Kłopoty Niemców powaliły giełdowego byka

Kryzys w strefie euro gwałtownie przyspieszył, nie oszczędzając już nawet Niemiec i Francji. Ponadto inwestorów rozczarowały raporty z największych gospodarek świata. W takich warunkach kolejna przecena akcji w Ameryce i Europie nie stanowi zaskoczenia.

Spadkowa seria na Wall Street została przedłużona do sześciu sesji. Losy środowej sesji zostały przesądzone po bardzo niskim otwarciu, po którym obóz byków nie był już w stanie zewrzeć szyków i bezwarunkowo skapitulował w ostatnich minutach handlu. S&P500 stracił 2,2% i spadł do najniższego poziomu od sześciu tygodni, w sześć sesji oddając ponad 7%.

Informacją dnia i zarazem główną przyczyną coraz głębszej przeceny akcji była sensacyjna aukcja niemieckich obligacji 10-letnich. Berlin sprzedał zaledwie 60% papierów z puli 6 mld euro. Inwestorzy nie zaakceptowali rekordowo niskiego kuponu (2%) i odmówili finansowania najbardziej wiarygodnego dłużnika w Europie. To wywołało silny wzrost kosztów obsługi długu praktycznie wszystkich krajów strefy euro.

Sytuację dodatkowo pogorszyła agencja Fitch Ratings, która ostrzegła przed ryzykiem obniżenia ratingu Francji. Obecnie Paryż cieszy się najwyższą możliwą oceną wiarygodności kredytowej w postaci potrójnego A z perspektywą stabilną we wszystkich trzech głównych agencjach. Jego obniżka bardzo skomplikowałaby sytuację Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, którego wiarygodność opiera się właśnie na Francji i Niemczech.

Jakby tego było mało, niemal wszystkie publikowane w środę raporty makro rozczarowały. Chyba największym minusem był spadek indeksu PMI mierzącego koniunkturę w chińskim przemyśle. Wskaźnik ten spadł z 51 pkt. do 48 pkt. sygnalizując spadek aktywności. Jeszcze niżej zanurkowały analogiczne indeksy dla sektora wytwórczego Francji, Niemiec i całej strefy euro. Recesja w Eurolandzie powoli staje się faktem, co potwierdziły dane Eurostatu. We wrześniu wartość nowych zamówień w przemyśle strefy euro była aż o 6,4% mniejsza niż w sierpniu. Ekonomiści spodziewali się spadku tylko o 2,5%.

Zawiodły także raporty z gospodarki Stanów Zjednoczonych. Zamówienia na dobra trwałe w amerykańskim przemyśle spadły w październiku o 0,7% mdm po spadku o 1,5% we wrześniu. Ledwo drgnęły wydatki Amerykanów, które w zeszłym miesiącu były ledwie o 0,1% wyższe niż we wrześniu. Niespodziewanie wzrosła też liczba noworejestrowanych bezrobotnych: z 391 tys. do 393 tys. tydzień wcześniej.

Środa dla Amerykanów była wigilią Święta Dziękczynienia, które jest wolne od pracy i handlu akcjami. Zaś w piątek rozpoczyna się sezon świątecznych zakupów (tzw. Czarny Piątek). Poprzez tak dynamiczne spadki amerykańskie giełdy zbudowały dobry fundament pod silny rajd św. Mikołaja. Do jego rozpoczęcia wystarczy jedynie uspokojenie sytuacji w Europie. Merkel i Sarkozy muszą zaproponować coś, co przynajmniej na chwilę uspokoi rynki i pozwoli zarządzającym udanie zakończyć rok.

Źródło: Bankier.pl