Mateusz Walczak, Prezes New World Alternative Investments

Inwestycje alternatywne” to takie inwestycje, które cechują się innym profilem wypłaty niż tradycyjne instrumenty, takie jak obligacje, depozyty, inwestycje na giełdzie, czy inwestycje kapitałowe. Jeśli mówimy o „inwestycjach alternatywnych” w odniesieniu do polskiego rynku, to są to przede wszystkim inwestycje, które nie są związane z polską giełdą. Do najbardziej popularnych klas „inwestycji alternatywnych” należą produkty strukturyzowane, fundusze hedge – fundusze alternatywne, a także fundusze wyspecjalizowane w danym rynku, w ujęciu regionalnym jak np. Azja, czy skupiające się na danej klasie aktywów np. towarach oraz cała bardzo szeroka grupa aktywów emocjonalnych, czyli inwestycje w sztukę, w pasje, w wina, w samochody klasyczne.

Oferta „inwestycji alternatywnych” w Polsce jest bardzo uboga. Promykiem nadziei ostatnich dwóch lat jest bardzo dynamiczny rozwój produktów strukturyzowanych, które zarówno w Polsce, jak i w Europie cieszą się, co raz większym popytem, oraz coraz większa estymą. Na całym świecie obserwujemy awersję do ryzyka. Produkty strukturyzowane zapewniają w większości przypadków gwarancję kapitału i to jest jeden z głównych czynników determinujących wzrost zainteresowania tymi rozwiązaniami. W Polsce Kowalski może korzystać z dosyć szerokiej oferty produktów strukturyzowanych. Natomiast, jeśli mówimy o innych grupach inwestycji alternatywnych, czy funduszy alternatywnych, oferta jest bardzo ograniczona, a jej dostępność w złotówkach praktycznie nie istnieje.

Sytuacja jest inna jeśli chodzi o osoby z wyższymi dochodami. Tutaj naprzeciw klientom starają się wychodzić departamenty private bankingu czy banki specjalizujące się w bankowości prywatnej. Natomiast pewnym ograniczeniem jest to, że taki bank chce zazwyczaj promować swoje własne usługi. Dlatego dostępność w jednym miejscu produktów z każdej instytucji na polskim rynku jest bardzo ograniczona. Sytuacja ta sprawia, że dostępność tych produktów jest raczej jeszcze bardzo niewielka.

Fachowcy bardzo często mówią o dywersyfikacji portfela inwestycyjnego, o skutecznym zarządzaniu ryzykiem. Jak to w praktyce stosować? O jakich kwotach mówimy i w końcu czy inwestycje alternatywne dają taką możliwość?

Dywersyfikacja w skrócie polega na tym, że kupujemy akcje na różnych rynkach, co pozwala przy różnych cyklach koniunkturalnych – mimo ewentualnej straty na jednym rynku, zyskać na innym – nasz wynik netto powinien być bardzo satysfakcjonujący. Natomiast w Polsce nie możemy mówić tak naprawdę o pełnej dywersyfikacji. Jaką dywersyfikacją jest oferta na rynku funduszy akcyjnych, jeśli tak naprawdę większość towarzystw funduszy inwestycyjnych oferuje ekspozycję na polską giełdę? Boleśnie doświadczyli tego klienci przez ostatni rok. Giełda ma za sobą trudniejszy okres, wychodząc z jednego funduszu akcyjnego trudno było znaleźć inny, który oferował pozycję na krótko, bądź który zajmował inną pozycję niż to, co się działo na giełdzie. Natomiast jest parę promyków nadziei. Jednym z nich jest wejście do Polski towarzystw funduszy inwestycyjnych, czy w ogóle funduszy inwestycyjnych, które mają zdecydowanie szerszą ofertę, czyli towarzystw zagranicznych. Ta oferta jest na tyle szeroka, że zawsze w każdym cyklu koniunkturalnym jesteśmy w stanie znaleźć coś, co umożliwi nam zyski.

Jak dużo angażować środków w inwestycje alternatywne? Czy nie jest to swego rodzaju kolejna bańka spekulacyjna? Do niedawna nieruchomości też zachwalano jako doskonałą okazję. Podobnie jak papiery oparte na ryzykownych kredytach hipotecznych. To przecież też były inwestycje alternatywne…

Nie można dokonywać inwestycji tylko i wyłącznie na podstawie ogólnej estymy danej branży. To, co obserwujemy obecnie – wzrost zainteresowania produktami strukturyzowanymi, jest czymś innym niż wzrost zainteresowania inwestycjami w nieruchomości. Nieruchomości w Polsce to były wielokrotnie zlewarowane pozycje, które najczęściej wiązały się z wykorzystaniem dźwigni finansowej – kredytu. Inwestowaliśmy kupując mieszkanie o wartości miliona złotych mając 200 tysięcy. Tak naprawdę ruchy związane z cenami mieszkań były zwielokrotniane w stosunku do naszego kapitału. W przypadku produktów strukturyzowanych z góry znamy najgorszy scenariusz – stracić można w zasadzie tylko odsetki. Dlatego trudno mówić o bańce spekulacyjnej w kontekście inwestycji alternatywnych. Natomiast niektóre rynki, do których produkty strukturyzowane się odnoszą mogą być postrzegane jako bardzo spekulacyjne. Dlatego wejście na te rynki w sposób inny, niż poprzez produkty strukturyzowane z gwarancją zwrotu kapitału, jest bardzo ryzykowne. Przykładem może być rynek ropy – w ciągu dwóch tygodni mamy odwrót inwestorów od tego surowca i od rynków surowców energetycznych w ogóle, a co się z tym wiąże spadek ceny z 147 dolarów za baryłkę do 120 dolarów. Jeśli pozycję zajęlibyśmy poprzez transakcję na rynku terminowym, to nasz depozyt zabezpieczający skończyłby się po dwóch dniach. Rynek produktów strukturyzowanych umożliwił przetrwanie tego typu krótkoterminowych zmian koniunktury, po to, aby w długim terminie zarabiać przy określonym przez inwestora profilu ryzyka

Czy można mówić o swego rodzaju modzie na rynku inwestycji alternatywnych? Czy w ogóle warto inwestować w popularne „tematy”? Ostatnio furorę robią produkty finansowe związane z energią czy żywnością. Czy na tym rynku można mówić o jakichś trendach czy modzie?

Warto oddzielić rynek surowców, czy w ogóle rynki aktywów, od tego, co się dzieje w Polsce i od wzrostu zainteresowania produktami strukturyzowanymi. Inną sprawą jest to z czym będziemy taki produkt łączyć i sens inwestycji na danym rynku, a czym jeszcze innym sens inwestycji alternatywnych w ogóle. Jeśli chodzi o to, co się dzieje w Polsce, to na pewno jest to pewnego rodzaju moda, wzrost popularności, więcej reklam, więcej informacji na ten temat, większe zainteresowanie dziennikarzy dot. m.in. kwestii regulacji tego rynku. To jest jedna sprawa, natomiast drugą sprawa to jest to, do czego odnosimy takie produkty. Jeśli będziemy je odnosili właśnie do tych klas aktywów, które rzeczywiście są popularne, takie jak energia, żywność, być może w przyszłości mięso czy rynki wschodzące, to tak naprawdę oznacza to bardziej bogatą ofertę dla Kowalskiego.

Jak Pan ocenia rozwój rynku związanego z produktami strukturyzowanymi? Jak wygląda Polska na tle na przykład Europy Zachodniej?

Miarą jaką możemy porównywać polski rynek do rynków Europy Zachodniej jest stosunek wartości zaangażowanej w produkty strukturyzowane do łącznej wartości aktywów rozporządzalnych przez gospodarstwa domowe. Jeśli porównamy wartość aktywów rozporządzanych przez gospodarstwa domowe w Polsce – czyli około 600 miliardów zł z 12 miliardami, a taka jest wartość inwestycji zaangażowanych w produkty strukturyzowane, to ten stosunek wyniesie 2 proc. Ten sam stosunek w Europie Zachodniej wynosi od 10 do 15 proc., a we Włoszech nawet 20 proc. Czy to pokazuje, że w Polsce będziemy mieć do czynienia z bardzo szybki wzrostem tej branży? Z pewnością daje pogląd na olbrzymi potencjał wzrostu. Trudno powiedzieć, czy rynek osiągnie takie rozmiary jak na Zachodzie, ale na pewno w najbliższym czasie będzie się nadal szybko rozwijał.

Czy rynek struktur powinien być bardziej regulowany? W porównaniu chociażby do TFI panuje tutaj wolna amerykanka. Coraz częściej słyszy się, że eurokraci chcą objąć ten rynek większą kontrolą. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?

Na pewno trzeba wzmocnić kontrolę nad procesem oferowania tego typu produktów. Wszystkie instytucje, które oferują tego typu produkty są regulowane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Towarzystwa ubezpieczeniowe, banki, biura maklerskie – nie ma chyba ani jednej firmy, która oferuje tego typu usługi nie będąc regulowaną. Regulacje powinny obejmować kanały informacyjne, sposoby dotarcia do klienta, przekaz marketingowy, standardy tworzenia prezentacji produktowych. W Anglii Financial Standard Authority reguluje ten rynek i określa, co w takiej prezentacji musi się znaleźć. Nie ma wątpliwości co do tego, że takie regulacje powinny zostać wdrożone również w Polsce. Natomiast z drugiej strony skala tej oferty jest na tyle szeroka, że mamy tutaj bardzo różne segmenty: towarzystwa ubezpieczeniowe, banki, towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Wszystkie te podmioty oferują produkty strukturyzowane. W związku z tym trzeba stworzyć jedną regulację dla wszystkich, po to żeby nikt nie był uprzywilejowany, albo dyskryminowany.

Jakie rodzaje inwestycji alternatywnych będą zdobywały popularność w Polsce w najbliższej przyszłości?

W odniesieniu do szerokiego rynku produkty strukturyzowane mają przed sobą przynajmniej od roku do trzech lat dynamicznego wzrostu. Jak dynamiczny ten wzrost będzie, trudno na razie określić. Po tym okresie spodziewałbym się raczej spowolnienia dynamiki. Rynek nie będzie rósł o 50, 100 proc. rocznie w nieskończoność, ponieważ jest to po prostu niemożliwe. Natomiast będą zyskiwać na popularności bardziej specjalistyczne produkty np. fundusze związane z określonymi klasami aktywów. Już są obecne na polskim rynku fundusze, które oferują inwestycje w sztukę lub wino. W związku z tym pojęcie inwestycji alternatywnych i specjalizacji w ramach dokonywania takich inwestycji będzie jeszcze zyskiwać na znaczeniu.

Rozmawiał: Michał Macierzyński

Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.
Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?
Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.