Jak podaje dziennik, na wakacje PKO BP przygotował Lokatę Olimpijską. „Pieniądze trzeba zablokować na 16 miesięcy, w tym czasie zarobek może wynieść do 9,34 proc. (w skali roku to 7 proc.). Zapisy na lokatę ruszyły we wtorek i potrwają do 24 lipca. Osoby, które zapiszą się do 28 czerwca, mogą wygrać sześciodniowy pobyt na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.”, czytamy.
„Zdaniem ekspertów nowy pomysł PKO BP może wzbudzić jeszcze więcej kontrowersji niż Max Lokata. Oprocentowanie pieniędzy nie jest bowiem pewne, zależy od zmian kursów walutowych. Bank będzie co miesiąc obserwował kurs euro i sprawdzał, czy mieści się on w wyznaczonych widełkach.”, pisze „Gazeta”.
„Za każdy trafiony ‚strzał’ inwestor zarabia 0,58 proc. Jeśli ani razu kurs nie zmieści się w widełkach – inwestor nie dostanie ani grosza odsetek. Przedział, w którym musi się mieścić kurs euro, by ‚nabijać’ odsetki posiadaczowi lokaty, jest – zdaniem ekspertów – niezbyt korzystny dla klienta. Bank podaje, że widełki wyniosą od minus 48,5 gr do plus 1,5 gr, licząc od kursu euro z 24 lipca. – To oznacza, że klient będzie mógł liczyć na odsetki tylko w przypadku spadku kursu euro. Tymczasem większość ekspertów spodziewa się jego stabilizacji – analizuje Mateusz Ostrowski z Open Finance.”, czytamy dalej.
Lokata Olimpijska to kolejny produkt depozytowy przygotowany przez PKO BP. Poprzedni – Max Lokata – cieszył się dużym zainteresowaniem klientów. Jednak reklamy Max Lokaty od samego początku budziły kontrowersje. Komisja Nadzoru Finansowego zaleciła nawet PKO BP zaniechanie reklamy w formie, w jakiej ten bank rozpowszechniał przekazy reklamowe. W czerwcu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie przeciwko PKO BP. Urząd postanowił sprawdzić, czy bank wprowadzał konsumentów w błąd, informując o warunkach lokaty terminowej.
Więcej o Lokacie Olimpijskiej w „Gazecie Wyborczej”.