Komisja Nadzoru Finansowego i Biuro Informacji Kredytowej zdecydowały niedawno o współpracy w zakresie kontroli portfeli kredytowych banków. Czy to przedsięwzięcie sprawi, że zmniejszy się ilość „złych kredytów”? Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego odpowiadają:
Roman Przasnyski, analityk Gold Finance i ZFDF: -Nawiązanie współpracy KNF z BIK trzeba oceniać z perspektywy szerszej niż z punktu widzenia konkretnego banku, czy konkretnego klienta. Ocena stopnia bezpieczeństwa systemu finansowego ma bardzo istotne znaczenie dla jego stabilności. Mogli się o tym boleśnie przekonać Amerykanie, fundując sobie i całemu światu kryzys, który jedno ze swych źródeł miał właśnie w kredytach typu subprime, czyli po ludzku mówiąc – dawanych lekką ręką. Nasze banki aż w takim stopniu nierozważne nie były, ale lepiej dmuchać na zimne. Nie przypadkiem kilka dni temu słyszeliśmy deklaracje banków wycofujących się z łatwych kredytów „na dowód osobisty”, które z subprimami mają wiele wspólnego. Nie sadzę jednak, by sama współpraca tych dwóch instytucji miała zahamować akcję kredytową w sposób bezpośredni. To banki biorą odpowiedzialność za jakość swoich portfeli kredytowych i w trosce o swój los będą zaostrzały kryteria kredytowe wraz z pogarszaniem się portfela. Pośrednio współpraca BIK i KNF może zaowocować wydawaniem przez KNF kolejnych rekomendacji lub innych działań zapobiegających pogarszaniu jakości portfela kredytowego. Poziom ogólności danych przekazywanych przez BIK będzie tak duży, że nie będzie umożliwiał dokładnego określenia stopnia zagrożenia konkretnego banku. Zresztą KNF ma już od dawna swój system monitorowania poziomu niespłacanych kredytów w bankach, więc zasadniczej zmiany w tym zakresie współpraca z BIK nie stanowi, a jedynie tę wiedzę uzupełnia. Trzeba też pamiętać, że zaostrzanie polityki udzielania kredytów nie jest może najbardziej korzystne dla klientów chcących z nich skorzystać, ale za to jak najbardziej w interesie tych klientów, którzy bankom powierzyli swoje pieniądze w postaci lokat.
Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl i ZFDF: – Współpraca Komisji Nadzoru Finansowego i Biura Informacji Kredytowej w zakresie kontroli portfeli kredytowych to pozytywna informacja. Nadzór chce, by wiedzą o klientach dzieliły się wszystkie banki, a jak wiadomo obecnie wcale się tak nie dzieje. Przez to system jest dziurawy, a statystyki nie do końca pokazują rzeczywisty obraz. Biuro Informacji Kredytowej dotychczas traktowane było bardzo często pod kątem sprzedażowym – banki potrzebowały zawartych tam informacji na przykład po to, by móc konsolidować kredyty klientom. Prognozując skutki takiej współpracy w perspektywie krótko, czy średnioterminowej można przypuszczać, że może ona wpłynąć na zmniejszenie akcji kredytowej. Należy jednak pamiętać, że część banków i tak zmniejszyła już dostępność kredytów i w najbliższych miesiącach zapowiada dalsze ograniczenie akcji kredytowej. Trudno będzie więc ocenić, w jakim stopniu na ograniczenie akcji kredytowej wpłynie współpraca BIK i KNF, a na ile przykre doświadczenia z przekredytowaniem klientów wyniesione z ostatnich lat.
Emil Szweda, analityk Open Finance i ZFDF: – Wiedza o stanie portfeli kredytowych jest potrzebna przede wszystkim Komisji Nadzoru Finansowego. Banki – każdy z osobna – znają przecież swój portfel kredytów, wiedzą ilu klientów już ich nie reguluje, ilu opóźnienia zdarzają się raz na jakiś czas, a ilu spłaca kredyty bez żadnej zwłoki. Więc samo zgromadzenie wiedzy systemowej przez KNF raczej rynkiem nie wstrząśnie, choć oczywiście z ostatecznym osądem należałoby poczekać do momentu, w którym Komisja zamówione dane otrzyma.
Same banki już teraz korzystają z raportów BIK weryfikując zdolność kredytową swoich klientów, więc raczej raporty Biura nie będą dla nich żadną niespodzianką. W rezultacie raczej nie należy się spodziewać by sięgnięcie przez Komisję po dane BIK miało rodzić jakieś poważne rezultaty odczuwalne przez klientów banków. Jeśli akcja kredytowa będzie nadal spowalniała, to ze względu na to, że w kryzysie wzrośnie zapewne odsetek tzw. złych kredytów, a nie dlatego, że KNF pozyska większą wiedzę na temat sytuacji na rynku kredytowym.
Paweł Cymcyk, analityk AZ Finanse i ZFDF: – Współpraca BIK i KNF nie powinna bezpośrednio wpłynąć na akcję kredytową banków. Wymiana danych pomiędzy instytucjami ma bowiem na celu jedynie ogólną diagnozę portfela kredytowego banków i ewentualne oszacowanie, jak duże jest grono osób narażonych na wpadnięcie w spiralę zadłużenia, czyli konieczność zaciągania nowych kredytów na spłatę starych. KNF dysponuje zaledwie cząstkowymi danymi na ten temat, a w bazie BIK są dane aż 23 mln osób korzystających z produktów kredytowych. W wyniku tej współpracy nie spodziewałbym się jednak konkretnych rekomendacji dla banków odnośnie polityki kredytowej, ale co najwyżej komunikatu, że KNF zaleca wybranym bankom dokładniejsze sprawdzanie klientów. Nawet tak pobieżne działania będą miały miejsce dopiero za parę miesięcy po skrupulatnych wyliczeniach, a więc w momencie, kiedy albo sytuacja zdecydowanie się poprawi albo doświadczymy drugiej fali kryzysu, co będzie wiązać się z naturalnym ograniczeniem kredytowania. Najważniejsze, że poszczególni klienci nie musza obawiać się, że zostaną wskazani jako „czarne owce”, którym nie wolno pożyczać pieniędzy. W swoich pracach zarówno KNF jak i BIK mają przestrzegać ochrony danych osobowych oraz tajemnicy bankowej dzięki czemu skupią się na kontroli ryzyka systemowego a nie na analizowaniu konkretnych banków czy procedur działania.
Jacek Dziadak, Dom Kredytowy Notus i ZFDF: – Przeszkodą w wyciągnięciu przez KNF konkretnych wniosków mogą być co najmniej dwa czynniki
– ograniczone dane, mówiące ile klient „Kowalski” ma rat miesięcznych i ile kredytów (pod warunkiem, że wszystkie są wymienione) ale nie podające informacji o dochodach, co sprawia, że trudno jest ocenić cashflow klienta !
– w BIK-u często znajdują się informacje o kredytach, które zostały spłacone, a banki cały czas ich nie wykreśliły.
Głównym pytaniem pozostaje więc, jakie wnioski wyciągnie KNF i jakie rekomendacje może w związku z tym wprowadzić. Może się okazać, iż „problematycznym” klientom będzie jeszcze trudniej. Banki mogą zacząć czynić nerwowe ruchy i próbować ponownie zweryfikować zdolność kredytową klienta, a nawet zażądać szybszej spłaty kredytu. Wtedy zacznie nakręcać się spirala. Sam komunikat o analizowaniu portfeli banków przez KNF, może powodować nerwowe reakcje banków ! Nie można jednak być zbyt radykalnym. Co do zasady bowiem, obu stronom zależy aby rozwiązać problem. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że bankom zależy nawet bardziej niż klientom. W mojej ocenie brakuje edukacji klienta lub nawet uświadomienia klientowi możliwości rozmowy z bankiem jeżeli problem wystąpi, a z drugiej strony obawiam się, że banki różnie reagują na tego typu sytuacje ( jeżeli klient zwróci się do nich z problemem ) i rozmawiają z Klientem z pozycji siły
Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego