Jak nie wylać dziecka z kąpielą, czyli o regulacji firm pożyczkowych

Analiza działań organów państwa w odniesieniu do Amber Gold” to tytuł raportu, który kilka dni temu, bez zapowiedzi, pojawił się na stronie Ministerstwa Finansów. Jego celem było znalezienie winnych zaniedbań i wyciągniecie wniosków. Choć jedni z winnych ogłosili już, że są niewinni to deklaracje te niewiele zmienią. Sporo zamieszania może natomiast wywołać próba wdrożenia niektórych zmian legislacyjnych zawartych w raporcie.

Słowem-kluczem przewijającym się w raporcie jest parabank. Termin ten tak szybko wszedł do debaty publicznej, że mało komu przeszkadzał brak jego czytelnej definicji. Odwołując się do ustaleń Komitetu Stabilności Finansowej z sierpnia 2012 r. podstawowym kryterium do określenia instytucji jako parabank jest występowanie wysokiego ryzyka utraty środków finansowych powierzonych przez klientów. Złota spółka z Gdańska była więc tego podręcznikowym przykładem.

Zgodnie z definicją parabank funkcjonuje w większości odwołań w raporcie przygotowanym przez grupę robocza ds. funkcjonowania (nomen omen) podmiotów parabankowych. Jednak niespodziewanie w rozdziale zawierającym rekomendacje zmian prawnych pojawiają się propozycje regulacyjne dotyczące nie tylko depozytów ale też bezpośrednio firm pożyczkowych. Jaki jest związek udzielania pożyczek z utratą depozytów klientów? Na to pytanie niestety raport nie odpowiada. Porządkując więc informacje dla większości z nas oczywiste: udzielenie pożyczki nie jest czynnością zarezerwowaną wyłącznie dla banków, a pożyczkodawca nie udaje banku niezależnie czy udziela pożyczek przez Internet, daje kontrahentowi kredyt kupiecki czy też np. oferuje usługi faktoringu.

Komitet Stabilności Finansowej w raporcie przedstawił 21 rekomendacji, z czego dziesięć wymaga zmian obowiązującego prawa. Wiele z propozycji kieruje rynek w dobrym kierunku i widać wnioski wyciągnięte z upadku Amber Gold. Wśród nich znalazły się też cztery propozycje dotyczące firm pożyczkowych. Choć intencje autorów były słuszne to kierunek, w jakim zmiany miałyby pokierować rynek finansowy, budzi wątpliwości.

Konkurencja na rynku niemile widziana

W ocenie autorów powodem współistnienia na rynku oferty pożyczkowej banków i firm pożyczkowych są ścisłe rekomendacje KNF wypychające klientów poza sektor bankowy. Teza ta traktowana jest jako pewnik i szkoda, że w raporcie nie zostały przytoczone żadne badania na jej poparcie. W ramach polemiki przytoczę parę liczb: Tylko 8% klientów Vivusa to osoby, które przyszły do nas, bo nie dostały pożyczki w banku. Pomimo, że średnia wieku to 31 lat, to 51% osób figuruje w BIK, czyli już korzystało z kredytu w banku. 81% wszystkich osób, które wypełniają nasz formularz pożyczkowy ma scoring BIK powyżej 400 punktów, co oznacza że dostałyby pożyczkę w co najmniej kilku bankach na rynku. Czy ludzie ci przyszli do firmy pożyczkowej, bo ktoś ich wypchnął? Nie, po prostu tak im jest wygodniej. Dlatego już czas przyjąć do wiadomości, że w najbliższej przyszłości banki i firmy pożyczkowe będą żyły w symbiozie i nie da się na siłę cofnąć rozwoju rynku o 10 lat.

Kto zarejestruje?

Pozytywnym rozwiązaniem proponowanym w raporcie jest rejestr firm pożyczkowych. Jestem wielkim zwolennikiem tego rozwiązania. Działając w pełni przejrzyście, jestem za wyraźnym oddzieleniem firm spełniających standardy od szarej strefy pożyczkowej – chwilówek bez BIK, oddłużania itp. Prowadzenie rejestru i określenie jasnych kryteriów wpisu jest najczęstszą praktyką kontroli rynku w krajach UE. Pomysł ten z resztą nie jest w Polsce nowy, dotychczas pojawiał się jednak problem jaki urząd miałby przyjąć te dodatkowe obowiązki. KNF wielokrotnie wypowiadał się w tonie sceptycznym wobec przyjęcia firm pożyczkowych pod swoje skrzydła. Proponowany w raporcie UOKiK dotychczas nie zajmował się regulacją rynku i byłyby to dla niego nowe kompetencje. Zapowiada się więc długa wymiana korespondencji między dwoma stronami biurowca na placu Powstańców Warszawy. Dlatego już teraz zapowiadam, że jeżeli w najbliższych miesiącach rekomendacja nie przełoży się na propozycje legislacyjne, to wprowadzimy taki rejestr w ramach samoregulacji poprzez izbę branżową.

Pożyczki z BIK i do BIK

Grupa pracująca nad raportem chętnie widziałaby też obowiązek zgłaszania pożyczkobiorców do zewnętrznych baz danych. Nie widzę przeszkód, aby pożyczki były wpisywane na listę zobowiązań klientów w rejestrach takich jak BIK. Jako pożyczkodawca chciałbym jednak mieć dostęp do baz na takich samych zasadach jak banki. Obecnie firmy pożyczkowe płacą za pozyskanie informacji o kliencie trzy razy więcej (!) niż bank. Jest to znaczny, dodatkowy koszt, a należy pamiętać, że o ile w banku rzadko kiedy kredyt gotówkowy jest niższy niż 3 tys. zł to np. średnia wysokość pożyczki online wynosi 1,5 tys. zł. Liczę na to, że presja KSF pomoże w uzyskaniu równego dostępu do informacji.

Bilet do kina za 6 500 zł

Zmian w kodeksie cywilnym wymagałoby wprowadzenie „maksymalnej wysokości odsetek za opóźnienie w spłacie oraz odsetek od odsetek, jak również maksymalnej wysokości RRSO”. W pierwszej części tego punktu widzę dobre intencje autorów, ale zdaje się, że pisząc uzasadnienie swojej propozycji korzystali z zasłyszanych opinii bez ich weryfikacji. W uzasadnieniu czytamy: „Wysokie natomiast są opłaty, które powodują () szybko rosnący obszar zadłużenia poza systemem bankowym.” – Bardzo mnie ciekawi, gdzie można znaleźć te alarmujące dane? Cały sektor pożyczek gotówkowych przez Internet udziela ich w ciągu roku tyle, co JEDEN średni bank w ciągu miesiąca. Oznacza to, że „obszar zadłużenia poza systemem” to mniej więcej równowartość niespłaconych kart kredytowych z jednego tygodnia. W przypadku naszego rynku, gdzie mamy krótkoterminowe pożyczki i średnia kwota pożyczki jest tak niska, ograniczenie wszystkich opłat z tyt. zaległości do obecnego pułapu np. 4-krotności stopy lombardowej, to nic innego nic jak motywacja dla klientów opóźniających się ze spłatą, żeby dalej nie płacili. W niektórych przypadkach pułap odsetek maksymalnych może przekroczyć nawet koszt listu poleconego z wezwaniem do zapłaty.

Natomiast wprowadzenie górnego limitu RRSO jest pomysłem z kategorii delegalizacji gier losowych w Internecie. Jedynym efektem takiego posunięcia będzie zlikwidowanie legalnych pożyczek i zamknięcie firm działających w Polsce wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. Czy da się prawnie uregulować przyzwyczajenia pożyczkowe ludzi? Nie da się, a życie nie znosi próżni. Efektem regulacji RRSO będzie przeniesienie branży pożyczkowej za granicę lub do szarej strefy. Przy okazji dyskusji o maksymalnym RRSO widać też jak wskaźnik ten, wprowadzony do debaty publicznej EU w latach 80 XX w., nie pasuje do finansów w erze wszechobecnego Internetu i przelewów w 3 minuty. Wyliczanie RRSO dla pożyczki 1000 zł na 1 miesiąc jest równie zasadne jak liczenie kosztu biletu do kina (18 zł) w skali roku – podpowiadam, że jest to kwota przekraczająca 6500 zł. Być może warto pomyśleć o wprowadzeniu nowego wskaźnika adekwatnego do rynku pożyczek online jak np. RMSO – Rzeczywistej Miesięcznej Stopy Oprocentowania dla pożyczek poniżej 1 roku.

Loukas Notopoulos, prezes Vivus Finance