„– Wariant wypłaty odszkodowania też jest możliwy” – mówi informator gazety. „– Oczywiście to, ile chce Eureko, jest absurdalną kwotą. Ale trzeba zrobić wszystko, by pieniądze te nie pochodziły ze źródeł budżetowych, tylko z samego PZU” – wyjaśnia. Jest przekonany, że mimo zerwania negocjacji o ugodzie obie strony wrócą do rozmów po wnioskach banków inwestycyjnych – pisze gazeta.
„Banki reprezentujące każdą ze stron konfliktu (dla Ministerstwa Skarbu Państwa jest to Lehman Brothers, a dla Eureko – JP Morgan) mogą bowiem jeszcze przez trzy miesiące wymieniać się informacjami o przeszkodach stojących na drodze do porozumienia. Nie mają jednak pełnomocnictw do prowadzenia negocjacji. Rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór, pytany o scenariusz wykupu akcji PZU przez samą spółkę, mówi krótko: – Nie mam żadnych informacji na ten temat.”, czytamy.
„A jak na taki pomysł zapatruje się sam zagraniczny inwestor w PZU? – Różnego rodzaju pogłoski o planach wykupu udziałów należących do Eureko pojawiają się już od kilku lat, ale nigdy nie zmaterializowały się w formie konkretnej oferty – zaznacza Michał Nastula, prezes Eureko Polska. Pytany o to, czy gdyby pojawiła się taka oferta, to holenderska firma gotowa byłaby sprzedać swoje akcje, odpowiada: – Traktujemy PZU jako inwestycję strategiczną o charakterze długoterminowym. Od czterech lat możemy swobodnie dysponować akcjami PZU, a mimo to nie wycofaliśmy się z tej inwestycji – wyjaśnia.”, czytamy dalej.
Spór między Eureko i polskim rządem o dokończenie obiecanej prywatyzacji PZU trwa już od 7 lat. Holendrzy posiadają obecnie 33 proc. akcji największego polskiego ubezpieczyciela, a kolejne 21 proc. mieli otrzymać w momencie wprowadzenia PZU na warszawską giełdę. Jednak najpierw rząd SLD, a później PiS uznały, że ubezpieczyciel powinien pozostać pod kontrolą państwa. Teraz Holendrzy domagają się od Polski ponad 35 mld zł odszkodowania.
Więcej szczegółów w „Rzeczpospolitej”.