INGMobile na Androida – już za chwilę

Mobilna aplikacja ING Banku Śląskiego już wkrótce nie tylko dla użytkowników słuchawek ze stylowym owocowym logiem. Podczas gdy trwa proces udostępniania INGMobile w sklepie Play (dawniej znanym jako Android Market), wykonujemy szybki polowy test wersji przedpremierowej.

Aplikacja na Androida pojawia się z opóźnieniem w stosunku do wersji na iPhone – do tego zdążyliśmy się chyba przyzwyczaić. INGMobile ma zostać udostępnione jeszcze dziś, tymczasem po kilku chwilach eksperymentów z użyczonym przez bank HTC Desire S pozostaje powiedzieć: proste, przejrzyste, działa. Choć z pewnością nie zadowoli wszystkich. Bo do elektronicznych portmonetek i funkcjonalnego NFC spiętego ze smartfonami jeszcze nieco rynkowi brakuje.

PIN i reszta świata

Pierwsze logowanie do aplikacji odbywa się podobnie jak w przypadku pełnej e-bankowości – podajemy identyfikator klienta złożony z trzech pierwszych liter imienia i nazwiska oraz czterocyfrowej liczby. Potwierdzamy tożsamość maskowanym hasłem do e-bankowości. I na tym etapie wybieramy 4-cyfrowy PIN, który pozwoli szybko logować się przy kolejnych uruchomieniach. I jesteśmy w środku.

A w środku? Estetycznie i skromnie, za to o niebo lepiej niż w przypadku klasycznego interfejsu e-bankowości. Który, przypomnijmy, projektowany był w oparciu o koncepcję wyglądu „smartfonowego” i wzbudził wiele niekoniecznie pozytywnych emocji. INGMobile na Androida trzyma fason – proste kaskadowe menu graficzne z polami wystarczająco dużymi, by trafić w nie nawet niewprawnym palcem. No i miernik, który – po wcześniejszym ustawieniu górnego pułapu wyświetlanego salda, poinformuje nas nawet bez logowania, jak stoimy z zapasami gotówki.

Opcji nie ma zbyt wiele. Mamy „Moje ING”, które przedstawi nam informacje o rachunkach, oszczędnościach i kartach kredytowych. Mamy także „Przelewy” – tu dokonamy szybkiego transferu środków w ramach własnych kont, oraz wyślemy pieniądze w ramach zdefiniowanych wcześniej wzorców przelewów. Z pewnością doczekamy się czasów, gdy to ograniczenie – tłumaczone najczęściej względami bezpieczeństwa – zniknie; na razie pozostaje nam definiować odbiorców w ramach klasycznej e-bankowości. Do tego oczywiście „Kontakt”, wyszukiwarka placówek i bankomatów spięta z geolokalizacją. I to by było właściwie na tyle. Tylko, czy to źle?

Skromność jest cnotą

Podczas gdy jedni do aplikacji mobilnej wrzucają praktycznie wszystko z zakresu bankowości detalicznej, a inni do mobilnego bankowania chcą dorzucić także media społecznościowe, INGMobile przypomina proste – i skuteczne – narzędzie, które bez przedzierania się przez miliony opcji pozwoli wykonać podstawowe operacje.

Bo powiedzmy sobie szczerze: czy możliwość wykonywania jedynie przelewów własnych i zdefiniowanych wcześniej w systemie jako wzorzec przelewów zewnętrznych jest ograniczeniem? Zawsze możemy załogować się do pełnej wersji systemu e-bankowości. Fakt, ze stosunkowo małym ekranem i jeszcze mniejszymi kratkami hasła maskowanego w przypadku standardowego smartfona nie będzie to ani proste, ani specjalnie przyjemne, ale pozwala na awaryjne wykonanie operacji wykraczających poza możliwości INGMobile. A te mają rozszerzać się z każdym updatem aplikacji.

Czego w INGMobile brakuje w tym momencie? Mnie zabolał brak możliwości szybkiej, smartfonowej spłaty karty kredytowej – ta opcja ma pojawić się w kolejnych wersjach. Z pewnością są też klienci, którzy chcieliby móc operować na lokatach – założenie, przedłużenie czy rozwiązanie depozytu to funkcje, które mogą przydać się w dość niespodziewanych momentach. Nie zaszkodziłoby też dodanie przeglądu posiadanych kart debetowych – np. z szybką możliwością zastrzeżenia. Albo systemu e-portfela i płatności NFC z pomocą smartfona – ale tu uciekamy już w przyszłość, choć niekoniecznie odległą.

Otrzymujemy więc narzędzie, które przed podejściem do sklepowej kasy pozwoli nam szybko sprawdzić stan konta, albo przelać środki na to, do którego przypięta jest nasza karta. Nie pochwalimy się szybkim zakupem na Facebooku, nie otrzymamy ekspresowej pożyczki gotówkowej i nie zobaczymy „wodotrysków”, za to dowiemy się, gdzie i ile wydaliśmy – i jak bardzo możemy sobie jeszcze poszaleć. Można oczywiście powiedzieć: w takim Pekao S.A. mają na przykład geolokalizację i informację o zniżkach! Tak długo jak ING Bank Śląski nie opracuje lub nie podepnie się pod zewnętrzny program rabatowy, ta funkcja nie jest niezbędna. A na resztę – cóż – trzeba będzie poczekać. Tylko czy naprawdę chcemy całe nasze finanse nosić – zamiast w portfelu – w komórce?

Źródło: PR News