Mamy nad czym pracować

W pierwszym kwartale 2013 r. Produkt Krajowy Brutto w naszym kraju wzrósł o 0,1 proc. w ujęciu kwartał do kwartału i 0,4 proc. rok do roku, co bez wątpienia jest wynikiem słabszym od oczekiwań. Wprawdzie to, że polska gospodarka wyraźnie zwalnia, nikogo nie zaskoczyło, to jednak skala spowolnienia mogła już niektórych zszokować, gdyż konsensus rynkowy wzrostu PKB r/r był na poziomie 0,6 proc.

Kolejne kwartały powinny przynieść poprawę tempa wzrostu PKB, lecz niewielką i będzie to bardziej efekt statystyczny wynikający z mniejszej bazy niż realnej poprawy sytuacji gospodarczej, co może potwierdzać obniżenie prognozy PKB dla Polski w 2013 r. przez EBOR z 1,5 proc. do 1,2 proc argumentowane niewielką przestrzenią do dalszego stymulowania fiskalnego w związku z ograniczeniami konstytucyjnymi oraz utratą dynamiki wykorzystania funduszy strukturalnych.

Czy zatem żyje nam się gorzej? Czy powinniśmy się martwić? W końcu PKB krytykowane jest jako niedokładny wskaźnik dobrobytu w państwie. Za główne powody podaje się m.in. nieuwzględnianie przy jego kalkulacji: produkcji nieewidencjonowanej (tzw. szarej strefy), wartości czasu wolnego, efektów zewnętrznych produkcji, takich jak zanieczyszczenia środowiska, jakości usług czy informacji jaki procent PKB jest transferowany za granicę.

Właśnie z tych powodów ONZ dla celów porównań międzynarodowych wprowadził wskaźnik rozwoju społecznego (Human Development Index, HDI), czyli miernik opisujący efekty w zakresie społeczno-ekonomicznego rozwoju poszczególnych krajów. Wskaźnik HDI ocenia rozwój społeczno-ekonomiczny w danym kraju na trzech płaszczyznach: długości życia, edukacji oraz standardu życia a publikowany jest w corocznych raportach oenzetowskiej agendy ds. rozwoju (UNDP). Do obliczenia HDI służą następujące wskaźniki:

Według tegorocznego raportu rozwoju ludzkości, którego publikacja miała miejsce w połowie marca br., Polska znajduje się na 39 miejscu wśród 186 państw świata pod względem jakości życia, co plasuje nasz kraj w grupie państw o najwyższym poziomie rozwoju pod względem społeczno-ekonomicznym. Wprawdzie HDI Polski (0,821) plasuje nas powyżej średniej dla świata oraz dla krajów Europy i Centralnej Azji, to jednak wyprzedzają nas choćby Czesi, Słowacy, Estończycy czy Węgrzy, nie wspominając już o liderach rankingu, czyli: Norwegii, USA, państwach Europy Zachodniej czy bogatych krajach z Azji Wschodniej, do których dystans jest bardzo duży.

Wartości wskaźnika Human Development Indeks (HDI) dla wybranych krajów i rejonów geograficznych, źródło: http://hdr.undp.org/en/.

Kraj 2000 2005 2006 2007 2008 2009 2010 2011 2012 Zmiana HDI Zmiana HDI w %
Polska 0,778 0,798 0,802 0,806 0,811 0,813 0,817 0,819 0,821 0,043 5,53%
Czechy 0,824 0,862 0,866 0,869 0,873 0,870 0,871 0,872 0,873 0,049 5,95%
Estonia 0,786 0,830 0,836 0,841 0,842 0,837 0,839 0,844 0,846 0,060 7,63%
Słowacja 0,785 0,814 0,821 0,830 0,833 0,833 0,836 0,838 0,840 0,055 7,01%
Węgry 0,790 0,820 0,825 0,826 0,828 0,827 0,829 0,830 0,831 0,041 5,19%
Świat 0,639 0,666 0,672 0,678 0,683 0,685 0,690 0,692 0,694 0,055 8,61%
Europa i Centralna Azja 0,709 0,743 0,750 0,757 0,762 0,762 0,766 0,769 0,771 0,062 8,74%

Niepokojąca jest także dynamika zmiany polskiego HDI na tle krajów regionu. Otóż z analizowanych krajów regionu jedynie węgierski wskaźnik rozwoju społecznego charakteryzuje się mniejszą dynamiką niż polski HDI. Czesi, Słowacy, Estończycy od 2000 r. rozwijają się szybciej. Niepokojącym jest także fakt, że zarówno świat jak i Europa oraz Centralna Azja nam ucieka charakteryzując się wyższym tempem wzrostu wskaźnika HDI. Fakt, że dla krajów rozwiniętych wolniejsze tempo zmian społeczno ekonomicznych jest naturalne, ale nie można zapominać, iż w grupie krajów o najwyższej jakości życia bliżej nam do końca peletonu niż jego początku. Spowodowane jest to zwłaszcza stagnacją wskaźników HDI związanych z edukacją, gdyż w ciągu ostatnich dwunastu lat oczekiwana liczba lat edukacji wzrosła jedynie o 0,3 roku (od 2005 roku nie ulega zmianie) a średnia liczba lat edukacji zaledwie o pół roku.

Ciekawych wniosków dostarcza też analiza zmodyfikowanego wskaźnika HDI (IHDI), czyli skorygowanego o nierówności dystrybucji osiągnięć rozwojowych wskaźnika rozwoju społecznego w ramach kraju. Taka modyfikacja pozwala postrzegać HDI jako wskaźnik potencjalnego rozwoju, zaś IHDI jako wynik „rzeczywisty”. Najczęściej różnicę między HDI a zmodyfikowanym HDI podaje się w procentach a interpretuje jako stratę potencjalnego rozwoju ze względu na nierówności społeczno-ekonomiczne i ograniczony dostęp do zasobów wpływających na trzy płaszczyzny rozwojowe: długości życia, edukację oraz standard życia. Polski HDI w 2012 wyniósł 0,821. Jednak, gdy skorygujemy ten wskaźnik o nierówności dystrybucyjne, jego wartość spada o 9,9 proc. do poziomu 0,74 (IHDI). Dla porównania czeski HDI spada po korekcie o 5,4 proc., estoński o 9,0 proc., węgierski o 7,4% zaś słowacki o 6,3 proc.

Wartości korygujące dla wskaźnika HDI związane z dystrybucją społeczną korzyści rozwojowych dla wybranych krajów i rejonów geograficznych, źródło: http://hdr.undp.org/en/.

Kraj 2010 2011 2012
Polska 10,800 9,700 9,900
Czechy 6,100 5,000 5,400
Estonia 9,800 7,900 9,000
Słowacja 6,700 5,700 6,300
Węgry 8,600 7,000 7,400

Widać zatem, że nierówności dystrybucji osiągnięć rozwojowych w naszym kraju są znacząco większe niż w krajach regionu. W ramach polskiego IHDI najmniejsze dysproporcje dotycząc wskaźnika oczekiwane długość życia: strata 5,8 proc. (Czechy 3,9 proc; Węgry 5,7 proc). Nieco gorzej jest już z wskaźnikami edukacyjnymi: strata 6,3 proc. (Czechy 1,3 proc; Węgry 4,1 proc). Jednak najwięcej do zrobienia mamy w dystrybucji dochodu narodowego. W tym obszarze strata w stosunku do potencjalnych możliwości rozwojowych naszego kraju wynosi aż 17,1 proc (!!!). Dla porównania u Czechów jest to 10,7 proc, u Węgrów 12,2 proc. a dla krajów Europy i Azji centralnej nierówności te wynoszą 16,3 proc.

Tak wysoki poziom dysproporcji polskiego HDI w stosunku do IHDI, a głównie bardzo szybki wzrost dochodów najbogatszych i zdecydowanie zbyt słaby, nienadążający za wzrostem dochodu narodowego wzrost dochodów najuboższych rodzi głębokie konsekwencje poprzez powstawanie barier rozwojowych i ograniczanie stabilności wzrostu gospodarczego. Z drugiej strony minimalizacja nierówności społecznych mogłaby spowodować wzrost zamożności całego społeczeństwa w wyniku wzrostu gospodarczego, a to skutkowałaby choćby powiększaniem potencjalnego popytu na towary i usługi, spadkiem bezrobocia czy zmniejszeniem obciążeń budżetowych z tytułu zasiłków dla najuboższych. Poziom spowolnienia gospodarczego w naszym kraju mógłby być zatem niższy, gdyby nie zbyt duże dysproporcje w dystrybucji korzyści rozwojowych. Mamy wiec nad czym pracować i nie chodzi tu tylko o pobudzanie naszej gospodarki a o jego sposoby, które pozwolą na korzystanie z dobrobytu szerszej grupie ludności. Tempo wzrostu gospodarczego jest bowiem bardzo silnie skorelowane z tempem likwidacji nierówności społeczno-ekonomicznych o czym nie należy zapominać.

Norbert Duczkowski, Getin Noble Bank