Kubilay Ozturk: tempo wzrostu gospodarczego w Polsce będzie dodatnie

Polska jako jeden z niewielu krajów w kryzysie odnotowała dodatnie PKB. Na pewno jest to powód do radości, jednak sceptycy zapowiadają załamanie się  naszej gospodarki. Nadal jesteśmy silnie uzależnieni od zagranicznych gospodarek i perspektywę rozwoju Polski należy oglądać przez lunetę, która obejmuje także sąsiadów. Istotne jest także rozgraniczenie, w jakim momencie kryzysu znajdujemy się obecnie. Odpowiedzi na nurtujące wielu Polaków pytania udzielił Kubilay Ozturk, ekonomista HSBC Bank plc, specjalizujący się w gospodarkach regionu Europy Środkowo-Wschodniej:

W jakim momencie cyklu gospodarczego znajduje się teraz Polska gospodarka?

Kubilay Ozturk: Podczas gdy wiele gospodarek regionu Europy Środkowo-Wschodniej doświadczyło znacznego spadku PKB, Polska gospodarka zdołała utrzymać dodatnią stopę wzrostu we wszystkich kwartałach ubiegłego roku. Niemniej jednak aktywność gospodarcza znacznie wyhamowała wobec trudności sektora przemysłowego. Jeżeli chodzi o aktywność w tym sektorze wygląda na to, że dno spowolnienia przypadło na styczeń, a w II kwartale widoczne były wyraźne oznaki poprawy. Jednak biorąc pod uwagę spowolnienie w obszarze konsumpcji, wydatków rządowych oraz inwestycji, szybki powrót na ścieżkę dynamicznego rozwoju gospodarczego jest mało prawdopodobny. Oczekujemy, że tempo wzrostu gospodarczego w Polsce będzie dodatnie, ale jednocześnie pozostanie ono stłumione przez kilka kwartałów. Pojawienie się trwałego i silniejszego odbicia przewidujemy na koniec 2010 roku lub na początek 2011 roku.

Spośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej w Polsce kryzys gospodarczy ma stosunkowo najłagodniejszy przebieg. W jakich czynnikach można szukać źródeł tej sytuacji? Czy odporność polskiej gospodarki na zawirowania w światowym systemie jest skutkiem jej obiektywnych cech strukturalnych? Czy może jest to efekt polityki gospodarczej prowadzonej w ostatnich latach?

K.O.: Kluczowe czynniki, które zadecydowały o odporności polskiej gospodarki, są związane z jej strukturalnymi cechami, takimi jak relatywnie niewielka otwartość (eksport stanowi jedynie ok. 1/3 PKB, podczas gdy w Czechach czy na Węgrzech ok. 80%) czy uzależnienie jej wzrostu od konsumpcji krajowej (głównie wydatków gospodarstw do dmowych). Polski system bankowy również był względnie odizolowany od zewnętrznych wstrząsów. Na koniec 2008 roku zadłużenie zewnętrzne systemu bankowego netto stanowiło jedynie 8% PKB, a kredyty udzielone w walutach obcych tylko 33% wszystkich udzielonych kredytów – proporcje te są znacznie niższe niż średnie dla regionu. Solidne fundamenty polskiej gospodarki zostały oficjalnie potwierdzone przez przyznanie Polsce linii kredytowej (Flexible Credit Line) przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy w maju 2009 roku.

Polska wybrała reżim walutowy. Czy to mogło znacznie złagodzić  nasilenie się kryzysu?  

K.O.: Polska ma płynny kurs walutowy, a złoty osłabił się w większym stopniu niż inne waluty regionu w związku z zawirowaniami na globalnym rynku finansowym. Miało to związek z faktem, iż złoty jest najpłynniejszą walutą regionu. Wnioskując na podstawie poziomu efektywnego kursu wymiany złoty nadal jest niedowartościowany, co w czasach kryzysu stanowi wsparcie dla polskiego eksportu i rozwoju całej gospodarki. Spadek popytu inwestycyjnego, a co za tym idzie również importu to główne przyczyny poprawy eksportu netto, jednak słabość złotego również odegrała tu znaczącą rolę. Deficyt na polskim rachunku obrotów bieżących, który w 2008 roku stanowiła  
-5,4% PKB, zniknął w pierwszej połowie 2009 roku. Mimo, że oczekiwany jest powrót do deficytu na tym rachunku wraz z poprawą aktywności gospodarczej w Polsce, prognozujemy, że utrzyma się on na poziomie niższym od historycznych standardów. To pozytywna informacja, sygnalizując ograniczenie wzrostu zapotrzebowania na pożyczki z zagranicy.

Co w najbliższym czasie może okazać się dla polskiej gospodarki największym wyzwaniem? Czego możemy spodziewać się w najbliższej przyszłości? Jaki jest najbardziej prawdopodobny scenariusz dla polskiej gospodarki?

 
K.O.: Finansowanie budżetu pozostanie głównym problemem w najbliższym czasie. Słabszy wzrost gospodarczy nieuchronnie obciąża budżet w 2009 roku. Polski rząd podjął działania zmierzające do ograniczenia wydatków i redukcji deficytu na tyle, na ile jest to możliwe, unikając łagodzenia polityki i wykorzystywania pakietów stymulujących, które stały się standardem w Europie Zachodniej. Podjęto również próbę przyspieszenia prywatyzacji spółek, w których udziały ma Skarb Państwa, aby ograniczyć finansowanie długiem. Niemniej jednak deficyt budżetowy w 2009 roku zwiększy się, a w 2010 roku docelowy poziom to 52 mld PLN. Konserwatywne założenia rządowe, co do tempa wzrostu gospodarczego i poziomu inflacji oznaczają, że deficyt może być mniejszy niż wskazuje na to plan. Nie należy jednak zapominać o tym, że jeżeli dług publiczny osiągnie poziom 55% PKB, polskie prawo przewiduje uruchomienie mechanizmów w rygorystyczny sposób ograniczających wydatki budżetowe. Taki scenariusz jest możliwy, jeżeli plany prywatyzacyjne legną w gruzach. Niemniej jednak scenariusz, który naszym zdaniem jest najbardziej prawdopodobny, przewiduje, że nie będzie konieczności uruchamiania automatycznych stabilizatorów budżetowych w 2010 roku ze względu na to, że wzrost gospodarczy może przekroczyć ostrożne założenia rządu, a zyski NBP z przyszłego roku mogą zostać uwzględnione w budżecie. Po 2010 roku oczekujemy stopniowego ograniczenia deficytu budżetowego i długu publicznego, chociaż cykl wyborczy 2010-2011stanowi czynnik zwiększający niepewność. Innym wyzwaniem dla Polski jest przyjęcie euro. Oficjalna data wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty wyznaczona na 2012 rok została przesunięta wskutek niespełnienia warunków przystąpienia do ERM2 w drugim kwartale. Niemniej jednak biorąc pod uwagę pogorszenie inflacji i warunków budżetowych oraz problem ze zmianą konstytucji, której wymaga przyjęcie euro, najwcześniejszym możliwym terminem przyjęcia wspólnej waluty przez Polskę wydaje się być 2014 rok.  

Kiedy możemy spodziewać się końca kryzysu w Polsce?

K.O.: Z punktu widzenia aktywności w sektorze przemysłowym, że poprawa w ujęciu rocznym powinna nastąpić od pierwszego kwartału przyszłego roku. Natomiast większa poprawa aktywności gospodarczej w Polsce (tzn. stopa wzrostu gospodarczego przewyższająca 2-2,5%) powinna pojawić się pod koniec przyszłego roku.  

Wzrastające bezrobocie w Polsce jest niepokojącym zjawiskiem. Czego możemy spodziewać  się w najbliższych latach? W tym: kiedy nastąpi koniec zwolnień  i rozpocznie się ponowny nabór pracowników? Jak rynek pracy będzie się kształtował w dłuższej perspektywie?

K.O.: Bezrobocie to opóźniony wskaźnik koniunktury, dlatego też do poprawy na rynku pracy dojdzie później niż w realnej gospodarce. Na koniec tego roku spodziewamy się stopy bezrobocia na poziomie 11,5%, co jest bardziej optymistyczną prognozą niż założenia rządu (12,5%). Naszym zdaniem bezrobocie będzie utrzymywało się mniej więcej na tym poziomie przez ok. 2 lata. Zauważalna poprawa nastąpi prawdopodobnie dopiero w 2012 roku.  

Rozmawiała Barbara Koziar, Bankier.pl

Źródło: Bankier.pl