„Inwestorzy na warszawskiej giełdzie znów byli świadkami nagłego, nietypowego skoku notowań. Wczoraj rano mocno spadł kurs marcowej serii kontraktów terminowych na WIG20 (oznaczonej symbolem FW20H09). Kilka minut po godzinie 9.00 przez rynek przeszła lawina zleceń sprzedaży, która w ciągu pół minuty zepchnęła kurs kontraktów o ponad 4 proc. (prawie 70 pkt), do 1566 pkt” – podaje Parkiet.
„Jak wyjaśnić nagły „wysyp” zleceń sprzedaży? – Gwałtowny spadek notowań to wina uruchamiających się po kolei zleceń stop-loss. Były one ustawione jedno po drugim, i uruchomienie się jednego pociągnęło, na zasadzie kuli śnieżnej, następne – relacjonuje przebieg sesji Krzysztof Ajdukiewicz z działu notowań GPW” na łamach Parkietu. „Kiedy kurs sięgnął 1566 pkt, podaż się wyczerpała i zaczął się błyskawiczny rajd w górę (brakowało jedynie 8 pkt dalszego spadku, by giełda zgodnie z regulaminem zawiesiła notowania z powodu przekroczenia dopuszczalnego limitu wahań). W ciągu sekundy kurs wzbił się do 1595 pkt. I wtedy na inwestorów czekała kolejna niespodzianka. System giełdowy zawiesił notowania, ponieważ na rynek napłynęło znów zlecenie sprzedaży, które okazało się na tyle duże, że mogło w jednej chwili pogrążyć kurs o ponad 25 pkt. Tymczasem 25 pkt to tzw. dynamiczne widełki, czyli dopuszczalny ruch notowań w stosunku do kursu ostatniej transakcji. Po 5 sekundach od zawieszenia handlu rozpoczęła się tzw. faza równoważenia, której celem jest umożliwienie stopniowego napływu na rynek nowych zleceń. Po kolejnych 3 minutach notowania zostały wznowione, a kurs równowagi został wyznaczony na 1605 pkt” – pisze dalej dziennik.
Zlecenia stop-loss mają za zadanie zabezpieczać inwestorów przed ewentualną stratą. Dzięki nim inwestorzy nie muszą ciągle monitorować rynku, bo zlecenia same uruchamiają się przy odpowiedniej zmianie kursu.
Więcej w Parkiecie, w artykule Tomasza Hońdo, pt. „Lawina zleceń wywołała chaos na rynku futures”.
DB