Kolany: Frajer pilnie poszukiwany

Donald Tusk zaproponował, że Polacy także zrzucą się na bailout bankrutów ze strefy euro. Pan premier nawet nie pofatygował się, aby zapytać naród, co ten myśli o pomaganiu zamożniejszym mieszkańcom Europy. No, ale skoro ma się 50-procentowe poparcie społeczne, to po co sobie zawracać głowę takimi detalami.

– Polska jest gotowa zaangażować się w tworzenie europejskiego funduszu pomocowego dla bankrutów w strefie euro – powiedział w czwartek w Brukseli premier Tusk. Wiosną o dobrowolnym przystąpieniu do „ratowania” Grecji przebąkiwał minister Rostowski, ale ekonomiści zrzucili tę wypowiedź na karb przepracowania (prawie) Najlepszego Ministra Finansów w Europie.

Teraz jednak sprawa jest poważniejsza i nie można jej zbyć uśmieszkiem politowania. – Rozważamy bardzo serio uczestnictwo już później w samym mechanizmie. Jak się zastanawiamy i oceniamy, co się dzieje w Europie i na świecie, to lepiej nawet ryzykować, że trzeba będzie coś wyłożyć, ale być w tej grupie państw mimo wszystko najbogatszych w tej części świata i liczyć na ich pomoc, jeśli – odpukać – u nas coś nie będzie grało – wyjaśnił premier.

I bardzo dobrze, że premier wyjaśnił, bo przynajmniej teraz wiadomo, co jest grane. Chodzi o to, że Polska z rokroczną dziurą budżetową wielkości 7-8% PKB sama niedługo znajdzie się w sytuacji Grecji czy Irlandii i będzie potrzebowała „pomocy” od Niemiec i Francji. A żeby uściślić: pomocy będzie potrzebować rząd, który nie będzie miał od kogo pożyczyć pieniędzy na pensje dla rosnącej armii urzędników i „zasłużone” emerytury dla 35-letnich agentów Tomków. Pomoc będzie potrzebna także wierzycielom Skarbu Państwa, czyli polskim i zagranicznym instytucjom finansowym, które były na tyle naiwne, aby kredytować politykę pseudoliberalnego rządu.

Za całą zabawę jak zwykle zapłacą podatnicy – czyli my wszyscy niezależnie od statusu materialnego czy zawodowego. Już teraz podwyżki podatków (VAT, akcyza i pośrednio też PIT) są efektem nierozsądnej polityki finansowej tego i wielu poprzednich rządów RP, które przez ostatnie 10 lat zadłużały kraj na potęgę. Jednakże pomysł, aby zarabiający po 400-600 euro Polacy płacili za długi dwukrotnie zamożniejszych Portugalczyków (a pewnie też Belgów czy Włochów), jest bardzo zniekształconym odzwierciedleniem sprawiedliwości.

Krzysztof Kolany

Źródło: PR News