Od kilku tygodni na naszym rynku działa Lion’s Bank. Skupia się na obsłudze klientów zamożnych, a fundamentem biznesu są inwestycje w nieruchomości. Jego przedstawiciele przekonują, że robią to lepiej od konkurencji, a za ich pośrednictwem inwestycja w nieruchomość może być prosta jak założenie lokaty.
Lion’s Bank to marka należąca do Idea Banku i zarazem kolejny biznes z bankowej grupy Leszka Czarneckiego. Jak nietrudno zauważyć, jest to kolejny bank w grupie obsługujący zamożnych klientów. Zasadnicza różnica między Noble Bankiem a Lion’s Bankiem polega na tym, że bank z lwem w logo skupia się w głównej mierze (choć nie tylko) na inwestowaniu i zarządzaniu nieruchomościami. Powstał na kanwie Lions House, spółki zajmującej się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, a działalność operacyjną rozpoczął w czerwcu. Poprzez tę firmę wykonuje usługi związane z rynkiem nieruchomości.
Lion’s Bank wystartował z sześcioma placówkami w głównych miastach Polski. Jego szefem jest Jarosław Augustyniak, prezes Idea Banku.
Oczywiście nie jest to pierwszy bank, który oferuje usługę inwestowania w domy czy grunty. Jego przedstawiciele przekonują jednak, że idą o krok dalej. Bank, a dokładnie spółka Lions House, chce wziąć na siebie cały ciężar obsługi takiej nieruchomości – od zakupu po pełną obsługę administracyjną, remonty czy podatki. W założeniu inwestycja w nieruchomość ma być tak prosta, jak założenie lokaty bankowej. Klient kupuje i zostawia wszystko w rękach doradców Lions House. Oni pilnują terminów, szukają najemców, administrują nieruchomością, prowadzą korespondencję z instytucjami zarządzającymi (wspólnota, spółdzielnia) oraz urzędami czy zajmują się podatkami. To samo dotyczy inwestycji w grunty: przeprowadzą przez procedury zmiany przeznaczenia nieruchomości, jej podziału, doprowadzenia drogi czy mediów.
– Jesteśmy gotowi wziąć na siebie całą administrację, od korespondencji zaczynając, a na malowaniu ścian i koszeniu trawnika kończąc – deklarują przedstawiciele Lionsa. W założeniu obsługa od A do Z. Oczywiście pod pełną kontrolą klienta.
Placówki swoim wyglądem nawiązują do stylistyki ferrari. W logo banku znajduje się lew. Cechą charakterystyczną marki są wizerunki ludzkiej twarzy zderzonej z głową lwa.
Być może w przypadku jednej nieruchomości zarządzanie takim „biznesem” nie stanowi problemu. Usługa kierowana jest jednak do osób, które mają lub chcą mieć po kilka nieruchomości. Wówczas zapanowanie nad takim portfelem inwestycyjnym zaczyna nastręczać kłopotu. Trzeba tu bowiem zaznaczyć, że Lion’s Bank nastawia się na obsługę najbardziej zamożnych klientów, głównie biznesmenów prowadzących własną działalność. Próg wejścia to minimum milion aktywów, np. w nieruchomościach. Tym, co ma odróżniać Lion’s Bank od konkurencji, jest tworzenie tzw. strategii inwestycyjnych w zależności od oczekiwań klienta. Coś na kształt inwestycji w fundusze. Mogą to być zatem strategie agresywne, nastawione na maksymalizację zysku, czyli kupowanie nieruchomości, szybka sprzedaż z zyskiem, szukanie kolejnej itp. Mogą być też długofalowe, polegające na zakupie nieruchomości z zamiarem osiągania stabilnego dochodu z najmu przez lata.
W odróżnieniu od funduszy inwestycyjnych nie będzie tu jednak aż takiego ryzyka. Nieruchomość jest „towarem namacalnym”, a nie jedynie wirtualnym zapisem pieniędzy na rachunku bankowym. Oczywiście także w przypadku inwestycji w nieruchomość może się okazać, że budynek straci na wartości, bo rynek właśnie stygnie po nieruchomościowej bańce. Nie dzieje się to jednak nagle, a niekorzystne symptomy da się przewidzieć wcześniej i odpowiednio zareagować. Innymi słowy klient, który inwestuje na giełdzie, swój poranek zaczyna od gorączkowego sprawdzania indeksów. Ten, który inwestuje w nieruchomości, nie musi się obawiać nagłego giełdowego tąpnięcia. Jeśli widzi niepokojące objawy w skali makro, może zlecić pozbycie się nieruchomości. Dodatkowo po ostatniej depozytowej zawierusze na Cyprze pojawiły się realne wątpliwości co do bezpieczeństwa zwykłych depozytów. Tymi argumentami Lion’s Bank przekonuje potencjalnych zainteresowanych.
Kolejny projekt Jarosława Augustyniaka zapowiada się ciekawe i może mocno namieszać na rynku private bankingu w Polsce. Koncentrując się na segmencie real estate management, wypełnia niezagospodarowaną jeszcze do końca niszę. Przedstawiciele banku są przekonani, że uruchomienie takiego biznesu to strzał w dziesiątkę. Polacy będą coraz chętniej inwestować w nieruchomości, bo stajemy się w pełni dojrzałym społeczeństwem.
Mamy też całkiem pokaźne grono milionerów z wolną gotówką. W wywiadzie dla „Pulsu Biznesu” Jarosław Augustyniak mówił, że skala nowego biznesu może być większa od Idea Banku. Powołał się przy tym na przykład Noble Banku. Tam pierwszy oddział też wywodził się z pośrednika – Open Finance. W krótkim czasie osiągnął 10-15 razy większe obroty niż oddział Opena. A ponoć historia lubi się powtarzać.
Napisz do autora: wboczon@prnews.pl