Inwestowanie w burzliwych czasach

Wbrew pozorom okres spowolnienia gospodarczego stwarza pewne szanse inwestycyjne. Nie ma jednak panaceum. Wszystko zależy od tego czy potrafimy wykorzystać nadarzające się okazje i zachować zdrowy rozsądek.  

Kryzys – to słowo od miesięcy nie schodzi z pierwszych stron gazet. Kolejne instytucje korygują swoje prognozy w dół i nie da się ukryć, że skutki trudnej sytuacji gospodarczej są coraz bardziej namacalne: w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nastąpił drastyczny spadek wartości kursów akcji, cen surowców, obligacji i walut. Rośnie bezrobocie, spada wartość inwestycji i PKB. W 2009 r. ujemny wzrost odnotują USA, Wielka Brytania czy Japonia, podczas gdy tempo wzrostu Chin i Indii ulegnie znacznemu wyhamowaniu. Takie informacje nie wpływają na pewno pozytywnie na nastroje inwestorów, ale wytrawni gracze na rynkach finansowych twierdzą, że jest to dobry moment na strategiczne inwestycje długoterminowe.

– Po ostatnim szczycie G20 powiało jednak nutką optymizmu. Rynki już pozytywnie zareagowały na sygnały wysłane przez światowych liderów, którzy nie uciekając się do protekcjonizmu, dali niejednoznacznie do zrozumienia, że zależy im na uzdrowieniu systemu finansowego, przywróceniu obiegu kredytowego i wzmocnieniu regulacji finansowych. Trzykrotne zwiększenie środków oddanych do dyspozycji Międzynarodowego Funduszu Walutowego do sumy 750 miliardów dolarów było dobrym sygnałem, na który od razu zareagowały giełdy. Z drugiej strony otwarte pozostaje pytanie, jak szybko da się wcielić deklaracje w życie. Nie można jednak lekceważyć efektu psychologicznego, bowiem sam fakt, że najważniejsi globalni gracze zdołali sformułować wspólne, klarowne i odważne oświadczenie, powinno przekonać inwestorów, że zmierzamy we właściwym kierunku. Odzyskanie zaufania na rynkach finansowych jest kluczowe. W 2010 r. globalna gospodarka powinna się dźwignąć z kolan – mówi Simona Paravani, Global Investment Strategist  w HSBC Global Asset Management w Londynie. 

Na tle doniesień ze światowych rynków i w porównaniu do naszych sąsiadów z regionu, polska gospodarka wypada bardzo korzystnie. W najnowszym raporcie makroekonomicznym opracowanym przez analityków HSBC tempo wzrostu naszej gospodarki prognozowane jest na poziomie 1,6 proc. w 2009 roku. Na tak dobry wynik wpływa prawdopodobnie niski udział eksportu w polskim PKB oraz względnie zdrowy rynek pracy. Polska zanotowała też spadek bezrobocia w ciągu ostatnich lat, a jednocześnie nastąpił znaczący przyrost płac. Tym samym spowolnienie gospodarcze zastało polskie gospodarstwa domowe w dobrej kondycji – dane za czwarty kwartał 2008 r. wykazały wzrost konsumpcji gospodarstw domowych o 5,2 proc. 

MFW szacuje wprawdzie, że PKB w 2009 r. skurczy się o 0,7 proc., ale jest to trzeci wynik w Unii Europejskiej, a o tym, że jesteśmy dobrze oceniani, świadczy sam fakt, że MFW przyznał nam elastyczną linię kredytową w wysokości 20 mld dolarów. Szacowane tempo wzrostu PKB Polski na rok 2010 sięgnie 1,3 proc. Istnieją bowiem podstawy, by sądzić, że niebawem nastąpi powrót na ścieżkę wzrostu. 

– Nie zmienia to jednak faktu, że warunki zewnętrzne są nacechowane wysoką niepewnością. Burzliwa sytuacja makroekonomiczna sprawia, że ryzyko inwestowania jest wciąż bardzo wysokie – przyznaje Paravani, która spotkała się z polskimi inwestorami na zorganizowanym przez HSBC seminarium „Prognoza inwestycyjna na jutro”. Simona Paravani podkreśliła, że nie oznacza to jednak wyjątkowej wstrzemięźliwości inwestycyjnej. Dalekowzroczni inwestorzy już dawno zaczęli dyskontować złe wiadomości płynące z rynków. Nie jest tajemnicą, że najkorzystniejszym momentem na długookresowe inwestowanie jest moment osłabienia na rynkach finansowych i znacznego spadku wycen aktywów. Obecnie bardzo prawdopodobne jest, że w najbliższym czasie rynki odbiją się od dna i będą ponownie odnotowywać wzrosty. Taka jest prawidłowość cyklu koniunkturalnego. Po hossie, nieuchronnie przychodzi bessa, a po niej znów następuje skok.  Jak skorzystać z nadchodzącej hossy, nie narażając się na skutki pęknięcia kolejnej bańki spekulacyjnej? 

– Wnioski, które wyciągamy na podstawie naszego prawie stuletniego doświadczenia, są może mało spektakularne, ale poparte wnikliwą obserwacją rynku. Kluczowymi składnikami każdej strategii inwestycyjnej pozostają dywersyfikacja i ekspertyza. Wyważona kombinacja tradycyjnych i współczesnych aktywów pozwala skompensować ewentualne straty poniesione na jednej inwestycji przez zyski z innej. HSBC Global Asset Management inwestuje globalnie w szereg różnych funduszy zawierających akcje, surowce, obligacje i waluty, nie zważając przy tym na różne mody pojawiające się raz po raz na horyzoncie – mówi Piotr Klinowski, dyrektor Departamentu Funduszy Inwestycyjnych w HSBC Bank Polska. 

Ważne jest zatem rozbicie inwestycji na wiele różnych klas aktywów w różnych regionach. Szczególnie w przypadku realizowania długookresowych celów inwestycyjnych, chociażby przy gromadzeniu oszczędności emerytalnych. Natomiast nigdy w pełni nie wyeliminujemy ryzyka i zawsze powinniśmy zdawać sobie sprawę, że nasz zasób informacji  o rynkach finansowych jest ograniczony. Jeśli nie jesteśmy wytrawnymi inwestorami, powinniśmy korzystać z wiedzy i doświadczenia ekspertów na bieżąco obserwujących rynki. Nawet ci bardziej doświadczeni gracze nastawieni na krótkookresowy zysk powinni lokować swoje pieniądze w te aktywa, które funkcjonują na dobrze im znanych zasadach. 

– Absolutnie nieodzownym elementem strategii inwestycyjnej jest dogłębne zrozumienie tego, co dzieje się na rynkach. Inwestor musi na bieżąco śledzić zmiany zachodzące na rynkach niemal z minuty na minutę, by wykorzystać pojawiające się okazje. My to nazywamy aktywnym zarządzaniem aktywami – tłumaczy Simona Paravani.

Banalne wydaje się stwierdzenie, że każda działalność inwestycyjna powinna być poprzedzona szczegółową analizą, rozważeniem możliwych korzyści oraz potencjalnych zagrożeń. Zbyt długo panowało jednak przekonanie, że możemy tylko zyskać. Złudzenie to zostało boleśnie zweryfikowane, dając jednak nadzieję na dłuższe zakorzenienie świadomości, że w grę rynkową zawsze musi być wkalkulowana porażka. Kryzys – jak powtarzają co bardziej błyskotliwi obserwatorzy trendów makroekonomicznych – jest przede wszystkim kryzysem zaufania. Jego odbudowanie nastąpi w momencie, gdy powrócimy do podstaw – rzetelnej wiedzy i zdrowego rozsądku.
Źródło: HSBC Bank Polska