Jak działają pożyczki w Wonga.com?

O szybkich pożyczkach internetowych opowiada Marcin Borowiecki, przedstawiciel Wonga.com. Serwis działa od 2007 roku i jest największym na świecie pożyczkodawcą online. Od niedawna z oferty Wonga.com można korzystać też w Polsce.

Jak wygląda pożyczanie pieniędzy w Wonga.com?


Pożyczkę można dostać błyskawicznie, co nie znaczy, że naszego klienta oceniamy pobieżnie. Wystarczy, że wejdzie na naszą stronę i wypełni wniosek, a potem my automatycznie zweryfikujemy jego tożsamość, sprawdzimy we wszystkich publicznie dostępnych źródłach informacji, w biurach informacji gospodarczej oraz – jako pierwsza firma niebankowa – również bezpośrednio w BIK-u. Decyzji kredytowej udzielamy w sposób całkowicie zautomatyzowany.

Nasz system scoringowy sprawdza 8 tys. różnych rodzajów danych, według których klientów ocenia. Decyzję podejmuje w przeciągu kilku minut, klient ma możliwość zaakceptowania umowy elektronicznie, a środki szybkim przelewem trafiają na jego rachunek. W przeważającej liczbie przypadków oznacza to, że od wejścia na stronę, do momentu, w którym klient ma pieniądze na koncie, nie mija więcej niż 15 minut.

Skąd te osiem tysięcy wskaźników? I jak wobec tego wygląda wniosek?


W formularzu jest około 20-30 pól do wypełnienia. Podstawowe informacje o osobie, o jej dochodach, adres czy numer rachunku, którym się posługuje. Większość informacji jest pobierana potem, z zewnętrznych źródeł danych.

O pożyczkach Wonga.com mówicie, że są dla osób, których internet jest naturalnym środowiskiem. Na polskim rynku mamy za to dużego gracza, Providenta, który przy podawaniu wyników działalności firmy informował, że 24-26 proc. Polaków nie spłaca pożyczek w terminie. Czy braliście pod uwagę te dane?


Wonga oferuje kompletnie inny produkt, dla kompletnie innego segmentu klientów. To pożyczki dla osób, które są biegłe w posługiwaniu się internetem, korzystają z wielu różnych usług onlie, w tym z usług finansowych, maja rachunek bankowy, mają do niego dostęp przez sieć. To diametralnie różni naszych klientów od rynku docelowego Providenta.

Kolejna ważna rzecz, z punktu ryzyka, o którym wspomniano – my korzystamy bezpośrednio z Biura Informacji Kredytowej, wszyscy nasi klienci są w BIK-u sprawdzani. Dla nas to ograniczenie ryzyka, pozwala nam podjąć lepszą, odpowiedzialną decyzję kredytową, możemy się upewnić, że dana osoba poradzi sobie ze spłatą pożyczki. Dodatkowo dajemy klientom wartość w postaci pozytywnego wpisu w ich historii kredytowej. I docelowy klient, i sposób weryfikacji diametralnie różnią nas od Providenta – to nie jest dla nas konkurencja.

Ta weryfikacja, sprawdzanie historii kredytowej klienta, broni przed zjawiskiem polegającym na odsyłaniu dłużnika przez wierzyciela do innej firmy, do innego pożyczkodawcy, żeby zaciągnął nowy dług na spłatę poprzedniego. Spodziewacie się, że pojawią się też tacy klienci?


Wiemy z badań, że bardzo niewiele osób używa tego rodzaju finansowania do spłaty innych zobowiązań. To się oczywiście może zdarzyć, ale w tym cała rola naszego modelu oceny ryzyka, żeby takie zjawiska wyeliminować.

Sami ograniczamy możliwość refinansowania pożyczki, czyli na przykład jej przedłużania. Mamy ograniczenie do trzech przedłużeń, po czym restrukturyzujemy dług, dlatego że przeznaczeniem tego typu pożyczki jest krótkoterminowe finansowanie, a nie powinno być to stosowane do finansowania długoterminowego. Klientom, którzy mają problem ze spłatą, pomagamy restrukturyzując zadłużenie i rozkładając je w czasie.

Mówimy dużo o kliencie detalicznym ,ale w Wielkiej Brytanii macie też klientów biznesowych, sprzedawców, branżę e-commerce. Wyodrębniliście nawet oddzielny serwis, PayLater. Jak to będzie wyglądać w Polsce, zamierzacie rozszerzyć swoją działalność na polskich sprzedawców internetowych?


Rzeczywiście w Wielkiej Brytanii są jeszcze dwa inne produkty, które oferuje Wonga .To jest Wonga for Business, czyli produkt dla małych przedsiębiorstw, z dłuższym okresem finansowania i dużo większą wartością pożyczki – do 30 tys. funtów, a także PayLater, produkt do płatności ratalnych w zakupach online. W Polsce przyglądamy się, jakie jest zapotrzebowanie na te produkty, natomiast jeszcze nie podjęliśmy decyzji, żeby któryś z nich wprowadzić. To będzie zależało od tego, co zaobserwujemy na rynku.

A czy myśleliście o produktach związanych z ratami? W Polsce mamy od jakiegoś czasu internetowe raty PayU, myśleliście o podobnych usługach?


Tak, zastanawialiśmy się nad tym, ale w tej chwili uważamy, że największe zapotrzebowanie jest na krótkoterminowe finansowanie. Nie ma w tej chwili żadnej alternatywy dla tego segmentu dobrych klientów, wygodnych klientów. Nie ma alternatywy dla kart kredytowych, które de facto są długoterminowym zobowiązaniem, a jest segment klientów, który nie chce na długo się zobowiązywać, nie chce nawiązywać długoterminowej relacji – chce zaciągnąć szybką pożyczkę, spłacić ją i mieć z głowy. Dlatego to jest segment, w którym zaczęliśmy, natomiast, tak jak powiedziałem, przyglądamy się innym możliwościom.

Wracając do e-commerce, czy myśleliście o łączeniu usług? Finansowania z monitorowaniem rynki, sprawdzania trendów w branży, żeby móc lepiej oceniać sprzedawców?


Generalnie patrzymy szeroko na różne dostępne dane, które mogą nam pozwolić lepiej ocenić zdolność kredytową klientów. Dane mogą pochodzić z różnych źródeł, to również serwisy zakupowe, czy serwisy społecznościowe, i tak długo, jak takie dane przydają się do tego, żeby ocenić czy dana osoba poradzi sobie ze spłatą zobowiązania, to tak – jesteśmy skłonni je wykorzystywać.

Takie rozwiązania pojawiają się przy Ebayu, istnieją współpracujące z nim serwisy, które pomagają ocenić zdolność sprzedawcy do spłaty zobowiązania dzięki danym dotyczącym rynku. A jak ocenia Pan w ogóle polski rynek e-commerce?


Wydaje się, że najlepsze ma przed sobą. Wychodzi powoli z takiej fazy skupiania się nad tym, żeby było taniej, bo przez ostatnie 10 lat to był główny powód, dla którego ludzi przyciągały zakupy internetowe – bo można było coś dostać taniej. W tej chwili mamy nową falę serwisów, nastawionych na to, żeby było wygodniej, inaczej. Wydaje się, że jeszcze wciąż jest wiele do zrobienia, i po stronie wolumentu, i po stronie experience.

Rozmawiała Katarzyna Jeznach,
redaktor eCommerce.edu.pl