Janusz Diemko, prezes zarządu First Data Polska

Nasza sytuacja jest bardzo dobra. Mamy ok. 43% udziału w rynku transakcji kartowych. Jest to liczba szacowana na podstawie naszych danych i stanowiąca kilka procent więcej, niż w okresie ostatnich dwóch lat.Oczywiście na początku naszej działalności nasz udział w rynku wynosił 100%, jednak od wielu już lat dzielimy rynek z silną konkurencją, dlatego moim zdaniem nasz obecny udział świadczy o silnej pozycji na rynku. Nasze wcześniejsze szacunki odnośnie przyszłych udziałów rynkowych opierały się o założenie, że rynek wartości transakcji kartowych będzie rósł o dwadzieścia kilka procent rocznie. Obecnie czekamy na wyniki grudniowe, żeby zobaczyć, czy prognozy te trzeba będzie modyfikować.

Co oferuje nowy terminal? Do tej pory służył wyłącznie do płatności kartami, natomiast od jakiegoś czasu to się zmienia. Również First Data wprowadza w tym obszarze wiele ciekawych innowacji. Jak to jest w Polsce? Co obecnie oferuje terminal i co może oferować w przyszłości?

W tej chwili w zakres podstawowych usług poza obsługą transakcji kartami wchodzi doładowanie telefonów komórkowych. Mamy też sytuację odwrotną: w Polsce funkcjonuje wiele terminali oferujących tylko doładowania, które z czasem przechodzą również na obsługę płatności kartami. Wraz z firmą Billbird oferujemy w naszych terminalach opcję płatności za rachunki. Rynek tych usług cały czas się rozwija. Nasz terminal może również umożliwić posiadaczom kart wypłatę gotówki przy okazji transakcji (usługa Cash back oferowana przez większość polskich banków) oraz przeprowadzić transakcje w walucie karty, jaką jest transakcja DCC.

A jak Wy oceniacie ten rynek?

To jest ciekawy rynek. Poczta pobiera często większe opłaty za rachunki, zatem dla sporej rzeszy osób atrakcyjne i korzystne cenowo jest opłacanie ich w sklepach Carrefour czy Auchan, co pozwala oszczędzić nawet do 50 groszy od pojedynczego rachunku. Myślę, że dotychczasowa forma płatności rachunków będzie powoli zanikać. Ja sam nigdy nie zapłaciłem rachunku na poczcie, posługuję się Internetem i nie zamierzam stać w kolejkach, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu osób płatności na poczcie to rodzaj przyzwyczajenia, którego nie zastąpią płatności internetowe czy EBPP.

Wróćmy do terminali: co jeszcze mogą oferować?

Między innymi DCC, czyli płatności w walucie karty dla obcokrajowców. Ta usługa nie zawsze miała dobrą prasę, ponieważ niektóre firmy nie podawały wartości prowizji, nie dawały jasnej informacji na temat różnic kursowych, itd. W tej chwili w mediach znaleźć można wiele informacji na temat 10-procentowych marż. Przy naszym produkcie standardowy narzut wynosi kilka procent, a klient, przed zaakceptowaniem transakcji, widzi, jaki jest kurs oraz ile wynosi marża. Na tym etapie ma możliwość wyboru transakcji w kilku walutach: funtach, euro lub dolarach. W kolejnych etapach wprowadzać będziemy również inne waluty.

I to jest rozwiązanie, które wprowadzono do Polski z korporacji First Data?

First Data ma w swoim portfolio wiele międzynarodowych rozwiązań. Niektóre z nich można wprost przełożyć na nasze realia, inne są tak naprawdę stricte lokalne. First Data nie ma jednej globalnej sieci terminali od jednego dostawcy, w związku z tym w każdym kraju terminale mogą się różnić np. wiekiem, rodzajem oprogramowania, itp. Próbujemy globalnie ujednolicić pewne aplikacje, jednak nadal dominuje typ lokalny. Nasze plany na przyszłość obejmują ujednolicenie zakupów terminalowych na obszarze Europy, co oznacza, że możemy mieć kilku dostawców tych urządzeń.

A jakieś jeszcze funkcjonalności, których można się w najbliższym czasie spodziewać?

Programy lojalnościowe.

Już jakiś czas temu wspominaliście o programach lojalnościowych z opcją natychmiastowego naliczania punktów.

Nadal uważamy, że w Polsce potrzebne są dobre programy lojalnościowe. Dlatego przede wszystkim chcemy skupić się na współpracy z firmami wchodzącymi na polski rynek z dobrym produktem. W chwili obecnej działa w tym obszarze kilka dużych podmiotów zarządzających programami lojalnościowymi od strony marketingowej. Konkurowanie bezpośrednio z nimi nie ma sensu, jednak możemy być atrakcyjnym partnerem w zakresie wsparcia ich produktów w pozyskaniu sprzętu i aplikacji do obsługi ich programów niezależnie od tego, czy ich nośnikiem będzie karta z chipem czy karta magnetyczna. W ten właśnie sposób w pierwszym etapie zamierzamy zaistnieć na rynku programów lojalnościowych – wspierając partnerów w obsłudze programów.

Zapowiadaliście, że wprowadzicie karty podarunkowe. Macie je już w ofercie?

Wdrożenie technologii First Data zapewniającej obsługę tego typu kart planujemy na przyszły rok. Liczę, że w kolejnym okresie bożonarodzeniowym wielkość tego segmentu wzrośnie, ponieważ to właśnie święta generują największy ruch. A może zdążymy już na najbliższą Wielkanoc?

Tutaj istnieje konkurencja, eService takie karty już ma.

Mamy nowoczesną, bezpieczną, a co za tym idzie – złożoną technologię, więc i wdrożenie naszego produktu wymaga dużo czasu i wysiłku. Zawsze trudniej jest wdrożyć coś, co będzie działało dobrze teraz i w przyszłości. Jesteśmy dalecy od wdrażania czegoś „na szybko”, bo chcemy oferować naszym klientom rozwiązania, które będą niezawodne także w długoterminowych odstępach czasu.

Jak Pan ocenia perspektywy rynku kart podarunkowych w Polsce?

Pewne perspektywy są. To kwestia marketingu, bo sama karta to niezbyt atrakcyjny prezent, trzeba ją jeszcze odpowiednio opakować i sprzedać. W chwili obecnej wystawcy tego typu kart oferują kartę naklejoną na kawałek papieru, a my mamy przecież swoje przyzwyczajenia – prezent to prezent. Amerykanie próbują pakować małą kartę w duże opakowanie, które dostosowują do okazji i klienta, np. na Walentynki opakowaniem jest różowe serce. Wygląda to lepiej, niż karta naklejona na logo centrum handlowego, w którym można będzie ją zrealizować. Wydaje mi się, że i u nas w ten sposób powinno to wyglądać: ładnie i ciekawie, być może w dodatkowym połączeniu z innymi ofertami. Karty jako zwykłe „kawałki plastiku” rynku nie zawojują.

Ale – jak rozumiem – inicjatywa leży po stronie samych sklepów?

Tak, ale my możemy je wesprzeć. Nie jesteśmy firmą marketingową, działamy w branży finansowej zajmując się procesingiem transakcji, ale możemy przekazać naszym partnerom doświadczenia z innych rynków.

Z całą pewnością korzystanie z kart byłoby powszechniejsze, gdyby np. można nią było płacić chociażby w urzędach. Tymczasem interchange przerzucany jest na klienta.

W niektórych urzędach i to nie tylko w Warszawie nasze terminale już działają. Dużego zainteresowania klientów na płatności kartowe nie ma, ponieważ rzeczywiście opłata procentowa za transakcję przerzucana jest właśnie na nich. W takiej sytuacji nikt z własnej woli nie będzie dokonywał opłat kartą liczonych na tysiące złotych, a wybierze bezpłatny w coraz większej liczbie banków przelew. Wiem, że wystawcy kart, tj. Visa i Mastercard zastanawiają się nad specjalnymi stawkami interchange, przeznaczonymi dla transakcji administracyjnych. Ta opłata byłaby na tyle mała, że mogłoby ją refinansować państwo.

W których urzędach, można skorzystać z Waszych terminali?

Najwięcej urządzeń mamy w urzędzie miejskim w Bydgoszczy. Działają tam aż w 18 wydziałach, m.in. w wydziale komunikacji, geodezji gruntów czy spraw obywatelskich. Nasze terminale funkcjonują także w Słupsku i w Trójmieście.

Jak wygląda sprawa opłat?

Wynegocjowaliśmy na tyle niską opłatę, że urząd ją pokrywa.

I klienci korzystają z terminali?

Tak, choć oczywiście ciągle trzeba kampanii informacyjnej. Z terminalami w urzędach jest trochę tak, jak z usługą Cash back. Mamy w sumie 10 000 terminali oferujących tę usługę m.in. w tak dużych sieciach, BP czy Real. Ich wprowadzenie wsparte było kampanią marketingowa, jednak nadal świadomość na temat usługi Cash back i jej dostępności w danym miejscu jest mała.

Wszyscy – Visa, Mastercard, wskazują na cash back, banki również mówią o cash backu, a nic się nie zmienia.

Transakcyjność faktycznie nie jest duża, chociaż ogólna liczba punktów to już ok. 5-8% wszystkich terminali na rynku i wykazuje tendencję wzrostową. Jeżeli chodzi o nasze terminale, to ponad 17% posiada usługę Cash back. W kwestii tej usługi banki czekają na nas, by pozyskać większych partnerów, którzy w drodze intensywnej kampanii marketingowej skutecznie zachęciliby swoich klientów do korzystania z usługi. Należy zdawać sobie sprawę z faktu, iż kampania takiej usługi będzie najprawdopodobniej ograniczona do SMS-ów lub informacji na wyciągu, ponieważ nie jest usługą, na którą banki skłonne byłyby wydać duże budżety. My jako First Data prowadziliśmy promocje w sklepach razem z Visą i MasterCard, były broszury, punkty informacyjne, itp. Informowanie o usłudze to nieustanny proces edukacyjny, a naszą rolą jest przekazanie informacji o tym, że paru naszych największych partnerów w każdym punkcie w całym kraju ją oferuje. Wówczas możemy liczyć, że i banki zaczną ją promować na swoich stronach internetowych i wyciągach bankowych, co wzmocni akcję promocyjną, jaką prowadzimy z Visą i MasterCard.

Na zachodzie przy każdej transakcji ekspedienci pytają się, czy życzymy sobie Cash back. Dlaczego u nas tego nie ma?

Wdrożenie każdej usługi wymaga poniesienia kosztów: IT, projektów, testów. Jeśli chodzi o Cash back, wiele firm w ogóle nie widzi finansowego uzasadnienia tego przedsięwzięcia twierdząc, że „gotówka – tj. jej przechowywanie w kasach – nic nie kosztuje”. Niektóre sieci tak twierdzą, bo bank nie obciąża ich za obrót gotówkowy, ale de facto koszt gotówki zawarty jest w marży kredytowej lub innych usługach bankowych. Kolejną kwestią jest to, że obsługa sklepu czy kasy musi zadać klientowi dodatkowe pytanie. Pracownicy stacji benzynowych, którzy już teraz pytają klienta przy kasie o parę rzeczy twierdzą, że nie mogą pytać o kolejną. I to z pewnością jest problem. Dla porównania w Anglii w sieci Tesco rozumieją, że Cash back to dobra usługa i pytają o nią każdego klienta – zapewne także dlatego, że za transakcje Cash back otrzymują dodatkową prowizję. W tej sieci transakcji takich jest ok. 25% i w ten sposób wielomilionowe gotówkowe kwoty opuszczają kasy wprost do kieszeni klientów, którzy nie musza już korzystać z bankomatów. Usługa Cash back jest w Anglii bezpłatna. W chwili obecnej w Polsce prawie wszystkie banki również oferują zerową opłatę za transakcje Cash back, zaś w tych, które stosują opłaty, są one niskie – rzędu 80 groszy do złotówki. To nadal mniej, niż opłaty za wypłatę gotówki z płatnego bankomatu.

No właśnie, co się musiałoby stać, żeby Cash back był bardziej powszechny?

Gdy kilku naszych większych partnerów wprowadzi Cash back, łatwiej będzie „namówić” Visę i MaterCard na bardziej intensywną promocję. W każdym razie próbujemy wdrażać tę usługę wszędzie tam, gdzie wiemy, że gotówka jest w kasie.

Chciałbym zapytać o technologie paypass, i paywave. Kiedy Wasze terminale będą powszechnie akceptowały karty bezstykowe?

Obsługę płatności bezstykowych chcemy wdrożyć w nadchodzącym roku. W chwili obecnej technologię tę wdrażamy wspólnie z MCX w sklepach sieci Żabka, gdzie zaoferujemy możliwość płacenia kartą bezstykową na terminalach i czytnikach klienta.

Ale nie we wszystkich Żabkach?

Zamiarem klienta jest wdrożenie tego rodzaju płatności we wszystkich lokalizacjach.

A teraz – jaka jest liczba terminali?

Około 75 000 punktów na terenie całej Polski.

W przyszłym roku, ile z nich obsłuży karty bezstykowe?

Kilka tysięcy czytników. To uzasadniona liczba biorąc pod uwagę ilość już wydanych kart bezstykowych. Z kolei banki też nie będą wydawały setek tysięcy tego rodzaju kart, jeśli nie będzie czytników. My rozmawiamy w tej kwestii z Visą i MasterCard ponieważ jesteśmy przekonani, iż musimy targetować obszary, w których jest szansa na promocję prowadzoną przez sieć lub bank.

Transakcja bezstykowa musi być szybka, a więc najlepiej offline’owa. Dobrze byłoby również, by różnice pomiędzy akceptacją kart Visa i MasterCard były – dla wygody klienta i kasjera – niewielkie. W tej kwestii próbujemy rozmawiać z obiema organizacjami i przekonywać do ujednolicenia procedur, by dodatkowo zachęcić klientów do korzystania z płatności bezstykowych.

Jak Pana zdaniem jest z gotowością samych Polaków do takiej technologii? Czy Polacy są otwarci na wypłaty do 50 złotych bez podpisu i ryzyko kradzieży karty?

Nie widziałem wyników badań, ale przypuszczam, że takie obawy mogą istnieć, tym bardziej, że ostatnio stosunkowo dużo mówi się i pisze o fraudach i kradzieżach Być może również z tego powodu banki targetują osoby młodsze, dla których technologia ta będzie łatwiej akceptowalna, a więc i szybciej przyswajalna.

A jak Pan myśli, czy skórka jest warta wyprawki, żeby teraz wprowadzać płatności bezstykowe?

MasterCard musiał wybrać rynek do testowania produktu i wybrał rynek polski. Być może doświadczenia zdobyte u nas przełożą na kolejne rynki. Pod względem dostępności płatności bezstykowych największe rynki to Anglia i Turcja, gdzie czytniki są dosłownie wszędzie. W Polsce jesteśmy dość zaawansowani, jeżeli chodzi o bankowość, systemy finansowe, płatności czy nowoczesne rozwiązania systemowe. Płatności bezstykowe sprawdzą się w wielu segmentach naszego rynku, ale pod warunkiem, że będą proste i że obsługa kas nie będzie zniechęcać do ich stosowania. Z kolei sieciom będzie się opłacać inwestowanie w transakcje bezstykowe, jeśli dostrzegą w tym bezpośrednią korzyść finansową, np. obniżenie stawki interchange – a tego jeszcze niestety karty bezstykowe nie zapewniają.

Intercharge. Wspomniał Pan, że marże dla was są po prostu bardzo niskie w porównaniu z innymi krajami, ale z drugiej strony, jeżeli popatrzymy na to chociażby z punktu widzenia sklepu, są one jedne z najwyższych w Europie. Jak patrzycie na interchange? Jak rozumiem jesteście jedną z zainteresowanych stron i nie możecie narzekać?

Nie sądzę, że nasza marża zwiększy się, jeśli opłaty interchange będą niższe, jednak jesteśmy przekonani, że dzięki obniżeniu tych opłat będziemy mieć możliwość instalowania terminali w mniejszych miastach, w mniejszych punktach i tym samym nakłaniania partnerów, by zachęcali ludzi do używania kart. Pytanie brzmi, o ile niższe powinny być te opłaty. Niektóre kraje w Europie stosują interchange na poziomie 0,3%, co moim zdaniem może zniechęcać banki do inwestowania w tę technologię. W Polsce dobre byłoby wypośrodkowanie stawki interchange między tą, którą mamy obecnie, a opłatą w wysokości powiedzmy 0,5% na większych rynkach kartowych.

Jakie są teraz koszty dla takiego małego punktu? Często mówimy o 3,5%.

Według mnie średnia dla mniejszych punktów jest znacznie bliższa 2%, niż 3,5%. Do tego dochodzi miesięczna opłata za terminal – uzależniona między innymi od rodzaju terminalu, tj. od tego, czy sprzęt jest przenośny czy stacjonarny.

I mimo wszystko wciąż małe sklepy mówią, że problemem jest właśnie wysokość opłaty od transakcji?

Tak.

Czyli tutaj można jasno stwierdzić, mniejszy interchange mógłby pomóc w rozwoju rynku.

Takie jest nasze odczucie i właśnie to komunikują naszym handlowcom klienci.

Ale z rynków zagranicznych można chyba wywnioskować coś takiego?

Unia Europejska wraz z Europejskim Bankiem Centralnym opracowała obszerny raport, z którego wynika, że niższe opłaty interchange skutkują dużo wyższymi obrotami na kartach w większość punktów. Nam również wydaje się, że będziemy w stanie powiększyć rynek, jeśli stawki intechange byłby niższe. Mamy w Polsce 180 tysięcy punktów akceptujących płatności kartowe. Zakładamy, że liczbę tę można podwoić, dlatego nasi handlowcy odwiedzają coraz mniejsze miasta, podpisujemy umowy z bankami spółdzielczymi, które wskazują nam konkretne punkty w mniejszych miejscowościach, ponieważ najlepiej wiedzą, które z nich potrzebują terminala.

A jak Pan ocenia rynek płatności bezgotówkowych w Polsce? Jak będzie się rozwijał w najbliższych latach?

Statystyki NBP mówią o 20-30-procentowym wzroście w okresie ostatnich 4-5 lat. Procentowo to dużo. Jednak trzeba pamiętać, że na bezgotówkowe kartowe transakcje przypada w Polsce ok. 60 miliardów złotych rocznie. To – szczególnie w porównaniu do innych krajów – bardzo mało. Szacuję, że w Polsce jest ok. 30 milionów kart, pytanie, ile kart przypada na osobę, ile z nich jest w użyciu, a ile po prostu jest schowanych w portfelach.

A jak szacuje to Pan?

Według mnie połowa kart może być rzadko lub w ogóle nie używana. Kilka lat temu powstała ciekawa analiza użytkowania kart w oparciu o liczbę ich unikalnych numerów w terminalach. Wówczas, czyli 5-6 lat temu, było ich – tzn. faktycznie używanych kart – około 30%, więc zakładam, że obecnie jest ich około połowa. Na naszym rynku nadal jest dużo kart, którymi klient np. robi jedną transakcję consumer finance. Robiono badania, które miały odpowiedzieć na pytania, dlaczego ludzie, którzy dostają karty, nie używają ich. Efektem tych badań był bardzo ciekawy materiał, który stał się podstawą dostosowania kampanii informacyjnych i promocyjnych Visy do osób, które np. mają obawy, że posiadanie karty sprawi, iż trudniejsza stanie się kontrola wydatków lub takich, którzy deklarują nieufność do informacji na temat faktycznego poziomu opłat związanych z użytkowaniem kart. W naszym kraju liczba transakcji przypadająca na kartę jest bardzo niska w porównaniu do innych krajów – niezależnie, czy weźmiemy pod uwagę karty debetowe czy kredytowe. W Polsce ciągle mamy mało kart kredytowych, bo czy 8 milionów tego rodzaju kart na ogólną ich liczbę szacowaną na ok. trzydzieści milionów kart to nie jest mało. W Anglii karta, w tym kredytowa, przynależy do każdego rachunku. W Polsce banki mają wiele rachunków, a zaledwie 10% ich posiadaczy ma karty. Obecnie wiele banków spółdzielczych rozbudowuje swoją bazę kartową, co spowoduje, że kart przybędzie także w mniejszych miejscowościach, gdzie do tej pory było mniej terminali, a co za tym idzie, liczba kart była mniejsza.

No właśnie, bo tutaj jest zawsze pytanie jajko, czy kura? Klient nawet nie wyrabia karty, albo jej nie aktywuje, bo nie ma gdzie płacić. Wy nie wprowadzacie tam terminala, bo nikt z niego nie korzysta. Jak ten impas rozwiązać?

Zaczęliśmy wchodzić do mniejszych miejscowości, ponieważ widzimy, że banki spółdzielcze wydają karty. Teraz przed nami wspólne zadanie, by umożliwić klientom korzystanie z tych kart. Dodatkowo jest to proces długotrwały – terminali jest coraz więcej, jednak ich instalowanie musi w dłuższej perspektywie się opłacać

Czy ze względu na kryzys finansowy można liczyć, że nasz rynek kartowy w przyszłym roku czymkolwiek zaskoczy?

Obawiam się, że wzrost może być mniejszy. Jeżeli bezrobocie się zwiększy, inwestycje zagraniczne spadną, fabryki zagraniczne zaczną zwalniać i ograniczać produkcję, co już się zaczyna, to ludzie będą bardziej oszczędni. W takiej sytuacji prawdopodobnie przejdą raczej na karty debetowe, niż kredytowe, a gdy zaczną mniej wydawać, odbije się to zapewne na rynku kartowym. Obecnie trendy nadal są dobre, ale gdy wszyscy odczujemy recesję, rynek zapewne będzie rósł wolniej. Pozostaję jednak optymistą.

A od strony banku, czy można się spodziewać jakiś nowości?

My nie mamy żadnych sygnałów, że banki będą ograniczać wydawanie kart, tak samo, jak nie dostrzegamy żadnych sygnałów od naszych klientów sugerujących spowolnienie w nadchodzącym roku. Nadal wydaje się, że silna konkurencja na rynku wymusza na bankach inwestowanie w produkty, bo gdy rynek się kurczy, to warto walczyć o klienta z innego banku oferując mu coś innego, nowego i lepszego.

Myślę, że jest jeden produkt, który może być bardzo ciekawy. Jest to kredyt ratalny w limicie karty kredytowej. Mamy tę usługę i właśnie negocjujemy z bankami, ponieważ partnerstwo z bankiem pozwala rozłożyć ryzyko.

Internet. Mieliście wdrażać e-płatności i jakoś ich nie widzę.

Unowocześniamy naszą platformę, zaś e-przelewy są właśnie w trakcie procesu negocjacji. Nie chcemy budować funkcjonalności „e-przelewy”, jeżeli można będzie wdrożyć gotowe rozwiązanie. Właśnie z tego powodu negocjowanie umowy zajęło nam więcej czasu, niż zakładaliśmy, jednak w następnym roku wdrożymy to rozwiązanie.

A około którego kwartału?

Pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku powinniśmy mieć wynegocjowaną umowę i móc wdrożyć e-przelewy.

Gdzie tkwi ta bariera? To problem z bankami?

Nie, ponieważ zamierzamy związać się z kimś, kto posiada umowy z bankami i wraz z nim wdrożyć nasze rozwiązanie.

Co w takim razie z bankomatami? Mieliście już pod koniec tego roku mieć ich około 100, a docelowo pięciuset.

Ze względu na sytuację ekonomiczną w Europie podjęliśmy decyzję o odłożeniu w czasie tego projektu.

Wasz konkurent ma taki problem obecnie

Tak, ponieważ jako spółka giełdowa inwestują w coś, co z założenia przyniesie zyski w perspektywie kilku lat – obecnie wyniki są gorsze i na tym właśnie polega ten problem.

Próbowaliśmy dostosować nasz model biznesowy do aktualnej sytuacji na polskim rynku, ale musimy na to uzyskać zgodę korporacji. Liczę, że będzie nam trochę łatwiej choćby dlatego, że naszymi parterami biznesowymi jest kilka banków zainteresowanych konkurencyjną siecią, których również możemy „podłączyć” do naszej sieci bankomatów.

BZ WBK obsługuje chyba więcej banków i kart. Dlaczego tak się dzieje?

Posiadamy większy udział w rynku usług outsourcingowych niż BZWBK. Obsługujemy Alior Bank, Allianz Bank i Deutsche Bank. Każdy z nich jest inny. Deutsche Bank chce się stać tak dużym bankiem, na jaki zasługuje z jego doświadczeniem rynku niemieckiego. Allianz Bank ma duży potencjał w swoich klientach ubezpieczeniowych i zastanawiam się, czy będzie w stanie skutecznie ich zachęcić do swoich usług bankowych. Alior Bank ma bardzo dobry zespół, produkt, platformę, ale czy będą w stanie przekonać klientów innych banków, żeby przyszli akurat do nich? To będzie bardzo ciekawy rok.

Jeżeli chodzi o liczbę naszych klientów z sektora bankowego, którym oferujemy wydawnictwo kart, mamy ich około 50. Są to banki średnie i małe. Te największe same wydają swoje karty i jak widać, nie są specjalnie zainteresowane outsourcingiem.

Odnoszę wrażenie, że POLCARD w pewnym momencie przestał się dynamicznie rozwijać. Weszła First Data, zapowiedziała 10-15 milionów euro inwestycji, ale tak naprawdę to gdzie są te konkrety z First Data? Albo gdzie one będą?

Zapewne, jak tylko wdrożymy odpowiednie platformy, to tymi „konkretami” będzie Internet, programy lojalnościowe czy pre-paidy. Prawda, że nie jest to coś tak innowacyjnego, jak e-płatności i płatności bezstykowe i żadne z tych rozwiązań nie przyniesie znaczących przychodów, w kolejnych dwóch latach. Jednak są to rozwiązania, które trzeba mieć, bo będą się rozwijały w najbliższej przyszłości. Nadal core biznesem, który generuje pieniądze, jest u nas przetwarzanie transakcji kartowych, płatności, zarządzanie bankomatami naszych klientów, wydawnictwo kart oraz obsługa baz kartowych. W tym roku wdrożyliśmy parę nowych produktów, m.in. karty w standardzie EMV dla kilku naszych bankowych klientów, wdrożyliśmy nowe projekty takie, jak Alior Bank, Allianz Bank i Deutsche Bank. Przechodzimy na standard EMV we wszystkich bankomatach, a 90% naszych terminali działa już w standardzie EMV. Nie widzę żadnego nowoczesnego produktu dla banków, którego w tej chwili nie mamy lub nie będziemy wdrażać w następnym roku – u trzech naszych nowych klientów.

A jakie w takim razie są plany First Data na przyszły rok i kolejne miesiące, czy już można coś zapowiedzieć?

Jeżeli rynku nie dotknie kryzys wierzę, że przez kolejne parę lat będziemy w stanie rokrocznie wzrastać nawet o 20% – tak, jak to miało miejsce zarówno w mijającym roku, jak i roku poprzednim. Może będę musiał zweryfikować tę prognozę w styczniu, gdy zobaczę wyniki grudniowe. Z kolei jeśli styczeń będzie dobry, to punktem weryfikacji będzie kwiecień. Jeżeli chodzi o bankomaty, to w następnym roku chcemy wchodzić z naszymi partnerami, czyli z bankami, w model outsourcingowy. Chcemy również wdrożyć parę nowych produktów, o których mówiłem wyżej, tj, programy lojalnościowe, karty podarunkowe oraz nową platformę internetową.

Kiedy pojawią się czytniki bezstykowe?

Szacuję, że w drugim kwartale przyszłego roku.

Pierwsze, tak? A na koniec przyszłego roku?

Sądzę, że będzie ich kilka tysięcy. Dwa, najwyżej trzy. Jeżeli z jakichś powodów okazało by się, że karty bezstykowe są wielkim sukcesem, bo są odpowiednie programy, partnerzy albo korzystne obniżenie stawek interchange, wówczas trend ten może przyspieszyć.

A liczy Pan, że interchange się zmieni?

Mówi się, że ma to nastąpić w 2009 roku, ale czas pokaże.

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.