Kupujący mieszkanie na kredyt stają przed dylematem, jaką wybrać walutę. Cenę pieniądza określają stopy procentowe. Informują one, jaki procent trzeba zapłacić za pożyczenie danej waluty na rynku pieniężnym. Znaczny wpływ na nie ma wysokość inflacji i siła gospodarki. Przed kilku laty spowolnienie wzrostu ekonomicznego w najbogatszych państwach pociągnęło za sobą spadek tamtejszych stóp procentowych do rekordowo niskich poziomów.
To, co dziś jeszcze wydaje się największym plusem kredytów walutowych – wciąż nieco niższe oprocentowanie – może okazać się doraźną korzyścią. Kredyty mieszkaniowe zwykle zaciągane są na dłuższy okres i nie sposób przewidzieć, jak stopy procentowe będą zmieniały się powiedzmy za pięć czy dziesięć lat. Do tego dochodzi ryzyko kursowe. Raty spłaty mogą się zwiększyć w wyniku wzrostu ceny waluty, w której zaciągnięto kredyt. Można oczywiście zacisnąć zęby i płacić, licząc, że osłabienie złotego jest przejściowe. Gorzej, gdy zapragniemy spłacić pożyczkę przed terminem. Wtedy okaże się, że proporcjonalnie zwiększyło się całe zadłużenie.
Można oczywiście zakładać, że w razie niekorzystnych zmian w wysokości oprocentowania i kursów walut dokonamy przewalutowania, czyli zamiany waluty kredytu. Jednak nie jest to takie proste. I największym problemem nie są dodatkowe koszty wynikające z opłat pobieranych przez banki. Kłopot polega na tym, że taka operacja jest najbardziej opłacalna w momencie, gdy najmniej o niej myślimy – złoty jest silny i płacimy stosunkowo niskie raty. Pomysł przewalutowania pojawia się zwykle za późno, gdy krajowa waluta znacznie już straci na wartości. Wtedy zamiana kredytu we frankach, euro lub dolarach na złotowy jest realizacją dotychczas jedynie papierowej straty – pisze dziennik.
A to nie wszystkie minusy kredytu walutowego. Trzeba mieć świadomość, że nawet jeśli kursy walut pozostają niezmienne, w chwili jego zaciągania tracimy kilka procent. Dzieje się tak, gdyż pomimo nazwy walutowy w nazwie kredyt dostajemy w złotych. W chwili jego uruchomienia pożyczający środki bank przelicza euro, franki bądź dolary na polską walutę po kursie kupna. Natomiast gdy spłacamy raty, także w złotych, robimy to po wyższym o tych kilka procent kursie sprzedaży.