone transakcje do poszczególnych kategorii. Przyznam szczerze, że właśnie dlatego nigdy nie pociągało mnie korzystanie z aplikacji PFM. Przedstawiciele ING pocieszyli mnie, że podobno nie jestem wyjątkiem 😉 Dlatego też pracując nad Finansometrem postawili sobie za cel maksymalne zautomatyzowanie procesu kategoryzowania wydatków. Receptą na tę bolączkę ma być inteligentny i uczący się algorytm, który będzie automatycznie sortował dane za klienta. Transakcje będą kategoryzowane i grupowane oraz prezentowane w formie wykresów i raportów dostępnych od ręki przez całą dobę. Oczywiście klient będzie mógł je sobie w każdej chwili poprawić według własnego uznania, jeśli stwierdzi, że automat przypisał coś nie tam gdzie powinien, a także dodać własne znaczniki.
Jak ma to działać w praktyce? Na przykład dokonując transakcji kartowej w markecie spożywczym, system automatycznie po kodzie merchanta (MCC) rozpozna kategorię wydatków i przypisze je do grupy zakupów spożywczych (tak działa to też w Meritum). W ING automatyzacji będą podlegać też przelewy. Przykładowo, dokonując przelewu na rachunek odbiorcy energii system automatycznie przypisze wydatek do sekcji związanej z opłacaniem rachunków i mediów. Dodatkowo działały będą dwa mechanizmy uczące się – jeden „lokalny”, opierający się o poprawki nanoszone przez użytkownika, drugi „globalny” – zadziała wówczas, gdy bank zobaczy, że w określonych punktach klienci często zmieniają zaproponowaną kategorię na inną. Aplikacja umożliwi także rejestrowanie transakcji, które zostały dokonane poza rachunkami analizowanymi w Finansometrze.
Ponieważ dostałem testowy dostęp do narzędzia, sprawdziłem, jak sprawdza się ono w przypadku moich finansów w ING. Pierwsze pozytywne zaskoczenie – narzędzie już na starcie zawiera dane transakcji z dwóch ostatnich miesięcy. Jako klient mogę więc analizować dane od razu po uruchomieniu Finansometru, bez konieczności budowania swojej historii wydatków przez pierwszy miesiąc czy dwa. Transakcje kartowe zostały przypisane do określonych kategorii bez zarzutu. Sklepy spożywcze (np. Lewiatan) trafiły do kategorii zakupów podstawowych, podkategorii zakupy spożywcze. Transakcje w Rossmanie do podkategorii Uroda i kosmetyki, a prowizja za niedokonanie płatności kartą ING trafiła do kategorii Finanse. Tutaj też będą trafiały wydatki związane z kredytami czy innymi opłatami. Oczywiście wszystko zostało estetycznie zaprezentowane na wykresach (trzy typy do wyboru).
Sama aplikacja ma przejrzysty interfejs i nie jest przeładowana zbędnymi informacjami. Działa szybko i bez opóźnień. Główny ekran składa się z czterech boksów, które można układać i przesuwać według własnego uznania. W pierwszym znajduje się podsumowanie produktów finansowych klienta (ROR, OKO, karta kredytowa, kredyty, lokaty). Drugi boks zawiera ostatnie transakcje, gdzie prezentowane są operacje dokonane przez klienta wraz z przypisanymi już kategoriami wydatków. Trzeci boks to wydatki i prognozy za ostatni miesiąc. Klient może ustawić sobie którego dnia zaczyna się jego „miesiąc rozliczeniowy” – to przydatne zwłaszcza dla osób, które nie otrzymują pensji pierwszego. Ostatni z wyświetlanych boksów umożliwia klientowi porównanie się z innymi użytkownikami (anonimowo). Posiadacz rachunku będzie mógł porównywać strukturę własnych wydatków z przeciętnymi użytkownikami ING BankOnLine w zbliżonym wieku, dochodach, wykształceniu etc. Oczywiście jeśli wyrazi zgodę na korzystanie z tego dodatku.
Na tę chwilę aplikacja jest jeszcze w wersji beta, a przedstawiciele banku zapowiadają, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W planach są na przykład alerty, które ostrzegą klienta, że w którejś kategorii (na przykład Rozrywka) za bardzo nadwyrężył miesięczny budżet. Aplikacja będzie też wdrożona dla klientów biznesowych prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Tu będą sobie mogli analizować na przykład strukturę wpływów od kontrahentów. Finansometr ma być także narzędziem, które pomoże zindywidualizować podejście do klienta. W przyszłości bank będzie mógł proponować klientowi specjalnie dobrane pod jego kątem produkty. Taki mechanizm działa już na przykład w mBanku (Oferta dla ciebie).
Niewątpliwie zaletą aplikacji ING Banku i Meritum jest fakt, że to narzędzia dostarczone przez banki i zintegrowane z systemami bankowości internetowej. Klient nie musi wgrywać wyciągów do zewnętrznych aplikacji webowych, bo analiza transakcji przeprowadzana w ramach systemu bankowego. Dla osób, które z różnych względów obawiają się korzystać zewnętrznych aplikacji, te zintegrowane przez banki, mogą być istotną wartością dodaną do konta.
I tu odpowiadamy sobie na pytanie, dlaczego bank wdraża narzędzie do analizy wydatków, które pomoże kontrolować budżet. Wydaje się, że w interesie banku nie leży uświadamianie klientów, ile wydają na konsumpcję. Lepiej przecież podsunąć dodatkowy kredyt, niż udostępnić narzędzie, które pokaże dziury, przez które wypływają pieniądze. Bank liczy jednak na to, że darmowe i zaawansowane narzędzie do analiz będzie stanowić istotną wartość dodaną do darmowego konta internetowego i zarazem stanowić mocny element przewagi konkurencyjnej. Niewątpliwie będzie to także istotny akcent w budowaniu wizerunku banku do oszczędzania. To może chwycić. Zwłaszcza, że ostatnio coraz częściej mówi się o potrzebie oszczędzania i zaciskania pasa. Dla wielu gospodarstw domowych szukających dodatkowych środków w kurczących się budżetach, Finansometr może stanowić ciekawą alternatywę dla tradycyjnego arkusza kalkulacyjnego.
Źródło: PR News