Już hossa czy tylko „odbicie zdechłego kota”?

Piątek rynek rozpoczął od wyraźnego spadku. Po wczorajszej kolejnej czteroprocentowej przecenie w Stanach taki scenariusz był zdecydowanie oczekiwany. Radość giełdowych niedźwiedzi nie trwała jednak długo. Wystarczyło parę chwil, aby byki odzyskały stracony teren i indeksy zabarwiły się na zielono.

Sama negacja spadku nie wystarczyła i podejście było kontynuowane aż do wzrostu WIG20 o 2,5 procent. Było to możliwe, gdy do dobrze spisującego się KGHM dołączyły PKO BP i PEKAO. Szczególnie cieszył rosnący obrót, który od zanotowania dołków nie opuszcza naszego rynku.

Po tym zrywie nastąpiło uspokojenie sytuacji. Podaż zorientowała, że dalsze ataki nawet przy sprzyjającej atmosferze zewnętrznej, są skazane na porażkę. Z kolei popyt również nie miał argumentów do dalszych wzrostów, więc przy słabnącym Eurolandzie rynki czekały na informacje o amerykańskim rynku pracy.

Dane z pewnością nie zaskoczyły. Wszystkie były gorsze od oczekiwań, co obecnie jest już standardem. Stopa bezrobocia w USA osiągnęła 8,1 proc. i jest najwyższa od grudnia 1983 roku.

Dane o zmianie zatrudnienia w gospodarce również miały odchylenie „in minus”  od prognoz i pokazały ubytek 651 tysięcy miejsc pracy. Dodając do tego niemal 10 procentową korektę danych za poprzednie dwa miesiące okazało się, że ostatni raz tak dramatyczny spadek zatrudnienia miał miejsce w 1939 roku.

To nie zrobiło nawet najmniejszego wrażenia na warszawskim parkiecie. Zamiast spadków kapitał ochoczo ruszył na zakupy i WIG20 rósł już  3 procent przy coraz bardziej rosnącym sektorze bankowym.  Zakończenie przyniosło niewielką realizację zysków, ale i tak nasz parkiet znalazł się wśród liderów europejskich wzrostów.

Przy pogłębiających dołki parkietach zagranicznych nasz rynek w obecnym stanie zaczyna stanowić interesującą alternatywę dla zagranicznego kapitału. Złoty umacnia się, a giełdzie nie straszne są żadne informacje ani rekordowe spadki zachodnich indeksów. Można powiedzieć, że wzrosty na przekór wszystkiemu. Tu rodzi się pytanie czy to już hossa czy jedynie znaczna korekta po silnych spadkach, którą na giełdach nazywa się „odbiciem zdechłego kota”. Jeżeli zachodni kapitał zdecyduje się na kontynuowanie inwestycji zdecydowanie prawdopodobniejszy będzie scenariusz średnioterminowych wzrostów, a z pewnością zobaczymy parę tygodni spokoju i stabilizacji sytuacji. Jeżeli to tylko korekta to najbliższy tydzień już to pokarze.

W pierwszym tygodniu marca WIG20 zanotował wzrost o 10 proc. przy obrotach znacznie przekraczających miliard. Dzięki temu każdego dnia byki generują sygnały i przełamują kolejne opory, które od razu stają się potencjalnymi punktami obronnymi przy ewentualnej korekcie. Miniony  tydzień jest najlepszym od października ubiegłego roku, czyli od czasów totalnej paniki na rynku i prognoz krachu systemu finansowego. Od dołka z 18 lutego nasz parkiet wzrósł już o 18 proc. i jest od krok od przełamania trendu spadkowego rozpoczętego we wrześniu 2008 roku. Dopiero na jego poziomie (ok. 1530 pkt.) zobaczymy czy popyt reprezentują długoterminowi gracze, czy krótkoterminowi spekulanci. Przy tak dobrych nastrojach jakie obecnie panują na naszym runku test linii trendu powinniśmy zobaczyć już w przyszłym tygodniu.

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse
Źródło: AZ Finanse