Rok 2010 był kolejnym, po 2009, wzrostowym okresem na polskiej giełdzie. Od dołka bessy z lutego 2009 roku indeks szerokiego rynku WIG zyskał aż 123%. Rok 2010 zakończył się wzrostem o 19%. Na tle innych światowych parkietów warszawska giełda osiągnęła wyniki w okolicy średniej. Index MSCI Emerging Markets, który śledzi globalne rynki wschodzące, zyskał 16% wobec 15% naszego rynku (w dolarach amerykańskich).
Najwyższe stopy zwrotu zostały osiągnięte na rynku bałtyckim (Litwa, Łotwa, Estonia). Indeks tego rynku zyskał w 2010 roku 57% (w USD). Region ten został dotknięty wyjątkowo ostrą recesją. W przeciwieństwie jednak do krajów rozwiniętych, rządy bałtyckie podjęły odważne cięcia budżetowe w celu zmniejszenia deficytów budżetowych. Podniesione zostały podatki, znacząco obcięto pensje urzędników i emerytury. W rezultacie kraje te, w szczególności Estonia, wychodzą na prostą. Ponadto rynki finansowe entuzjastycznie oceniły fakt wstąpienia Estonii do strefy Euro z początkiem 2011 roku.
Bardzo słabe stopy zwrotu osiągnął giełdowy rynek Chin. Indeks w Szanghaju stracił w ubiegłym roku 11% (USD). Administracja chińska aktywnie walczy z przegrzaniem gospodarki. Ograniczona została akcja kredytowa oraz podniesione rezerwy obowiązkowe w bankach. Oczekiwane jest podniesienie stóp procentowych. Gospodarka boryka się z inflacją, szczególnie żywności. Istnieje ryzyko, iż decydenci zdecydują się na jeszcze poważniejsze kroki w celu schłodzenia gospodarki, jeżeli inflacja będzie dalej rosnąć. Być może niezbędne w tym celu okaże się podniesienie kursu juana, co złagodziłoby oczekiwania inflacyjne, lecz pogorszyło konkurencyjność gospodarki chińskiej na arenie międzynarodowej.
Polski rynek pozostawał głównie pod wpływem czynników globalnych. Zarząd Rezerwy Federalnej (odpowiadający za politykę monetarną USA), podjął decyzję o kolejnym dodrukowaniu dolara. Nowe 650 miliardów USD na zakupy obligacji powiększą pulę 1,7 biliona USD już wydanych na ten cel. Zakup obligacji na rynku przez bank centralny zawyża ich ceny, przez co ogranicza ich atrakcyjność inwestycyjną. Inwestorzy poszukują wyższych stóp zwrotu i przenoszą część środków do innych klas aktywów oraz rynków. Beneficjentami tego procesu są akcje (jako klasa aktywów) oraz rynki rozwijające się (jako ucieczka od dolara amerykańskiego).
Najwyższe stopy zwrotu w 2010 roku zanotowały segmenty związane z surowcami. Indeks spożywczy WIGFOOD zyskał w ostatnich dwunastu miesiącach 48%. Głównym motorem wzrostu były ukraińskie spółki rolne, którym sprzyjały wysokie ceny płodów rolnych (tak zwanych miękkich surowców). Indeks ropy i gazu zyskał 26%. Dwie główne spółki tego segmentu – PKN Orlen oraz Lotos znacząco podniosły swoją wartość rynkową. Przyczyną wzrostu kursu akcji PKN były lepsze od oczekiwań analityków kwartalne wyniki finansowe. Cena akcji Lotos podniosła się na fali spekulacji dotyczących zbliżającej się prywatyzacji spółki z Gdańska. Spółki rosyjskie oficjalnie wyraziły swoje zainteresowanie ofertą, co podniosło oczekiwania co do ceny transakcji. Również największa polska spółka surowcowa – KGHM skorzystała z hossy na metalach. Kurs jej akcji poszybował w 2010 roku aż o 66% (wraz z wypłaconą dywidendą).
Zawiodła branża deweloperska. Wraz z powrotem banków do finansowania kredytów hipotecznych, deweloperzy wznowili wcześniej zamrożone inwestycje. Podaż nowych obiektów okazała się znacząca. Deweloperzy nie są w stanie uzyskać cen porównywalnych z okresem prosperity. Koszty są bardzo wysokie, szczególnie gruntów, które kupowane były jeszcze przed 2008 rokiem po wygórowanych cenach. Wiele firm próbuje sprzedać mieszkania „po kosztach”.
Początek roku pokazał wielki apetyt na polskie obligacje, zwłaszcza inwestorów zagranicznych, o czym świadczył wzmacniający się złoty. Dodatkowo na poprawę nastrojów korzystnie wpływały informacje ze sfery budżetowej. Potwierdzeniem dużego zainteresowania polskimi obligacjami były udane przetargi obligacji nominowanych w obcych walutach, których adresatem mieli być właśnie nierezydenci (w styczniu sprzedano 3 mld EUR obligacji o wykupie 2025 r., choć planowano sprzedać tylko 1 mld EUR).
Dobrej koniunkturze w Polsce nie przeszkodziła podwyżka stopy rezerwy obowiązkowej w Chinach – MF sprzedał ponad 6 mld zł obligacji 2-letnich przy popycie ponad 16 mld zł! Dopiero początek lutego i wzrost obaw co do sytuacji finansowo-budżetowej państw nazwanych „PIIGS” (w szczególności Grecji) przyniósł pewną korektę na rynku. Szczęśliwie Unia Europejska zadeklarowała pełną pomoc dla Grecji i klimat inwestycyjny uległ znaczącej poprawie.
W lutym złoty wzmocnił się poniżej 4 PLN/EUR, a zagraniczni inwestorzy po raz kolejny nabyli większą część obligacji 10-letnich na rynku pierwotnym. W marcu doczekaliśmy się znaczącego spadku dynamiki inflacji poniżej 3%, co podtrzymywało chęć zakupów obligacji. Istotne ponadto okazały się gorsze dane z realnej gospodarki Polski, co postawiło duży znak zapytania odnośnie podwyżek stóp procentowych w Polsce w 2010 roku. W efekcie pierwszy kwartał okazał się być dobrym okresem dla posiadaczy obligacji, zwłaszcza tych o długim terminie wykupu.
W drugim kwartale na rynku dłużnych papierów skarbowych dominowały wzrosty stóp procentowych – ze względu na obawy co do przyszłości Grecji w strefie euro. Rentowności obligacji Grecji szybowały w górę, a ceny gwałtownie spadały. Z pomocą przyszły kraje europejskie aplikując 110 bln EUR w celu ratowania płynności oraz zapewniając fundusz w wysokości 750 bln EUR na poczet przyszłych problemów wszystkich krajów ze strefy euro. Tragedia lotnicza pod Smoleńskiem nie wpłynęła na rynek, a bardzo dobrze obsadzony przetarg na obligacje 10-letnie przez inwestorów zagranicznych potwierdził zaufanie do Polski.
Chociaż teoretycznie problemy państw peryferyjnych strefy euro zostały rozwiązane, to jednak w maju i czerwcu mieliśmy kontynuację ucieczki od ryzyka na rynkach światowych. Złotówka zaczęła tracić na wartości w rytm wzmacniania się USD wobec EUR. Równocześnie cała krzywa dochodowości przesunęła się w górę o 15-18 pkt bazowych (tzn. żądane rentowności do wykupu większości obligacji zwiększyły się o 0,15-0,18%). Obligacjom nie pomogły bardzo dobre dane z polskiej gospodarki: wzrost dynamiki rocznej produkcji przemysłowej do poziomu 14% i wyższe od oczekiwań odczyty inflacji. W efekcie ponownie odżyły spekulacje o podwyżce stóp NBP jeszcze w tym roku, choć nowo wybrany Prezes NBP Marek Belka nie zapowiedział gwałtownej zmiany kursu polityki monetarnej.
Tymczasem obligacje państw uważanych za bezpieczne (w tym amerykańskie) notowały w czerwcu dalsze spadki rentowności obrazując awersję do ryzyka, która miała źródło w gorszych ocenach perspektyw wzrostu gospodarczego Chin. W drugim kwartale obligacje o zapadalności 1-3 lat okazały się najlepszymi instrumentami z wynikiem 0,74%.
Początek III kwartału rozpoczął się pomyślnie na rynku długu, co wynikało z udanych aukcji REPO przeprowadzonych przez EBC. Oznaczało to, że sytuacja płynnościowa w sektorze finansowym strefy euro polepszyła się, zmniejszając ryzyko m.in. inwestowania w krajach sub-euro (Polski). Stabilizacja na krajowym rynku długu nie trwała długo. W sierpniu napłynęły istotne dane z USA, które zdeterminowały zmiany cen polskich obligacji skarbowych. Podczas kiedy polscy inwestorzy przygotowywali portfele pod oczekiwania podwyżki stóp procentowych NBP, w USA i Niemczech mieliśmy znaczny spadek wymaganych rentowności obligacji (silne wzrosty cen) na bazie złych danych z amerykańskiego rynku pracy, jak i spadku cen nieruchomości. Dodatkowo FED zapowiedział kontynuowanie tzw. quantitative easing (ilościowe luzowanie polityki monetarnej) poprzez zakupy obligacji na rynku wtórnym, co z kolei dalej pociągnęło wzrosty cen obligacji na rynkach bazowych. W efekcie spread (tj. różnica w oprocentowaniu obligacji) pomiędzy 10-letnimi obligacjami polskimi i niemieckimi wzrósł do ponad 340 pkt. bazowych.
Natychmiast pojawił się potężny popyt z zagranicy, a po braku wzrostu rocznej dynamiki inflacji na poziomie 2%, również polscy inwestorzy rzucili się do zakupów. W efekcie rentowności obligacji średnio- i długoterminowych obniżyły się o 40-50 punktów bazowych. Ponieważ rentowności dwulatek spadły w mniejszym stopniu (10-15 pkt) krzywa dochodowości wypłaszczyła się.
Po bardzo dobrym III kwartale ceny obligacji skarbowych nadal podążały za trendem na rynkach bazowych, który wyznaczył tym razem spadki kursów. Sprzyjało temu utrzymywanie się wąskiego pasma wahań spreadu (różnicy) pomiędzy polskimi i zniżkującymi niemieckimi obligacjami. Oliwy do ognia dodała inflacja, która odbiła się od poziomu 2% do 2,5% i zaczęła powoli rosnąć budząc oczekiwania podwyżki stóp NBP. Na koniec miesiąca RPP podjęła decyzję o podwyższeniu rezerwy obowiązkowej o 0,5 punktu procentowego z 3% do 3,5%.
Kiedy amerykański FED, na początku listopada, zapowiedział dalsze luzowanie polityki monetarnej poprzez zwiększenie zakupów obligacji za środki pochodzące z zapadających obligacji, wydawało się, że listopad będzie lepszym miesiącem dla posiadaczy obligacji. Jednak długoterminowym celem działań FED było zwiększenie presji na walutę amerykańską oraz wywołanie oczekiwań inflacyjnych. W rezultacie inwestorzy zaczęli wyprzedawać obligacje na rynkach bazowych, a krzywa dochodowości uległa dalszemu wystromieniu, w tym i w Polsce.
Oznaczało to dalszy spadek cen obligacji. Istotnym czynnikiem wpływającym na sytuację na rynku długu w Polsce był wzrost ryzyka krajów PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja i Hiszpania), gdzie szczególnie obligacje Irlandii i Portugalii były wyprzedawane, zaś waluta EURO straciła prawie 10 centów względem USD. Wobec wielkiej skali problemów, na koniec miesiąca Irlandia uzyskała pakiet pomocowy o wartości 113 mld EUR, co na chwilę uspokoiło rynki finansowe.
W samej Polsce krytyczną była informacja o planach zmian w sektorze Otwartych Funduszy Emerytalnych, które miały uzyskiwać mniejsze składki i/lub obligacje emerytalne zamiast gotówki, co wpłynęłoby negatywnie na popyt na długim końcu krzywej. W efekcie także listopad nie był udanym miesiącem dla posiadaczy polskich obligacji, szczególnie długoterminowych (sektor 5+ zanotował spadek średnio o ponad 2%). Tymczasem w grudniu EBC zapowiedział przedłużenie programu pomocowego w strefie Euro. Zaraz po konferencji EBC przeprowadził interwencyjny skup obligacji irlandzkich i portugalskich i tym samym umocnił optymizm na rynku. Z kolei informacja o braku posiedzenia decyzyjnego RPP w lutym spowodowała, że najbardziej prawdopodobnym terminem, według rynku, podwyżki stóp stał się marzec 2011 r. Było to odsunięcie w czasie spodziewanej podwyżki stóp NBP, co spowodowało spore zakupy „krótszych” obligacji.
Zespół zarządzających Legg Mason TFI
Źródło: Legg Mason TFI