Mamy ponad sześć miliardów złotych więcej do spłaty

Niepokoje związane z tworzeniem rządu negatywnie wpływają na inwestorów zagranicznych. Szczególnie niekorzystnie przyjęli oni sobotni wywiad minister finansów Teresy Lubińskiej, źle wyrażającej się o zagranicznych firmach działających w polskim handlu. Nic dziwnego, że wyprzedają naszą walutę, przez co kurs złotego jest coraz niższy. Od wczoraj euro i dolar podrożały po 2 grosze. Od wyborów złoty wobec euro osłabił się o 11 groszy, a w stosunku do dolara o 15 groszy. Na skutek tych zmian zadłużenie zagraniczne Polski oraz zadłużenie gospodarstw domowych i firm w ostatnich tygodniach wzrosło aż o 6,2 mld zł.

Według danych Narodowego Banku Polskiego łączne zadłużenie walutowe gospodarstw domowych w końcu września wynosiło – w przeliczeniu na złote – 36,4 mld zł. Kredyty walutowe stanowiły ponad 27,3 proc. wszystkich kredytów udzielonych tej grupie klientów.

Przyjmując wartość kredytów walutowych ludności według stanu z września, można szacować, że w ostatnich tygodniach wzrosła ona o ponad 1,2 miliarda złotych. Odpowiednio rosną również koszty obsługi tego długu – o mniej więcej 250 milionów złotych rocznie.

Według „Rzeczpospolitej” powodów do radości nie mają zwłaszcza świeżo upieczeni kredytobiorcy. Przykładowo, osoba, która zaciągnęła niedawno 150 tys. zł kredytu we frankach szwajcarskich, a kredyt przeliczano przy kursie 2,5 zł za franka, poniosła na ostatnim wahnięciu naszej waluty stratę w wysokości 6,6 tys. zł. O tyle wzrosła wartość jej kredytu. Dodatkowo będzie musiała zapłacić wyższe raty kapitałowe i odsetki. Oczywiście wszystkie te wyliczenia zakładają, że politycy nie dojdą do porozumienia w sprawie powołania rządu i wysokie kursy walut utrzymają się dłużej.

Zawirowania polityczne spowodowały też znaczny spadek cen obligacji skarbowych. Od początku września rentowność obligacji wzrosła w zależności od terminu wykupu od 0,8 do 1,2 pkt proc.

Inwestorzy żądają też coraz niższych cen papierów skarbowych na organizowanych przez Ministerstwo Finansów przetargach. Dla budżetu państwa oznacza to wzrost kosztów obsługi długu. Można szacować, że za odsetki od papierów wyemitowanych już po wyborach państwo zapłaci dodatkowo prawie 100 mln zł. Rentowność bonów rocznych na wczorajszym przetargu wzrosła o prawie 0,2 pkt proc., co oznacza przychody niższe o przeszło półmiliona złotych.

Osłabienie złotego spowodowało bardzo wyraźny wzrost wartości naszego zadłużenia zagranicznego. Polska dość odważnie zadłużała się w ostatnich latach na rynkach zagranicznych. Do niedawna umacnianie się złotego sprawiało, że nasz dług w przeliczeniu na złote zmniejszał się. Teraz ta tendencja odwróciła się. Według wyliczeń „Rzeczpospolitej” od sierpnia tylko z tytułu różnic kursowych wzrósł o cztery miliardy złotych.

W przeliczeniu na złote o około 950 mln zł wzrosło także walutowe zadłużenie przedsiębiorstw. W odróżnieniu od osób prywatnych, firmy nie odczują jednak zbyt mocno jego skutków. Po pierwsze, przedsiębiorstwa mające kredyty walutowe bardzo często sprzedają za granicę towary i usługi, a więc wzrost zadłużenia w walutach rekompensują sobie wyższymi przychodami ze sprzedaży na eksport. Po drugie, udział kredytów zaciągniętych w walutach przez firmy jest znacznie mniejszy niż w przypadku gospodarstw domowych – czytamy.