Tegoroczny maj na rynkach finansowych charakteryzuje się wysoką zmiennością i dość nerwowymi reakcjami inwestorów. Giełdy akcji weszły w strefę turbulencji, a nastroje inwestycyjne w ciągu 24 godziny potrafią obrócić się o 180 stopni. Środa zapowiada się na dzień giełdowego byka.
Od dwóch tygodni trudno doszukać się większego sensu w dziennych zmianach amerykańskich indeksów. Generalnie kierunek jest jednak spadkowy, a krótkoterminowo do czynienia mamy raczej z korektą niż z euforyczną hossą. Inwestorów martwią psujące się dane makro, szybko rosnąca inflacja oraz kończący się w czerwcu program ilościowego luzowania polityki monetarnej (tzw. QE2) w Stanach Zjednoczonych.
Dziś wszystko będzie więc zależało od tzw. sentymentu i czynników technicznych. Te pierwsze wydają się być dobre, a drugie niejednoznaczne. Zabraknie też wskazówek w postaci danych makro. W cieniu pozostanie za to narastający kryzys długu publicznego w Europie i Stanach Zjednoczonych. Karta bankrutującej Grecji cały czas pozostaje w grze, co z pewnością nie sprzyja podejmowaniu decyzji o zakupie akcji.
Lecz po wtorkowej sesji nastroje inwestorom poprawił raport kwartalny Della. Największy amerykański producent pecetów w pierwszym kwartale niemal potroił zyski i podniósł całoroczną prognozę finansową, niejako negując ostrzeżenia płynące wcześniej z HP i Cisco Systems.
Sporym zainteresowaniem może się cieszyć publikacja protokołów z kwietniowego posiedzenia FOMC, na którym członkowie Komitetu rozpoczęli dyskusję na temat przyszłości QE2. Na podstawie tych zapisów inwestorzy i analitycy będą usiłowali oszacować szansę na realizację QE3 lub też normalizacji polityki pieniężnej USA.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl
Źródło: Bankier.pl