Do tej pory Bank Pocztowy nie jest raczej kojarzony ze sprzedażą kredytów hipotecznych. Jaką rolę na rynku kredytów hipotecznych w Polsce chce odegrać w nadchodzącym czasie Bank Pocztowy?
Ostatnie lata przyniosły boom na rynku nieruchomości, a co za tym idzie – i na rynku kredytów hipotecznych. Rzeczywiście w walce, jaką prowadziły banki w Polsce, Bank Pocztowy nie brał udziału. Kredyt hipoteczny jest stosunkowo nowy w ofercie banku, dlatego w ciągu tego roku organizacja ‘uczyła się’ tego produktu, wypracowywała pewne procesy i rozwiązania. W przyszłym roku, pomimo trudnych do przewidzenia skutków kryzysu finansowego na światowych rynkach, zamierzamy znacznie mocniej zaznaczyć swoją obecność na rynku hipotecznym. W przeciwieństwie do niektórych banków, Bank Pocztowy nie ma kłopotów z płynnością, więc możemy spokojnie rozwijać sprzedaż hipoteki. Nie mamy ambicji, aby dogonić największych graczy. W 2009 roku chcemy zwiększyć saldo kredytów hipotecznych o 250 mln zł. Chcemy jeszcze bardziej aktywnie włączyć się do programu rządowego „Rodzina na swoim”, oferować prosty produkt oparty na zrozumiałych dla klienta zasadach.
Kim będzie klient zaciągający w Pocztowym kredyt mieszkaniowy? Co będzie kupował? Czy już wiadomo w jakim kierunku pójdzie Państwa oferta?
Tak jak wspomniałam, nie będziemy się ścigać z innymi bankami. Stawiamy na prostotę i dostępność. Jako bank z w 100% polskim kapitałem chcemy po części pełnić rolę społeczną i oferować kredyt tym, których inni wykluczają. Oczywiście nie będą to kredyty o wysokich wolumenach. Poza tym bardzo mocno stawiamy na coraz popularniejsze w obecnej sytuacji gospodarczej kredyty z dopłatami, które są kierowane do ludzi młodych, zainteresowanych nabyciem swojego pierwszego mieszkania. Dotychczas korzystanie z preferencyjnego kredytu skutecznie uniemożliwiły wysokie ceny mieszkań, jednak w 2009 r. wejdzie w życie nowelizacja ustawy o „finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania”. Dzięki temu kilkukrotnie wzrośnie liczba lokali, które będzie można kupić z pomocą państwa. Wzrośnie tym samym zainteresowanie kredytem z dopłatami, który mamy w swojej ofercie.
Wasza sieć dystrybucji to przede wszystkim Poczta Polska. Jak chcecie w takim razie sprzedawać hipotekę?
Rozległa sieć Poczty Polskiej pozwala nam z powodzeniem sprzedawać produkty oszczędnościowe oraz kredyty gotówkowe. Natomiast kredyt hipoteczny będzie sztandarowym produktem naszej sieci własnej. Obecnie mamy w całym kraju 57 oddziałów i punktów obsługi klienta. Jeżeli chodzi o sieć Poczty Polskiej, to chcemy ją wykorzystać do sprzedaży poprzez informowanie klientów o naszej ofercie i przekazywanie kontaktu do specjalistów w naszych oddziałach. Prawie 1900 stanowisk finansowych już oferujących produkty bankowe stwarza gigantyczne możliwości dla sprzedaży produktów hipotecznych w przyszłości. W ciągu roku będziemy sukcesywnie przystosowywać te stanowiska do udzielania informacji o hipotece.
Jak Pani zdaniem będzie się rozwijała sytuacja na rynku kredytów hipotecznych? Czy to rzeczywiście koniec ery kredytu we frankach, czy ogólnie kredytów walutowych? Ile kredytów mogą udzielić banki w przyszłym roku?
Niezależnie od wszelkich prognoz i przewidywań, to, co przyniesie przyszły rok, jest dla wszystkich wielką niewiadomą. Na rynku możemy spodziewać się spowolnienia dynamiki sprzedaży hipotek nawet o 30%. Kredyty walutowe we franku uzależnione będą od podaży i ceny waluty, jako że koszt finansowania musi się zawierać w marży, dlatego też uważam, że na rynku będą dominować kredyty złotowe. Z kolei popyt na kredyty będzie uwarunkowany tym, na ile w przyszłym roku ustabilizuje się sytuacja makroekonomiczna i na ile przełoży się ona na skłonność klientów do zadłużania się. Kolejne czynniki wpływające na wielkość rynku to poziom stóp procentowych oraz cen nieruchomości – te wielkości w sposób bezpośredni wpływają na dostępność kredytów hipotecznych. I wreszcie czynnik, który do tej pory głównie stymulował rozwój rynku nieruchomości w Polsce, czyli oferta bankowa, w tym bardziej restrykcyjne podejście banków do oceny zdolności kredytowej konsumentów. Ważne jest, aby banki nie wykonywały gwałtownych ruchów, które spowodują wzrost niepokoju klientów, a deweloperzy dostosowali swoje ceny do możliwości nabywców. Niewiadomych jest zatem wiele, ale pamiętajmy, że w Polsce wciąż brakuje min. 1,5 mln mieszkań.
Czy można pokusić się o jakieś szacunki, co się stanie z cenami mieszkań w najbliższych miesiącach?
Prawdopodobnie możemy oczekiwać dalszego, ale niedużego, spadku cen z zastrzeżeniem, że będzie to uzależnione od rynku lokalnego, lokalizacji i segmentu. Już w tej chwili sytuacja wygląda różnie w zależności od danego miasta – tam, gdzie do tej pory nie było inwestycji na rynku nieruchomości a teraz pojawił się zwiększony popyt, ceny mogą rosnąć.
W sytuacji noworozpoczynanych inwestycji uważam, że deweloperzy będą starali się tak skalkulować cenę mieszkania, aby zmieścić się w parametrach przewidzianych w ustawie regulującej poziom dopłat do oprocentowania kredytów mieszkaniowych. Dzięki temu ich klienci będą w stanie spełnić warunki umożliwiające objęcie ich programem „Rodzina na swoim”.
Justyna Galbarczyk,
Zastępca Dyrektora Departamentu Sieci Własnej,
Bank Pocztowy
Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.
Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/! |
Źródło: Bankier.pl