MasterCard zdobywa bankowe bastiony Visy

Przez lata dominującym graczem na polskim rynku kart płatniczych była Visa. Logo tej organizacji widniało na blisko dwóch trzecich kart znajdujących się w naszych portfelach. Dziś Visa traci udziały w rynku kosztem MasterCarda. Mniejszy i bardziej dynamiczny rywal systematycznie kruszy bankowe bastiony okupowane do tej pory przez Visę.

Już za dwa tygodnie zaczną obowiązywać nowe, niższe stawki opłat interchange. Batalia w tej sprawie toczyła się niemal przez cały 2012 roku. Dwaj główni gracze na rynku – MasterCard i Visa – w toczącej się dyskusji nie szczędzili sobie złośliwości. Visa za brak porozumienia budowanego pod auspicjami NBP obarczyła winą MasterCarda, który zrezygnował z udziału w pracach zespołu roboczego. MasterCard ripostował, że nie zmierza brać udziału w zmowie cenowej i nie będzie prowadził biznesu według z góry rozpisanego scenariusza. Według MasterCarda najlepszym regulatorem rynku są siły rynkowe. I trudno się z nim nie zgodzić. Cała walka, oprócz promowania obrotu bezgotówkowego, miała też drugie dno. Walkę o udziały w rynku kart płatniczych.

Podczas obrad okrągłego stołu opracowano harmonogram stopniowych obniżek stawek interchange na najbliższych pięć lat. Pierwsza miała wejść w życie już od stycznia 2013 i ściąć stawki ze średniego poziomu 1,6 proc. do 1,1 proc. dla kart debetowych i 1,2 proc. dla kart kredytowych. W kolejnych latach obniżki uzależniono od rozwoju rynku i spełniania kolejnych warunków, m.in. rozwoju sieci terminali. Docelowo stawka miała spaść do 0,70 proc. i 0,84 proc. w 2017 r. MasterCard nie chciał się zgodzić na takie warunki, bo to mogłoby ograniczyć możliwość kolejnych rynkowych ruchów i zabetonować obecne status quo. Z tego samego względu na porozumieniu zależało większemu graczowi – Visie.

Trzeba przyznać, że w sporze swoje racje miały obie organizacje. Odstępując od udziału w obradach MasterCard storpedował możliwość doprowadzenia do rynkowego konsensusu, który być może wpłynąłby korzystnie na dalszy rozwój rynku bezgotówkowego. Doprowadził także do tego, że kwestia interchange trafiła w ręce polityków, którzy ustalając warunki niekoniecznie będą kierować się interesami wszystkich stron systemu kartowego.

Rację ma też Visa, mówiąc, że MasterCard ogłaszając szumnie obniżki stawek interchange dla jednych kart, podniósł stawki w innych. Nie do końca fair jest także posługiwanie się marką Maestro jako sztandarowym produktem z obniżonym interchange, skoro takich kart jest i będzie coraz mniej. Jednak jako klasyczna korporacja, w której liczy się zysk na koniec dnia, MasterCard nie mógł sobie pozwolić na związanie rąk deklaracjamiprowadzonymi – uogólniając – w imię szczytnej idei. Warto bowiem pamiętać, że charakter obu organizacji jest zupełnie inny. Visa jest stowarzyszeniem banków członkowskich, gdzie decyzje podejmowane są w drodze głosowania. Teoretycznie zysk nie gra tu roli pierwszoplanowej, liczy się idea promowania płatności bezgotówkowych. Z kolei MasterCard to spółka notowana na giełdzie, która musi dbać o interesy swoich akcjonariuszy. Z tego względu model działalności jest zupełnie inny, a w efekcie także odmienna jest cała działalność biznesowa. MasterCard jest dynamicznym i agresywnym graczem, Visa działa bardziej ospale. Zyskują na tym klienci dostając innowacyjne produkty z logo MC, choć nie da się ukryć, że sprzedawcy płacą wyższe marże od takich kart i wilkiem patrzą na kartowy biznes organizacji.

MasterCardowi trzeba przyznać, że nie szczędzi pieniędzy na wdrażanie nowych produktów. Na dobrą sprawę, przetarł on szlaki dla wszelkiej maści innowacji bezgotówkowych. To on pierwszy wprowadził na nasz rynek technologię zbliżeniową (2007 rok, BZWBK). Visa na taki krok zdecydowała się rok później. MasterCard wiedzie prym także w gadżetach do płatności zbliżeniowych (zegarki, breloki itp.), których w ogóle nie oferuje Visa. Jako pierwszy w maju 2010 r. rozpoczął testy płatności telefonem w modelu NFC (wraz z Inteligo i Erą – recenzja TUTAJ.), Visa rozpoczęła je miesiąc później (z BZWBK i Orange). I w efekcie, jako pierwszy na naszym rynku wprowadził takie płatności w modelu komercyjnym (z Orange i T-Mobile), na co konkurent jeszcze się nie zdecydował. Oferowany przez MasterCarda system płatności zbliżeniowych jest też bardziej elastyczny – pozwala na dokonywanie płatności na kwoty powyżej 50 zł. Visa dopiero w październiku tego roku udostępniła taką możliwość (wcześniej transakcja zbliżeniowa na kwoty powyżej 50 zł nie przechodziła – trzeba było podać kartę sprzedawcy). Na razie jednak tylko nieliczne banki otworzyły PayWave powyżej 50 zł dla klientów. Ale karty MasterCarda to nie tylko innowacje zbliżeniowe. To m.in. karty Debit MasterCard o rozszerzonej funkcjonalności czy popularne programy Reward i Miles&More.

Owa innowacyjność przekłada się w widoczny sposób na wymierne korzyści. Z opublikowanych kilka dni temu przez NBP danych za trzeci kwartał 2012 r. wynika, że MasterCard ma już 36,6 procentowy udział w rynku kart płatniczych i systematycznie rośnie.Visa to już „tylko” 62 proc. W ciągu ostatniego roku MC zwiększył udziały o 3,5 proc. Gdybyśmy spojrzeli kilka lat wstecz, dysproporcje były większe. Na przykład w końcówce 2009 r. Visa miała 66,7 proc., MasterCard 30,3 proc. Coraz więcej banków wprowadza do swojej oferty karty z logo MasterCard. Zapewne z trzech zasadniczych powodów: współpraca z MC jest bardziej elastyczna, banki lepiej zarabiają na jego kartach, a w efekcie mogą też zagwarantować posiadaczom dodatkowe korzyści. Przykładowo MasterCard aktywnie promuje technologię zbliżeniową (coraz bardziej powszechną) w ramach kart kredytowych. Z raportu o rynku płatności zbliżeniowych opracowanego przez Polasik reserach, wynika że 20 proc. wydanych kart PayPass to karty kredytowe. PayWave w kredytówkach to zaledwie 4 proc. Zdecydowana większość kart zbliżeniowych Visy to karty debetowe. Przyznam szczerze, że sam jakiś czas temu zamieniłem kartę Visy w swoim banku na plastik MC, tylko z tego względu, że miała funkcję zbliżeniową.


Źródło: NBP

Także banki mocno promują karty mniejszego gracza. Przejrzałem strony 32 banków wydających karty debetowe i kredytowe dla klientów indywidualnych. W 18 przypadkach po wejściu w zakładkę „karty”, na pierwszym miejscu widoczna jest karta z logo MC. W niektórych przypadkach banki wydają karty debetowe z logo Visa, ale kredytowe już MC (np. Deutsche Bank PBC). Oczywiście uproszczeniem jest twierdzenie, że MasterCard „kupił” już większość banków, ale faktem jest, że istotnie zwiększył swoje wpływy. Przecież jeszcze do niedawna, karty z logo MC promowało zaledwie kilka banków, w tym Bank Pekao SA czy Alior. Na marginesie – największym wydawcą kart MasterCarda w Polsce jest Sygma Bank. Nie da się nie zauważyć, że coraz więcej banków visowych promuje aktywnie karty z logo MC. Tak jest na przykład z mBankiem, który przez lata oferował kultowego „delfinka”. Dziś konsultanci sami proponują karty MC klientom, którym kończy się ważność Visy. Inny przykład to Eurobank, gdzie karty MC „wysunęły się” przed Visę. Na dobrą sprawę, dziś już każdy większy bank oferuje swoim klientom karty MasterCarda. Padają kolejne bastiony, choć jest kilka miejsc, które wydają się nie do ruszenia. Na przykład PKO BP czy Pocztowy, przy czym warto wspomnieć, że Inteligo oferuje już oba rodzaje kart. Oczywiście nadal większość kart w portfelach Polaków to karty Visa, otwartym pytaniem pozostaje jednak, które karty będą wybierać, gdy zacznie wygasać ważność używanych obecnie plastików.

MasterCard powoli zbliża się do objęcia 40 procentowego udziału w rynku kart płatniczych. Być może, jeśli zachowa dotychczasową dynamikę, ten cel uda mu się osiągnąć już pod koniec przyszłego roku. Powoli coraz mniej absurdalna wydaje się myśl, że za kilka lat rynek może podzielić się na dwie połowy. Przy takim podziale rynku trudno będzie już kiedykolwiek zaistnieć z własnym systemem kartowym. Także mniejsi gracze stopniowo tracą udziały. Z danych NBP wynika, że dziś kart „innych” jest tylko 1,4 proc. na rynku. Pod koniec 2009 r. udział ten wynosił blisko 8 proc.

PS. Przy okazji tematu kartowego polecam tekst Michała Kisiela pt. „Kto wydał najwięcej kart? Wcale nie Visa”