Dzisiejsze notowania na GPW rozpoczęły się od małych spadków. Byki co prawda próbowały podciągać indeksy, ale kolor zielony zniknął równie szybko jak się pojawił. Silne uderzenie podaży szybko sprowadziło indeks poniżej 1800 punktów, gdzie rozpoczęła się konsolidacja.
Byki cały czas próbowały wyjść powyżej tego okrągłego poziomu, ale sił im nie starczało. Potwierdziła się więc piątkowa słabość, która na przyszłość dobrze nie rokuje. Dzień ostatecznie zakończył się około półtora procentowym spadkiem. Tym samym wszystkie noworoczne wzrosty stały się już przeszłością. Pozytywnym aspektem jest wybronienie minimum sesyjnego z ostatniego dnia zeszłego roku, ale jutro się okaże czy przypadkiem niedźwiedzie nie zechcą kontynuować wyprzedaży w okolice 1700 punktów, co by ostatecznie pogrzebało obozy byków.
Indeks wyraźnie wpada w objęcia trendu bocznego i jedynie poprawa globalnego sentymentu co do akcji może wznowić nadzieje na wzrosty. Niestety za oceanem zaczyna się sezon publikacji raportów kwartalnych, które z pewnością nie okażą się łaskawe dla inwestorów. Reakcja niekoniecznie musi być jednoznacznie negatywna, gdyż oczekiwania są zdecydowanie pesymistyczne, ale zagrożenie kontynuacji spadków jest znaczące. Dzisiaj po sesji na Wall Street swoje wyniki podaje już tradycyjnie jako pierwsza Alcoa.
Rynek walutowy nie okazał się tak spokojny jak się rano wydawało. Złoty co prawda przez większość część dnia się konsolidował wokół piątkowym poziomów, ale na koniec dnia wyraźnie osłabł w kierunku 4,10 za euro. W stosunku do dolara ruch był jeszcze bardziej zdecydowany, gdyż amerykańska waluta kontynuuje umacnianie się względem euro. Warto podkreślić, że ważne ruchy na rodzimej walucie często dokonują się w późnych godzinach. Pozwala to na postawienie tezy, że obecnie losy złotego zależą w dużej mierze od zagranicznych funduszy.
Łukasz Bugaj
Analityk
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi