Klienci Raiffeisena czują się oszukani

Semax w ostatnich latach rozwijał się bardzo dynamicznie. Jest właścicielem marek odzieżowych: Deep, Hot Oil oraz marki sieci wyprzedażowej VABBI Factory Outlet. Spółka wydawała się pewną lokatą pieniędzy. Klienci skuszeni wizją łatwego, pewnego zysku nakreśloną przez doradców Raiffeisen Banku, chętnie kupowali obligacje, inwestując po kilkaset tysięcy złotych.

– Doradca banku zapewniał nas, że to pewna inwestycja. Zysk kilka procent powyżej lokaty bankowej. Im więcej obligacji kupię, tym więcej zarobię – mówi pragnąca zachować anonimowość klientka banku.

W ten sposób kilkadziesiąt osób nabyło papiery, płacąc za jedną obligację 10 tys. zł. Łączna wartość oferty wynosiła 20 mln zł. Pieniądze z obligacji miały finansować działalność i rozwój sprzedaży Semaksu.

Jeszcze 26 lutego Raiffeisen Bank oferował ostatnie obligacje. Dlatego dużym zaskoczeniem dla inwestorów była informacja, że 19 marca do Sądu Rejonowego w Poznaniu wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości Semaksu z możliwością zawarcia układu. Przyczyną była utrata płynności finansowej.

Co ciekawe, 25 marca bank, który jeszcze miesiąc wcześniej polecał klientom obligacje Semaksu, a w styczniu i lutym sprzedał większość obligacji, wypowiedział tej firmie umowę kredytową. Marcin Jedliński, rzecznik prasowy Raiffeisen Bank Polska, nie widzi w tym sprzeczności. – Niezwłocznie po uzyskaniu informacji od emitenta o pogorszeniu się jego sytuacji finansowej bank skłonił spółkę do poinformowania o tym posiadaczy obligacji oraz zaprzestał wykonywania czynności związanych ze sprzedażą obligacji – tłumaczy.

Daniel Majchrzak z poznańskiej kancelarii Majchrzak Brandt i Wspólnicy, do której zgłaszają się już pokrzywdzeni w tej sprawie, uważa jednak, że należy dokładnie wyjaśnić rolę banku w tej sprawie.

Inwestorzy dostali ostatnio od banku pismo, w którym poinformował on, że mają oświadczyć, iż ich obligacje są „natychmiast wymagalne i płatne”. Dodał jednocześnie, że na rachunku poznańskiej firmy brakuje funduszy na wykup obligacji w terminie.

Klienci czują się pozostawieni sami sobie, gdyż obligacje nie były zabezpieczone. Zgodnie z warunkami emisji bank nie ponosi bowiem odpowiedzialności za zobowiązania emitenta. Część z inwestorów myśli o wstąpieniu na drogę sądową. Uważają, że bank wprowadził ich w błąd.

Jak się okazuje ten przypadek nie jest pierwszym, kiedy to Raiffeisen Bank oferował obligacje firmy, która przeżywała kryzys. W 2007 r. klientów VIP namawiano do kupna obligacji spółki Eurofaktor. Obligacje warte były 45,5 mln zł, z czego 24,5 mln zł sprzedawane były przez Raiffeisen Bank Polska, a 21 mln zł – przez PKO BP.

Bank rekomendował klientom kupno tych obligacji, obiecując zysk. Sytuacja finansowa Eurofaktora była jednak zła i spółka nie była w stanie wykupić obligacji. Wkrótce pojawił się wniosek o upadłość przedsiębiorstwa. Ostatecznie, dzięki pożyczce od nowego inwestora i stanowczej postawie prawników reprezentujących inwestorów, firma spłaciła obligatoriuszy.

– Udało się nam doprowadzić do spłaty obligacji należących do naszych klientów. Mogę powiedzieć, że wówczas bank w ogóle nam nie pomógł – mówi Daniel Majchrzak.

Sytuacja inwestorów może wyjaśnić się podczas spotkania z władzami banku. Będą oni oczekiwać natychmiastowej spłaty obligacji.

Andrzej Rembowski