6 stycznia 2010 w Gazecie.biz ukazał się artykuł „Dokąd zmierza LOT” autorstwa profesora Włodzimierza Rydzkowskiego oraz Adriana Furgalskiego z firmy TOR. Artykuł stanowi rzetelną analizę sytuacji, w której obecnie znajduje się LOT oraz rynek usług lotniczych. Warto przyjrzeć się najważniejszym tezom tego artykułu, tym bardziej, że z obserwacji autorów mogą skorzystać również menedżerowie i zarządy firm działających w innych branżach usługowych.
Wybrane konkluzje autorów:
- Sytuacja LOT od lat się pogarsza. Pomijając fatalne reperkusje udziału skarbu państwa oraz roszczeń ze strony związków zawodowych, wpływ na to ma wiele błędnych decyzji biznesowych.
- LOT jest niewielkim przewoźnikiem, podczas gdy jego oferta jest bardzo szeroka (loty międzykonentalne, europejskie, regionalne, krajowe i czarterowe). W tym samym czasie rynek usług ewidentnie polaryzował się w kierunku dwóch grup firm. Pierwsza grupa przewoźników to wielkie firmy sieciowe, działające w oparciu duże, centralne porty przesiadkowe, do których dowożeni są pasażerowie z portów regionalnych. Druga grupa to tanie linie lotnicze, przewożące pasażerów głównie na zasadzie point-to-point (bez przesiadek w centralnych portach).
- W ciągu ostatnich lat w PLL LOT podejmowano głównie decyzje kosmetyczne, wprowadzano drobne usprawnienia. Ignorowano wspomniane wyżej trendy rynkowe, zbyt wolno optymalizowano rozkłady lotów.
- Autorzy rekomendują, żeby LOT skoncentrował się wyłącznie na najbardziej „obłożonych” lotach krajowych i regionalnych. Rolą LOT-u byłoby dowożenie pasażerów z portów krajowych do europejskich hubów przesiadkowych, zarządzanych przez wielkich przewoźników zrzeszonych z LOT-em w ramach Star Alliance.
- Autorzy przewidują, że bardzo prawdopodobnym scenariuszem dla LOT-u jest po prostu upadek tej firmy.
Poniżej kilka komentarzy oraz próba uogólnienia wniosków z przypadku firmy LOT – dla wszystkich firm znajdujących się w trudnej sytuacji rynkowej.
- Jak już wspomniano, na tę sytuację w dużym stopniu wpłynęło ręczne sterowanie firmą przez ministerstwo skarbu. Nie oznacza to jednak, że zmiany były niemożliwe. Jedną z najważniejszych umiejętności skutecznych Zarządów powinien być skuteczny lobbing i przekonywanie – nawet tak trudnego akcjonariusza, jak Skarb Państwa, czy też skrajnie roszczeniowo nastawionego partnera społecznego, jakim są związki zawodowe LOTu. Determinacja Zarządu pozwoliła w swoim czasie wyratować bankrutujące linie lotnicze Continental Airlines, które pod wieloma względami znowu stały się liderem na rynku (można o tym posłuchać m.in. tutaj). Podobną reputacją cieszył się Lee Iacocca, który między innymi zasłynął niezwykłą skutecznością w pozyskiwaniu rządowych pieniędzy i forsowaniu własnych planów rozwoju firmy.
- Z perspektywy czasu widać, że pewnie najskuteczniejszym scenariuszem dla LOT-u było błyskawiczne restrukturyzowanie się w kierunku taniej linii lotniczej. W praktyce bycie low-costowym przewoźnikiem jest żadną ujmą (tania linia Southwest Airlines należy do jednej z najbardziej podziwianych na świecie). Poza trudnościami właścicielsko-pracowniczymi, nie pozwoliły na to ambicje zarządzających – w końcu co to za przyjemność powiedzieć sobie: „zwijamy się i oferujemy ograniczone usługi po bardzo niskich cenach”? Można też sobie wyobrazić reakcję patriotycznie nastawionych Klientów. Dużo lepiej brzmią mrzonki dotyczące tworzenia prężnego hubu regionalnego i rozwijania sieci połączeń transkontynentalnych. A więc uwaga na przerośnięte ego i niechęć do konfrontowania się z brutalną rzeczywistością.
- LOT próbował być wszystkim jednocześnie – to kolejny przykład budowania „świnki morskiej” (która tak naprawdę nie jest ani świnką, ani morską). 9 na 10 przypadków dywersyfikacji jest skazane na porażkę i NIE MA żadnego głębszego uzasadnienia biznesowego (poza „imperialistycznymi” zapędami zarządów). Skuteczne firmy wiedzą, że zamiast komplikować, warto UPRASZCZAĆ i skupiać się na tym, w czym są BARDZIEJ KOMPETENTNE niż reszta rynku.
- Poprawki kosmetyczne i pozorne działanie nie jest w stanie zmienić tego, co powinno być rozstrzygnięte szybko, radykalnie i fundamentalnie. LOT – ale też wiele firm działających na rynku w innych „ryzykownych” branżach – rozpaczliwie wczepia się w przeszłość, odwlekając moment podjęcia decyzji o bolesnej decyzji do czasu, gdy jest już zdecydowanie za późno.
- W tej chwili LOT można uratować tylko cudem (lub za wielkie państwowe pieniądze – patrz japoński JAL). Pod wieloma względami nawet odważne decyzje biznesowe będą mocno spóźnione. Jednak wcale nie jest pewne, że wcześniejsze radykalne działania gwarantowałyby sukces. Być może nawet prężny i elastyczny LOT, działający na polaryzującym się rynku usług lotniczych, nie miałby racji bytu? Być może i tak nie miałby szans na wygranie wojny cenowej z przewoźnikami, którzy od podstaw budowali swój model biznesowy na niskich kosztach, dużym wolumenie pasażerskim i filozofii przelotów point-to-point? Bywa, że pewne modele biznesowe „przeżywają się” i są skazane na porażkę.
Oczywiście, być może szansą dla LOT-u byłoby odkrycie i rozwinięcie jakiegoś tajemniczego, nowatorskiego modelu biznesowego. Sęk w tym, że pomimo tysięcy tęgich głów pracujących dla branży lotniczej, ostatni rewolucyjny model biznesowy powstał ponad 30 lat temu, gdy Southwest Airlines zrewolucjonizowały rynek i wprowadziły model naśladowany później przez dziesiątki przewoźników z całego świata. Od tego czasu nic wiekopomnego na rynku usług lotniczych się nie wydarzyło.
Źródło: Wymiatacze.pl