Totalne zaskoczenie. Commerzbank pozbywa się Sławomira Lachowskiego – twórcy mBanku i MultiBanku, a także ojca sukcesu obecnych wyników BRE Banku. Nowym prezesem tego jednego z największych banków w Polsce zostaje Mariusz Grendowicz, były wiceprezes BPH! Wraz z Lachowskim z BRE odchodzi również Jerzy Jóźkowiak. Od razu rodzi się pytanie, czy Lachowski wystartuje do konkursu na prezesa PKO BP?Kulisy odejścia Lachowskiego z BRE Banku nie są jeszcze do końca jasne. Bank odniósł w ostatnim roku spektakularny sukces finansowy. Detal po wielu latach znalazł się na fali wznoszącej. Co się zatem stało, że po tym paśmie niewątpliwych sukcesów Commerzbank tak łatwo i tak niespodziewanie pozbył się Lachowskiego? Czy niemiecki inwestor bierze pod ryzyko, że wraz z odchodzącym prezesem może odejść grupa współpracujących z nim managerów? Nie tylko w samym BRE Banku, ale również bankowości detalicznej, ubezpieczeniach? W końcu nie od parady mówiło się o zakonie Lachowskiego.
Oficjalna wersja mówi o reorganizacji i nowej organizacji struktur Commerzbanku. Lachowski odchodzi, żeby poświęcić się nowym wyzwaniom zawodowym. Jednym słowem korporacyjna ściema, jak zawsze. Nie można jednak nie zadać sobie pytania – czyżby miał coś obiecane w PKO BP? Nie jest nic powiedziane, jednak jest to oczywiście możliwy scenariusz. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że Niemcy pozbyli się zbyt ambitnego i pewnego siebie po wynikach managera. Biznes jest twardy i czasami można przelicytować. Tak chyba się stało w tym przypadku.
Po pomyślnym zakończeniu negocjacji na temat wykupu większościowego pakietu udziałów w ukraińskim banku Forum oraz po otrzymaniu wymaganych zezwoleń Commerzbank będzie reorganizował swoją działalność w Europie Środkowo-Wschodniej. Commerzbank chce skupić wszystkie spółki zależne oraz filie regionu, w tym BRE Bank, w osobnym holdingu z samodzielnym zarządzaniem i sprawozdawczością. Nowy podział ma być wyrazem szybkiego wzrostu znaczenia Europy Środkowej dla Grupy. Lachowski naszym zdaniem uważał, że to stanowisko słusznie należy się jemu. Udowodnił to nie tylko poprzez świetne wyniki BRE, ale również startem mBanku w Czechach i na Słowacji. Był to na tyle dobry ruch, że oddziały tej instytucji miały pojawić się w innych krajach. Ostatecznie Niemcy pokazali, że nie mają sentymentów, a niezależność BRE Banku i jego kierownictwa ma swoje granice. Lachowski miał naszym zdaniem w tym przypadku pewien kompleks. Jego poprzednik, Wojciech Kostrzewa, pełnił funkcje Członka Zarządu regionalnego Commerzbank AG. Odpowiadał za całość operacji Commerzbanku na terenie Europy Środkowej i Wschodniej. Lachowski uważał pewnie, że po takich wynikach manager z Polski, może liczyć na takie stanowisko, co wprowadziłoby go do zupełnie innej ligi. Tak się jednak nie stało.
Na czele nowego, wschodnioeuropejskiego holdingu stanie dr Andre Carls, dotychczasowy Prezes Zarządu Spółki .comdirect bank. Lachowski zapewne postawił na jedną kartę i musiał odejść. Być może, najnormalniej w świecie przelicytował i uważał, że w takim momencie nikt się go nie pozbędzie. Honor i duma wymagała jego odejścia. Niemcy pokazali, kto tu rządzi. Konsekwencje jego odejścia mogą być jednak ogromne, chociaż dużo zależy również od tego, gdzie odejdzie. W tym momencie jego miejsce zajmie Mariusz Grendowicz.
Przez ostatnie miesiące były wiceprezes BPH żył w cieniu, tylko od czasu do czasu pisząc ciekawe artykuły do prasy pokazywał, że jeszcze żyje. Jak widać niezbadane są koleje losu. Nie poszedł z Sobierajem (nieoficjalnie zakład 3) otwierać nowego banku, nie został z Wancerem, żeby odbudowywać dawną potęgę BPH. Nawet w Pekao SA w korporacjach bryluje Przemysław Gdański. Opłacało się jednak czekać, bo teraz Grendowicz będzie mógł pokazać na co go stać i to nie z pozycji nowego gracza (a w końcu taki będzie bank Sobieraja czy Wancera), ale jako ustabilizowana instytucja, będąca cały czas w trendzie rosnącym. Jeśli zostanie Mastalerz na swoim stanowisku, a Lachowski nie wyciągnie z mBanku i MultiBanku swoich ludzi, to paradoksalnie, ta zmiana nie pociągnie w krótszym i średnim okresie wielu radykalnych zmian. Potem? Może zabraknąć wizji doświadczonego managera – jednak pamiętajmy, że nikt nie jest niezastąpiony. Te instytucje są w końcu okrzepłymi podmiotami z ogromną bazą klientów. Równie dobrze można powiedzieć, że czas na zmiany i nową wizję – zwłaszcza, że droga Lachowskiego w BRE Banku, to nie tylko pasmo samych sukcesów.
Przykład Lachowskiego pokazuje wyraźnie jakie są korporacje. Niestety doświadcza tego jeden z najlepszych bankowców w Polsce. Od razu rodzi się pytanie – co dalej. Kiedyś, dawno temu, stwierdzał, że jego marzeniem jest powrót do PKO BP. Czy los da mu taką szansę? Gdyby wystartował, niewątpliwie mógłby konkurs wygrać z tej prostej przyczyny, że nikt mu nie zarzuci, że się nie nadaje. Po tylu latach pracy, mógłby również szybko przyprowadzić swoją „drużynę”, a nie jest powiedziane, że nowoprzybyłe za Juszczakiem osoby, nie chciałyby z nim pracować. Pamiętajmy, że Lachowski przed przyjściem do BRE Banku, pracował już w PKO BP. Naszym zdaniem wyścig do prezesury wicelidera rynku może być teraz jeszcze ciekawszy. Po czym będzie można poznać, że Lachowski będzie brany pod uwagę? Zapewne po opóźnianiu konkursu na członków zarządu PKO BP. Obowiązuje go bowiem zakaz konkurencji. Prezes Juszczak ma zatem na głowie nowy problem, jakby tych suchych kromek było mało… Inną perspektywą może być otworzenie czegoś swojego lub dla kogoś, jednak z dużym pakietem swoich akcji. Ale to chyba za mało dla Lachowskiego. Jesteśmy bardzo ciekawi, gdzie trafi. Spada z wysokiego konia, więc też będzie chciał pokazać swoją wartość, bo na biznesową emeryturę z całą pewnością się jeszcze nie wybiera. W gronie największych banków (poza PKO BP) nie widać jednak potencjalnych kandydatów, a na wiceprezesa przecież teraz nie pójdzie…
Poranna informacja z banku bardzo nas zaskoczyła. Jak widać – nic nie jest wieczne i dużo się zawsze może zdarzyć. Lachowski był już przecież na trwałe wręcz związany z BRE Bankiem. Po takich stratach jakie zastał sprawił, że BRE Bank stał się perłą w koronie Commerzbanku. Jak widać mimo wszystko wciąż był człowiekiem do wynajęcia, a właściciel biznesu pokazał, kto tu w rzeczywistości rządzi. Teraz tylko nadzieja, że odejście ojca sukcesu nie zaprzepaści dotychczasowych dokonań. To byłoby najgorsze co może się stać. Biznes jest jednak taki, że trzeba powiedzieć – umarł król, niech żyje król. Szkoda tylko, że odejście odbyło się w taki sposób. W BZ WBK było to jakoś bardziej w cywilizowany sposób. Tutaj nagle i niespodziewanie…
O losach prezesa Lachowskiego będziemy z całą pewnością jeszcze informować, bo manager tej klasy zapewne długo nie będzie się nudził. Jednak szczere pytanie. Czy ktoś sobie go wyobraża, żeby kierował konkurentem mBanku? My jakoś nie możemy… Jednak to byłaby prawdziwa ironia losy. No i ciekawe czy i jak zmieni się teraz BRE Bank. Przed Grendowiczem przeogromne wyzwanie. Nie będzie miał łatwo, bo zawsze będzie porównywany do swojego poprzednika. Jednak, jeśli istotnie wszystko w BRE Banku dobrze funkcjonuje, nie powinien mieć problemów, żeby cały czas poprawiać wyniki. A wówczas… Kto po paru latach będzie pamiętał o Lachowskim? I to pewnie jest w tej historii w pewien sposób smutne. Oglądać swój sukces z boku, albo jeszcze gorzej z nim konkurować.