Jak banki będą się bronić przed ustawą antylichwiarską

Od 20 lutego wchodzi w życie ustawa ograniczająca maksymalne oprocentowanie kredytów i pożyczek do czterokrotności tzw. stopy lombardowej (ustala ją Rada Polityki Pieniężnej). Teraz wynosi ona 5,75 proc., a więc za dwa tygodnie nielegalny będzie każdy kredyt, którego odsetki przekroczą 23 proc. w skali roku. Część klientów na tym skorzysta, ale banki już zapowiadają, że zaostrzą kryteria przyznawania pożyczek. Pod kreską znajdą się najbardziej „ryzykowni” klienci, którym do tej pory banki pożyczały chętnie, ale drogo.

Aleksandra Kwiatkowska, rzeczniczka GE Money Bank, twierdzi, że bank będzie musiał odmówić kredytu co dziesiątemu potencjalnemu klientowi. Kwiatkowska przyznaje, że stracą nie tylko ci, których bank odeśle z kwitkiem. – W ciągu roku udzielimy o blisko 200 mln zł kredytów gotówkowych mniej – mówi rzeczniczka GE. To oznacza dla banku zysk mniejszy o jakieś 10 mln zł.

Wprawdzie konkurencja na rynku kart kredytowych w ostatnich miesiącach sprowadziła oprocentowanie większości z nich poniżej ustawowego „sufitu”, ale kilka banków i tu musi poskromić apetyty na zyski. Kilkanaście dni temu Citibank, którego karty zawsze należały do najdroższych, ogłosił obniżkę ich oprocentowania do 23,88 proc. Ale bank, chcąc nie chcąc, będzie musiał jeszcze raz przyciąć oprocentowanie, żeby zmieścić się w limicie 23 proc.

Banki próbują powetować sobie niższy zarobek. Na początku roku stadnie podniosły opłaty za prowadzenie kont osobistych.

Pojawiły się też sposoby na omijanie ustawy, która okazała się dziurawa jak ser szwajcarski. Wczoraj o swoich pomysłach opowiadała dziennikarzom brytyjska firma Provident, której pożyczki – sprzedawane w formie bezpośredniej, w domu u klienta – kosztują realnie nawet ponad 200 proc. w skali roku. Provident znalazł sposoby, by legalnie uciec spod noża ustawy. Klienci, zaciągając w brytyjskiej firmie kredyt, muszą obowiązkowo wykupić też polisę życiową Amplico Life. Koszty ustanowienia zabezpieczeń i ubezpieczeń kredytu są wyłączone spod limitu odsetek.

„Gazeta” pisze, że dla przykładowej pożyczki w wysokości tysiąca złotych wziętej na rok odsetki wyniosą 123,4 zł, opłata przygotowawcza – 56 zł, a koszt ubezpieczenia – 120 zł. Łącznie prawie 299 zł, czyli ok. 30 proc. I to zgodnie z ustawą.

Z biznesowej mapy Polski raczej nie znikną lombardy, których jest ok. 3,5 tys. U nich odsetki sięgają dziś 4 proc. tygodniowo. Teraz będą niższe, ale właściciele lombardów już zakładają spółki, które będą świadczyły usługi „składowania” zastawionych towarów. Oczywiście odpłatnie – czytamy.