Na razie nie wiadomo, jak mogłaby wyglądać nowa rekomendacja. Z pewnością jednak ograniczenia przy określaniu zdolności kredytowej klientów mogą się odbić na wynikach sprzedaży „hipotek”, które odpowiadają za ogromną część zysków banków.
– Gdyby te informacje się potwierdziły, to z pewnością ucierpiałyby na tym te banki, które sprzedają najwięcej kredytów hipotecznych. To, jak duże byłyby to straty, zależy od kształtu tych regulacji – ocenia Michał Sobolewski, analityk IDMSA. Dodaje, że już od jakiegoś czasu mówiło się na rynku o nowych regulacjach dotyczących udzielania kredytów hipotecznych, ale dotychczas lobbing banków był na tyle silny, że sprawa odsuwała się w czasie. – Moim zdaniem, w ostatnich miesiącach nie pojawiły się nowe przesłanki do ściślejszej regulacji rynku – mówi natomiast Wiesław Szczuka, główny ekonomista BRE Banku. Jego zdaniem, jeśli KNF zdecyduje się na wprowadzenie nowych regulacji, to powinna je opracować we współpracy z bankami.
Dotychczas rynek ten regulowała „Rekomendacja S”. Zgodnie z zawartymi w niej zaleceniami, od osób, które chcą zaciągnąć zobowiązania w obcej walucie, należy wymagać o 20 proc. wyższej zdolności kredytowej, niż od zadłużających się w złotych.
Dziś sytuacja jest dość paradoksalna z tego względu, że kredyty w złotówkach są dużo droższe niż, np. we frankach szwajcarskich, a to właśnie przy kredytach w obcej walucie kredytobiorca musi wykazać się wyższą zdolnością kredytową. Można to interpretować w ten sposób, że tego samego kredytobiorcy nie stać na tańszy kredyt, ale stać go na droższy.
Więcej w Parkiecie, w artykule Piotra Rutkowskiego, pt. ”Nadzór planuje ograniczenie rynku „hipotek”?”.
DB