Mało znana ciekawostka z Pekao SA

Największe banki dość niemrawo podchodzą do współpracy z zewnętrznymi partnerami przy wydawaniu kart płatniczych. PKO BP ma Vitay, które można ocenić jako jedną wielką porażkę. W Pekao SA nie jest lepiej. Jest karta wydawana z Orkiestrą Świątecznej Pomocy, są również karty wydawane z Shellem. W obu przypadkach wolumeny wydanych kart nie zachwycają wielkością. Mało kto jednak wie, że Pekao SA ma partnerską kartę debetową. Karta Maestro Politechnika wydawana jest studentom i pracownikom naukowym Politechniki Warszawskiej.Kartę wypatrzyliśmy w sklepie dla studentów architektury PW – tuż obok warszawskiej siedziby Bankier.pl. Co ciekawe dość dużo czasu zajęło ustalenie w samym banku co to za karta – bo sami za wiele poza logiem na niej nie wiedzieliśmy.

Obok karty płatniczej, jej właściciele mogą również wyrobić sobie kartę IKM z wizerunkiem Politechniki na awersie. Jak się okazuje w przyszłym roku minie 10 lat od momentu jej wprowadzenia do oferty. Od 1999 roku wydano ich łącznie zaledwie około 1000 sztuk. Można zatem powiedzieć, że jest to stary, zapomniany projekt.

Doświadczenie różnych banków wskazuje, że współpraca z uczelniami tylko z pozoru jest atrakcyjna. Teoretycznie to doskonały partner dla kart co-brandowych. Tysiące studentów, setki pracowników, dziesiątki tysięcy absolwentów. Mimo wszystko trudno znaleźć jakiś większy i udany projekt takich kart. Z jednej strony to słabość samych uczelni, które nie potrafią wdrożyć działającego programu dla swoich absolwentów – wzorem zachodnich wyższych uczelni. Z drugiej to często wciąż bastion biurokracji i braku zrozumienia potrzeb biznesu. Efekt jest taki, że kart jest na rynku całkiem sporo – ot chociażby spojrzeć na portfolio BZ WBK, a wcześniej BPH, jednak chyba nikt z tego nie jest zadowolony. Ani to nie tworzy zadowalających przychodów dla uczelni, ani nie przynosi (poza publicity) zysków dla banków. O karcie SGH wydawanej z BZ WBK jakoś cicho…

Być może podstawowym błędem w dotychczas stosowanej strategii było to, że banki interesowały się wydawaniem jedynie kart kredytowych. A z tymi jak wiadomo jest już problem. Do tego zazwyczaj takie karty oferowały banki, które nie należą do liderów cenowych. Emocje emocjami, a dbałość o własną kieszeń zazwyczaj zwycięża. Stąd też fiasko różnego rodzaju kart o ograniczonym zasięgu odbiorców. W przypadku Pekao SA czy PKO BP, a zatem banków bardzo mocno związanych z polskimi uczelniami – chociażby poprzez obecność placówek lub bankomatów na terenie – aż się prosi, żeby tworzyć specjalne wzory standardowych kart wydawanych do rachunku bankowego. Może wykorzysta to ING BSK – cóż to za problem zrobić kilka zdjęć danej uczelni i lokalnie promować rachunki internetowe, wykorzystując przy tej okazji tę wartość dodaną, której brakuje konkurencji?

Problem ze studentami jest dość prosty – przez wiele lat do tego rodzaju klientów należy dopłacać. Jednak gdyby podejść do tego w sposób kompleksowy – to znaczy zaoferować usługi również kadrze naukowej i absolwentom – biznes byłby już zyskowniejszy. Naszym zdaniem prędzej czy później banki na to wpadną – jednak nastąpi to dopiero w momencie większego nasycenia rynku. Do tego czasu znacząco bardziej efektywne będzie ogólnopolska kampania reklamowa w telewizji, niż szukanie rynkowych nisz. Mimo wszystko nie wolno zaprzepaszczać istniejącej cały czas szansy. Na Zachodzie banki potrafią wykorzystać takie rzeczy do perfekcji. U nas wciąż jest to czas bankowości masowej. Powoli nadchodzi jednak moment, żeby to zmienić. Inaczej trudno będzie oczekiwać, że zawita na naszym rynku bankowość osobista z prawdziwego zdarzenia.