Inwestowanie bez prognozowania?

Prognozujemy. Analizujemy. Czytamy rekomendacje. Wróżymy z fusów. Inwestycja może opierać się na dogłębnym przejrzeniu wszystkich wskaźników, ale nie musi. Są inwestorzy, którzy gonią za trendem, trzymając się ściśle określonych zasad. Czy to wystarczy, aby zarobić?

Analitycy fundamentalni uważają, że cena akcji, towaru, waluty odzwierciedla jej aktualną wartość, jest zaniżona lub też zawyżona. Podają skomplikowane wzory, przytaczają niezliczone fakty i sprawozdania, powołują się na raporty finansowe, odnoszą się do aktualnej sytuacji politycznej i próbują określić tą wartość. Czy można zarabiać pomijając zarówno analizę fundamentalną, jak i techniczną? Wykładowcy z Akademii Inwestora twierdzą, że tak. Wystarczy kilka prostych zasad.

Patrz na ceny

Co z tego, że analityk wyznaczył wartość spółki X na poziomie 5 zł za akcję, jeżeli jej cena wynosi 25 zł i rośnie? Analityk powie, że spółka jest przewartościowana. A jeżeli znowu wyceni akcje spółki Y na 12 zł, ale ich cena pozostaje na poziomie 2 zł przez kolejne miesiące? Wtedy oczywiście analityk uzna, że spółka jest niedowartościowana. I co z tego wynika dla moich inwestycji? – twierdzi Marcin Arkusz z Akademii Inwestora – Jeżeli są chętni do zakupu akcji spółki X po cenie 25 zł i nie ma chętnych do zakupu akcji spółki Y po cenie wyższej niż 2 zł, to co mi przyjdzie z tego, że analityk tak uważa?

Teoretycznie na podstawie analizy inwestorzy mogą ocenić przyszły ruch cen akcji. Inwestując zachowawczo, omijamy przewartościowane spółki i szukamy niedowartościowanych pereł do portfela. To jednak tylko teoria, bo wiele spółek zachowuje się zgodnie z trendem i zachowawcze działania prowadzą do strat.

Analitycy techniczni wyznaczają z kolei zasięgi cenowe, twierdząc, że rynek prawdopodobnie dotrze do takiego poziomu. Stosują wyliczenia zasięgów z formacji rynkowych, analizy ekspansji na podstawie liczb Fibonacciego. Inwestor, który będzie w ten sposób patrzył na rynek, z jednej strony może zamknąć pozycję przedwcześnie, przegapiając dalszy ruch cen. Z drugiej strony, może dojść do sytuacji, że pozycja nie zostanie zamknięta, nawet przy sygnale wyjścia. Przecież ceny powinny osiągnąć ten wyliczony poziom. – tłumaczy wykładowca Akademii Inwestora.

Strategia żółwia

Richard Dennis, twórca grupy traderów zwanych „Żółwiami” uważał, że nie można prognozować zachowania rynku. Dlaczego? „Rynek zachowa się tak, jak ma się zachować. Gdybyśmy potrafili ocenić zachowanie rynku na podstawie wiadomości spływających ze spółek, raportów ekonomicznych, czy wydarzeń politycznych, to każdy byłby bogaty” – według takiego założenia swoje plany inwestycyjne tworzyły „żółwie.”

Inna specjalistka, Linda Bradford Raschke, stwierdziła natomiast, że z prognozowaniem zachowania rynku jest jak z prognozą pogody. Nie da się jej przewidzieć w dłuższym terminie. Możemy jedynie z dużym prawdopodobieństwem określić jej zachowanie w ciągu kilku najbliższych dni.

„Żółwie” to grupa inwesorów podążających za trendem. Raschke jest z kolei inwestorem poszukującym punktów zwrotnych na rynku. Kiedy zauważy, że rynek zbyt mocno odchyli się w którąś stronę, wtedy otwiera pozycję w kierunku przeciwnym. w obu tych podejściach kluczowe są zasady – ścisłe reguły otwierania i zamykania pozycji, połączone z metodami zarządzania kapitałem.

Ludzie wolą mieć rację, nie pieniądze. To jest bardzo naturalne zachowanie. Jeżeli lubisz mieć rację zajmij się czymś innym, nie inwestuj – podsumowuje Marcin Arkusz – Takie podejście sprawia, że podchodzimy do rynku emocjonalnie, a umiejętność wyłączenia emocji to podstawa sukcesu na giełdowym parkiecie.

Z teorii do czynów

Wyłącz telewizor. Przestań śledzić informacje z rynku. Stosuj ustalone zasady otwierania i zamykania pozycji. Sprawdź, czy to działa. Na pewno uwolnisz się od emocjonalnego wpływu informacji na rynek. – zachęca Marcin Arkusz z Akademii Inwestora – Stosuj swoje zasady wejścia i wyjścia z rynku, a pozbędziesz się emocjonalnego wpływu strachu, nadziei i chciwości w swoich inwestycjach.

Według tych zasad najważniejsza jest umiejętność zamykania pozycji, kiedy pojawi się jeszcze niewielka strata. Inwestor mający w takich przypadkach nadzieję często popada w pułapkę. Czekając na odbicie kursu można się przeliczyć i stracić nawet kilkadziesiąt procent zamiast minimalizować straty.

Druga zasada mówi, że kiedy ceny naszych akcji rosną, trzeba liczyć, że wzrosną jeszcze bardziej. Przeciwdziałanie przedwczesnemu zamykaniu pozycji na podstawie przeświadczenia, ze wzrost ceny był już i tak duży może zmniejszyć potencjalny zysk. Tu jednak potrzeba wiele doświadczenia, by faktycznie się nie przeliczyć.

Pamiętaj, to tylko liczby. Ceny akcji spółek, towarów, walut, kontraktów na indeksy… Nie przywiązuj emocjonalnej wagi do posiadanych walorów. – tłumaczy Akademia Inwestora – Nie pozwól, żeby emocje wpływały na stan twojego konta.

Tomasz Jaroszek
Bankier.pl
t.jaroszek@bankier.pl

* Tekst powstał przy współpracy z Akademią Inwestora, organizatorem wizyty dr Van Tharpa w Polsce, w dniach 18-19 czerwca 2011 roku.

Źródło: Bankier.pl