Jeśli straciłeś pracę, zostań akwizytorem

Z szacunków Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej wynika, że liczba osób, które w ten sposób będą zarabiać lub dorabiać do pensji, wzrośnie w tym roku o 15 proc.

Agnieszka Bednarczyk, młoda mama z Łodzi, która na początku roku zaczęła sprzedawać kosmetyki, liczy, że uda się jej zarobić nawet kilkaset złotych miesięcznie. – Mam małe dziecko i nie mogę pozwolić sobie na pracę w pełnym wymiarze godzin – mówi. Żeby zostać konsultantką, nie musiała przechodzić specjalistycznych szkoleń. Wystarczyło zgłosić się do przedstawiciela firmy i podpisać umowę. Dzięki temu poświęca pracy tyle czasu, ile akurat może. Klientami są znajomi, którzy polecają ją innym.

W Polsce jest obecnie kilkanaście firm, które zajmują się sprzedażą bezpośrednią. W tym roku liczba akwizytorów wzrośnie do ok. 800 tys., a wartość sprzedanych przez nich produktów szacowana jest na prawie 2,5 mld zł. W porównaniu z USA, gdzie aż 15 mln osób trudni się domokrąstwem i sprzedaje towary warte grubo ponad 30 mld dol., wypadamy blado. Ale kryzys gospodarczy będzie sprzyjać popularyzacji sprzedaży bezpośredniej. W obecnych czasach, zanim zdecydujemy się na zakupy, wybieramy towary najtańsze. I to szansa dla akwizytorów.

Za produkty przez nich oferowane trzeba bowiem zapłacić kilkanaście procent mniej niż za podobne kupowane w sklepach. A marki takie jak Avon, Oriflame, Amway czy Mary Kay stają się z roku na rok coraz bardziej cenione przez konsumentów.

Na brak klientów nie narzeka firma DLF specjalizująca się w sprzedaży profesjonalnego sprzętu AGD. – W pierwszych miesiącach roku sprzedaliśmy o 44 proc. więcej naszych najdroższych produktów w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku – mówi dr Maciej Waszczyk z firmy DLF. -A prognozy na ten rok są obiecujące, bo jak szacujemy, liczba sprzedawców produktów powiększy się o 30 proc. – dodaje.

Jak pokazują ostatnie badania Ipsos Mori, w Polsce wydajemy wciąż kilka razy mniej na zakupy u akwizytorów niż w krajach UE. Średnio jedna osoba wydaje 12-15 euro, tymczasem w innych krajach wspólnoty to 50 euro, a obroty w handlu bezpośrednim stanowią tam od 3 do nawet 5 proc. obrotów handlu detalicznego. W naszym kraju wskaźnik ten wynosi zaledwie 0,5 proc.

– Te dane mówią same za siebie. W Polsce jest miejsce na dużą liczbę nowych firm i szeroką gamę produktów. Jeszcze w tym roku pojawią się trzy nowe – mówi Mirosław Luboń z PSSB. Nie chce ujawniać ich nazw, ale zdradza, że będą oferowały odżywki i artykuły dietetyczne, artykuły dekoracyjne dla domu oraz galanterię i biżuterię. W USA działa ponad 200 firm sprzedaży bezpośredniej, a domokrążcy są nam w stanie dostarczyć niemal każdy rodzaj towaru.

Mimo kryzysu obroty w handlu bezpośrednim w innych państwach UE wciąż rosną. Francuzi czy Portugalczycy chętnie kupują u konsultantów, a wartość sprzedawanych w ten sposób produktów zwiększyła się w ostatnich miesiącach o 3-4 proc.

Magdalena A. Olczak