Metamorfoza Providenta. Uczy… oszczędzać

Dobry marketing i skuteczny PR potrafią zdziałać cuda. Instytucja, która kojarzy się z szybkimi pożyczkami, zmieniła nieco swoje oblicze. Wizerunkowo Provident nie próżnuje. Zaczął edukować klientów i zachęcać do… oszczędzania. Nie zapowiada się jednak zmiana profilu działalności. Czyżby kredytowy wilk w owczej skórze?

Szybkie pożyczki, kredyt bez BIK i poręczycieli, zero formalności – takimi hasłami kuszą klientów instytucje oferujące pożyczki na innych warunkach niż banki. Klienci nie są przyzwyczajeni do komunikatów sprzecznych z działalnością firmy. Instytucję stricte kredytową zachęcająca do oszczędzania można porównać do dietetycznych potraw w sieciach z fast-foodami. Provident to doskonały przykład, jak duże znaczenie ma obecnie wizerunek firmy. W szczególności, kiedy nad całym sektorem finansowym wisi widmo kryzysu. Nikt nie chce być postrzegany jako sprzedawca drogich pożyczek – znacznie lepiej edukować i przy okazji wspomagać drobnymi kredytami. 

Książeczka dobrych praktyk

„Budżet domowy, czyli co musisz wiedzieć o oszczędzaniu” to poradnik domowy wydany w formie książeczki. 100 stron poświęconych efektywnemu planowaniu domowego budżetu, zarządzaniu oszczędnościami, uczeniu dzieci wartości pieniądza to tylko część metamorfozy spółki. Do tego mamy stacjonarne szkolenia Akademii Rodzinnych Finansów, gdzie uczestniczyło już bezpłatnie kilkaset osób.
Jeśli ktoś nie miał okazji widzieć książki, to może zacząć czytać takie porady w prasie kolorowej lub sprawdzić Akademię Rodzinnych Finansów w sieci. Nie zabraknie tam nauczania o samych kredytach – jak liczona jest zdolność kredytowa, jak wylicza się RRSO, czy też co robić, gdy zaciska się pętla kredytowa. Z punktu widzenia edukacji, akcja jak najbardziej chwalebna. Jeśli jednak porównamy koszt nawet drogiego kredytu w banku to zaczynamy mieć wątpliwości, o co w tej akcji chodzi.

Kalkulator prawdę Ci powie

Rata może być faktycznie niska, bo liczymy ją w skali tygodnia. Już w skali miesiąca robi się gorzej, a liczenie całego kosztu może zszokować tych, którzy myślą, że banki mają drogie kredyty. Kalkulator na witrynie internetowej spółki jasno pokazuje ile kosztuje szybkość transakcji i pracownik odwiedzający nas każdego tygodnia. Opcja ze spłatą w domu to RRSO powyżej 70 proc. Przykładowa symulacja dla pożyczki na 3500 zł z 42 ratami tygodniowymi daje RRSO na poziomie 85 proc., a całkowita kwota do spłaty wyniosła ponad 6 tys. złotych!

„Niebezpiecznie jest jednak, kiedy posiłkujesz się kredytami na bieżące wydatki. Taka sytuacja stwarza ryzyko zacieśniania się pętli coraz większych kosztów, których nie ma jak spłacić bo nie inwestujesz w poprawę swojej kondycji finansowej tylko zjadasz własny ogon”. – czytamy jedną z porad Akademii Rodzinnych Finansów. Jeśli przy kredytach w banku można zacząć „zjadać własny ogon”, to co, jeśli posiłkujemy się chwilówkami z RRSO bliskim 100 proc?

Raty tygodniowe, kryzys roczny

Cała magia szybkich pożyczek polega na niskiej tygodniowej racie. Klient liczy budżet maksymalnie w skali miesiąca. O skali roku nikt już nie pamięta, jeśli ledwie mieści się od symbolicznego pierwszego do pierwszego.  Marketingowo, podobnie działają banki reklamując niewielkie obciążenie dla domowego budżetu, ratę tylko x zł. Gdzieś u dołu reklamy, najmniejszą z możliwych czcionek znajdziemy RRSO dla kredytu, czyli najważniejszy ze wskaźników przy wyborze pożyczki.

Jeśli zakładamy, że czeka nas kryzys co najmniej tak silny jak po upadku Lehman Brothers, firmy takie jak Provident mogą zacierać ręce. Kiedy banki odsyłają klientów z kwitkiem, ci idą szukać dalej. Wprawdzie w czasach kryzysu nie tylko banki ustawiają ostrożniej systemy  oceny zdolności kredytowej, jednak liczba potencjalnych klientów jest warta uwagi.

W okresie kryzysu finansowego na wszystkich rynkach, na których funkcjonuje Provident, wprowadziliśmy zaostrzone kryteria scoringowe. Dzięki informacjom, które posiadamy o społecznościach w których działamy mogliśmy przewidzieć problemy jakim mieli stawić czoła konsumenci, co pozwoliło nam na proaktywne zarządzenie zwiększonym ryzykiem w trakcie załamania gospodarczego – mówił w wywiadzie dla prnews.pl John Harnett, Dyrektor Zarządzający w International Personal Finance.

Podobno klienta trzeba edukować. Tu Providentowi nie można nic zarzucić – za swoje szkolenia dostawał już nawet nagrody. Lepszy klient, który wie jak oszczędzać, zarządzać domowym budżetem. Po prostu jak mu to zarządzanie nie wyjdzie, weźmie drobny kredyt na załatanie dziury w domowym budżecie. Zapłaci swoje i niech uczy się dalej. Nawet Provident w swoich materiałach pisze, że kredyt zaciągnięty na edukację to taki, który się opłaca.

Tomasz Jaroszek, Bankier.pl

Źródło: PR News