Amerykańskie władze monetarne niczym nie zaskoczyły wczorajszego wieczoru, kiedy przedstawiały ocenę perspektyw tamtejszej gospodarki i kreśliły plan dotyczący przyszłej polityki pieniężnej.
Koniunktura ma rosnąć w umiarkowanym tempie, inflacja pozostać pod kontrolą, bezrobocie na podwyższonym poziomie. Jednocześnie II runda poluzowania monetarnego zostanie doprowadzona do końca, ale szanse na kolejną odsłonę tego programu są niewielkie. W sumie więc najbardziej istotna z tego była deklaracja dotycząca możliwości dalszego dodruku pieniądza. W kontekście tego, jak rynki finansowe zareagowały na tego rodzaju decyzję Banku Japonii po kataklizmie, jaki nawiedził ten kraj, można było oczekiwać optymistycznych reakcji, gdyby Rezerwa Federalna zostawiła sobie furtkę do dalszego luzowania ilościowego.
Okazało się jednak, że sama zapowiedź utrzymania stóp procentowych na obecnym poziomie wystarczyła, y indeksy w USA poszły dalej w górę. Stracił równocześnie dolar, a to pomagało rynkowi surowców. Można więc powiedzieć, że wszystko zostało „po staremu”. Jest jednak ryzyko, że środowe reakcje nie mówią wszystkiego i z ostatecznymi ocenami warto wstrzymać się do dziś. Po wcześniejszych posiedzeniach Fed bywało tak, że krótkoterminowa reakcja była odmienna od tego, jak inwestorzy interpretowali słowa Bena Bernanke w dłuższym czasie. Brak kolejnej rundy poluzowania ilościowego w USA stwarza naturalne warunki do realizacji zysków w obawie, że niedługo skończy się „paliwo” dla zwyżek.
Rynki nieruchomości
W I kwartale odsetek nie wynajętych oraz przeznaczonych na sprzedaż domów spadł w USA do 2,6%. Było ich łącznie 2 mln. W trzech ostatnich miesiącach 2010 r. odsetek ten ukształtował się na poziomie 2,7%. Jednocześnie do 66,4%, czyli najniższego poziomu od 1998 r., obniżył się odsetek Amerykanów posiadających własne mieszkanie. Oba czynniki obrazują potencjał wzrostu rynku nieruchomości. Im mniej domów stoi „pustych” i im mniej osób ma własny kąt, tym większe szanse na wzrost zainteresowania kupnem nieruchomości i mniejsza presja na ich ceny.
Do poprawy sytuacji potrzeba jednak nie tylko korzystnych warunków po stronie podażowej, ale również popytowej. A ta wciąż pozostaje słaba. W minionym tygodniu liczba wniosków o kredyty hipoteczne na zakup domów obniżyła się o 13,6% po wzroście o 10% tydzień wcześniej. Zatem w dalszym ciągu nie widać pozytywnej tendencji w tym względzie.
Źródło: Home Broker