Ekonomiści mają rację. Kryzys wyzwala w ludziach niespotykaną energię w rozwiązywaniu problemów. Jeśli na rynku bankowym trwa wojna na rynku depozytów, to można byłoby się spodziewać, że banki będą prowadzić badania nad nowymi rodzajami broni. I tak się rzeczywiście dzieje. Co prawda wunderwaffe nikt jeszcze nie wymyślił, ale sztabowcy siedzą i główkują. Zwykła walka na procenty nie jest już tak istotna. Teraz sięgnięto po cały arsenał wojennych sztuczek.
Mamy zatem jak zwykle działania dezinformujące – czyli tak zwane gwiazdki. Co konkretnie? Na przykład wszelkiego rodzaju progi, czy oprocentowanie zarezerwowane dla nowych środków, ewentualnie oferta ograniczona czasowo. Majstersztykiem jest lokata nocna Aliora na 8% dla połowy środków, ale oczywiście takich kwiatków mamy więcej. Ten konkretny przykład jest o tyle ciekawy, że wraz z Pocztowym rozpoczął nowy rozdział w tej wojnie. Atak bronią chemiczną. Zakazaną przez konwencje międzynarodowe, ale oczywiście jak nikt nie widzi – chętnie stosowaną – kto się będzie tam dostosowywał do nieżyciowych regulacji. Zawsze przecież zamiast gazu łzawiącego, można użyć żelu pieprzowego. Efekt podobny. W sumie w samoobronie, w sumie legalnie, ale jakoś nikt nie jest przekonany do tego. Tak właśnie jest z obchodzeniem podatku Belki – czyli wykorzystanie zapisów ustawy, która zwalnia z płacenia podatku, jeśli odsetki są niższe niż 2,5 zł. Mechanizm broni jest zatem uniwersalny, budowa zależy od inwencji wynalazców. Codzienne naliczanie i wypłata odsetek zaczyna być bardzo popularna, chociaż może to być i termin 7 dniowy czy 10 dniowy. Byle nie przekroczyć kwoty odsetek w wysokości 2,49 zł. Oczywiście mamy w tej wojnie użycie propagandy. Lokaty reklamują znani aktorzy, których urok ma zadziałać na portfele klientów. Ciekawą propagandą jest lokata ze wsparciem w Pocztowym. Ubezpieczenie dołączone do lokaty ma odciągnąć uwagę od meritum (nie mylić z bankiem), czyli wysokości oprocentowania. Niezbyt imponującego.
Nas najbardziej ciekawi zastosowanie broni chemicznej przeciwko konkurencji. Kreowanie produktu, który w sposób raczej zamierzony ma spowodować uszczuplenie dochodów fiskusa, jest bowiem rzeczą w pełni legalną. Ba! Przez wszystkich (poza ministrem finansów) pochwalaną. W końcu przecież rządzący obiecywali, że podatek Belki zniknie. Że kłamali? No cóż. Czego się spodziewać po politykach. Siła wyższa sprawia, że zapewne jeszcze trzeba będzie się pogodzić z nowymi podatkami. A zatem wszystkie sposoby legalnego ominięcia danin publicznych jest ukłonem w stronę klienta.
I z tego miejsca kierujemy swego rodzaju uwielbienie w stronę tych banków i tych decydentów, którzy takie produkty wprowadzają do swojej oferty. Począwszy od polisolokat, a na najnowszym hicie w postaci lokat antybelkowym skończywszy. To uczciwe podejście do klientów – nie czasowe promocje, nie mydlenie oczu nieistotną częścią oferty, czy w końcu nie reklamą, a realną korzyścią dla klienta. Tak jak już to wielokrotnie pisaliśmy – tutaj bank nie dokłada nic od siebie – po prostu odsetki nie są naliczane w takiej wysokości, która kwalifikuje do podatku belki. Żeby nie było. Zaokrąglanie prowadzi czasami do tego, że podatek wynosi jedną trzecią odsetek – traci oczywiście klient – nie bank – bo zapłacić musi tyle samo – czy to deponentowi czy fiskusowi.
Dlatego z tego miejsca kierujemy pochwalne peany i wiwaty w stronę… no nikt by się pewnie nie spodziewał – BGŻ-tu. Tak. To kolejny bank, który zrobił ukłon w stronę swoich klientów. BGŻ znalazł się w elicie innowatorów. Na rynku raczej nikt nie podejrzewałby tej instytucji, czy też Kredyt Banku o taką elastyczność. Utarte schematy czasami prowadzą nas na manowce.
Oczywiście sam fakt, że bank wdroży taką lokatę do oferty nie oznacza, że szturmem zawojuje rynek. Na to składa się wiele elementów. Poza samą ofertą również sieć dystrybucji, profil klientów, czy w końcu marka danej instytucji. Jak pokazuje jednak praktyka, nacisk na któryś z tych czynników (zwłaszcza oprocentowanie) może sprawić, że bank odniesie sukces, przynajmniej liczony według odpowiedniej skali. Ruch BGŻ z całą pewnością jest sukcesem i pomoże mu naszym zdaniem w zdobywaniu depozytów.
A co konkretnie oferuje bank? Nową, czy raczej odnowioną lokatę eBGŻ. Jest to lokata internetowa, zakładana od 1 dnia (ciekawy overnight) do 29 dni. Bank jasno informuje na stronie tego produktu: „W przypadku, gdy kwota odsetek od lokaty wyniesie nie więcej niż 2,49 zł, wówczas nie zostanie pobrany podatek od odsetek. Oprocentowanie 5% na lokacie, od której nie zostanie pobrany podatek, odpowiada oprocentowaniu 6,2% na lokacie podatkiem.” http://www.bgz.pl/dla_ciebie/lokaty/lokata_ebgz.html#tabs=0
Mamy zatem bardzo atrakcyjny produkt. Z całą pewnością wzmocni to wizerunek banku, który zresztą cały czas ewoluuje. W tym momencie już coraz mniej ludzi kojarzy tę instytucję z tym, czym była przed laty. Coraz bardziej zaczyna być to bank, z którym konkurencja po prostu musi się liczyć, przynajmniej na tych obszarach, na których bank ma oddziały.
To właśnie inna kwestia. Bank dopiero rozpoczął prace nad wzmocnieniem oferty internetowej. Tutaj czeka go jeszcze sporo pracy. Jednak na przykład dzięki tej lokacie promuje właśnie ten konkretny kanał dystrybucji. Nowa lokata dostępna jest tylko przez internet. Przy bardzo atrakcyjnych warunkach (okres na jaki można założyć, niska kwota wymagana do założenia lokaty) powoduje, że duża część klientów może się przekonać do tego kanału – a dla innych może to być powód, żeby założyć tam w ogóle konto.
BGŻ-towi jeszcze raz gratulujemy bardzo ciekawego produktu. Aby tak dalej! Zapowiedzi kolejnych produktów wyglądają równie ciekawie. Gdyby tylko poprawić dystrybucję i kanał internetowy – to byłaby bardzo ciekawa oferta, nawet dla klientów wielkomiejskich. Swoją drogą – ciekawe czy i kiedy inne banki zaczną reagować na nowy trend dotyczący lokat antybelkowych? W wielu przypadkach jest to tylko marketing plus ewentualnie podwyższenie oprocentowania takich krótkoterminowych lokat. Dokładnie tak jak to ma miejsce w przypadku BGŻtu. Żadnych wielkich rzeczy nie trzeba tworzyć, chociaż naszym zdaniem najłatwiej sprzedać korzyść w postaci rachunku oszczędnościowego na wzór tego z eurobanku czy Kredyt Banku.
Źródło: PR News