Marketing to potęga!

Najciekawszym przykładem takiej działalności są wyliczenia umieszczone na stronie Inteligo. Jak się okazuje konto Inteligo jest najtańszym w utrzymaniu rachunkiem internetowym! Czytelnicy PRnews.pl zareagowali z pewnym oburzeniem czytając ostatnią informację prasową donoszącą o tym niesłychanym zjawisku. Do redakcji przyszło kilka maili od oburzonych internautów, którzy sugerowali między innymi, że ktoś ma problemy z głową… Od razu tłumaczymy – to nie my!
http://www.inteligo.pl/InfoSite/nowosci_main_wygrywa_news.htm

Marketing był zawsze silną stroną Inteligo i tym razem z konta obiektywnie dość drogiego w aktywnym korzystaniu(chociaż trzeba to uczciwie podkreślić, że za tymi opłatami idzie bardzo wysoka jakość) przerodziło się w najtańsze. Według założeń twórców porównania, symulacja powstała z wykorzystaniem pewnych założeń, które przewidują między innymi, że:
– Użytkownik wykonuje miesięcznie 3 przelewy do innych banków (wiadomo – przelewy w Inteligo kosztują prawie złotówkę, więc tutaj trzeba ograniczyć je do minimum. Zwłaszcza, że u większości konkurentów z badania są one darmowe…);
– Wliczono koszty związane z utrzymaniem karty umożliwiającej dokonywanie zakupów w internecie (lekka paranoja, zapewne dodano koszty wydania kart typu VC);
– Klient realizuje 6 wpłat gotówkowych na konto

Podążając tym klimatem, niedługo okaże się, że najtańszym w utrzymaniu w Polsce kontem jest rachunek w Banku Pekao S.A. Można przecież tak dobrać założenia i konkurentów z którymi się porównuje, że wyjdzie wszystko. Z podobnego założenia wyszedł chyba również mBank, który przez przypadek udowodnił, że…. rachunki w popularnym „Żubrze” wcale nie należą do najdroższych. Zaszczytne miano – „Zbójeckiego w opłatach banku” otrzymał PKO BP i (z pewnym zaskoczeniem dla wszystkich) Nordea Bank Polska. I znowu wszystko w wyniku tworzenia symulacji pod tezę „jesteśmy nadal najlepsi i najtańsi”.
Obruszyło to bardzo Nordea Bank, który aż z tej okazji wystosował informację prasową. Rachunek droższy w utrzymaniu niż w Pekao S.A., to istotnie powód do wstydu i prawdziwy policzek. mBank mimo licznych monitów, założeń w swojej symulacji zmienić nie chce. A są one mocno dyskusyjne. Chociaż jak zaznaczono korzystano przy tworzeniu symulacji kosztów z obserwowanych tendencji w skali całego banku (korzystniejsze w porównaniu z VW Bank direct), to już niczym nie można wytłumaczyć faktu, że w symulacji z opcją z opłatami za token umieszczono banki które go w ogóle nie oferują. Powoduje to duże zamieszanie i wprowadza w błąd bardzo dużo klientów. Zamierzony efekt jednak osiągnięto. mBank dalej pozostaje najtańszy. Ktoś ma pretensje o sposób tego przedstawienia (bo nie o same wyliczenia kosztów)? Tym gorzej dla niego. Dla wielu jest to jednak kolejny przyczynek do popularnego powiedzenia „mBank żondzi”…

Na takie haczyki niestety nie nabierają się tylko klienci… Centrum Badań Marketingowych Indicator przygotowało dla popularnej i kompetentnej przecież Rzepy ranking, w którym w wyliczeniach zastosowano w przypadku zwycięskiego banku BZ WBK promocyjne oprocentowanie, które obowiązuje jedynie przez pierwszy rok! I jak tu mówić, że marketing nie działa? W przypadku kolejnego zwycięskiego banku też wykorzystano nieaktualne informacje, co również wpłynęło na ostateczne wyniki… No cóż… Redaktor Paweł Blajer, znany w środowisku bankowym jako młot na czarownice i postrach złych bankowców odsuwa się powoli w kierunku gospodarki, zostawiając odłogiem ulubioną bankowość. Na efekty jak widać nie trzeba było długo czekać. Zastanawia jednak na ile warte są takie badania… Mimo, że nie podejrzewamy tutaj ustawiania pod tezę, to jednak czytelnicy Rzepy mogą poczuć się zawiedzeni.

Nie ma co jednak narzekać! Banki to instytucje zaufania publicznego i Związek Banków Polskich interweniował jedynie przy okazji „marmurowych schodów” w reklamach Inteligo czy porównaniach MultiBanku. W innych przypadkach – jak pokazuje praktyka obowiązuje wolna amerykanka…