Mieszkania z wielkiej płyty – ryzyko zakupu

Wiele mówi się obecnie o konieczności pomocy kredytobiorcom spłacającym kredyty hipoteczne zaciągnięte we frankach szwajcarskich. Nagła niekorzystna zmiana notowania helweckiej waluty sprawiła, że w wypadku przeszło pół miliona kredytów raty poszły gwałtownie w górę. Najgorszą wiadomością dla kredytobiorców jest fakt, że wartość mieszkań, na które zaciągnęli oni kredyty jest obecnie najczęściej niższa od kwoty pozostałej do spłaty. Sprawia to, że ich kredyty stały się przysłowiową kulą u nogi – nie będą oni w stanie bez straty wycofać się z tych umów.

Warto zastanowić się, jakie potencjalne czynniki ryzyka mogą spowodować poważne kłopoty w perspektywie kilkunastu-kilkudziesięciu lat dla klientów aktualnie rozważających zakup mieszkania i zaciągnięcie na ten cel długoletniego kredytu. Dokładne przygotowanie do transakcji i przeanalizowanie wszystkich za i przeciw zmniejszy szansę na kłopoty w przyszłości.

Jednym z wielu ryzyk jakie należy brać pod uwagę jest technologia budynku. Co jakiś czas powraca temat ograniczonego cyklu trwania życia mieszkań budowanych w technologii tzw. wielkiej płyty. Mieszkania takie były budowane z myślą o szybkim załataniu deficytu mieszkaniowego w ubiegłej epoce, pierwsze budynki zaczęły powstawać pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku.  Dokonując wyboru takiego mieszkania warto już na wstępie dobrze przemyśleć i przeanalizować wszystkie aspekty inwestycji. Głównym czynnikiem atrakcyjności każdego lokalu mieszkalnego, który rozpatrywany jest w pierwszej kolejności przez potencjalnych nabywców jest oczywiście jego cena. Dotyczy to zarówno nowych mieszkań z rynku pierwotnego, jak i tych starszych, a więc także budownictwa z wielkiej płyty. W tym ostatnim wypadku powinna być ona na tyle atrakcyjna, by zrekompensować spadek wartości ekonomicznej mieszkania w przyszłości.

Należy podkreślić, iż budynek budynkowi nierówny. Jak zaznacza Agata Polińska z serwisu otoDom.pl – w wielu ogłoszeniach można znaleźć przykłady obiektów, przed którymi stoi szereg pilnych remontów i wskazanych modernizacji. Z drugiej strony na rynku znajdują się także budynki poddane termomodernizacji i utrzymywane w bardzo dobrym stanie. Lokalizacja odgrywa jeszcze ważniejszą rolę. Inaczej będą w przyszłości postrzegane osiedla położone bliżej centrum i świetnie z nim skomunikowane, a inaczej te znajdujące się na głębokich peryferiach.

W najbliższych latach większym zagrożeniem dla utrzymania wartości mieszkań w tego rodzaju budownictwie wydaje się jednak nawet nie sam stan techniczny budynków, co obecne i przyszłe oczekiwania nabywców. Co prawda wielkopłytowe osiedla wciąż mają swoich zwolenników (pełna infrastruktura społeczna, lokalizacja), jednak w dużej mierze zainteresowanie to wynika po prostu z niższych cen tego rodzaju mieszkań. Już teraz znaczna część poszukujących mieszkań z góry odrzuca lokale w wielkiej płycie. Przeznaczając tak duże środki na zakup nieruchomości oczekują standardu współczesnego, a nie z poprzedniej epoki (zsypy, schody z lastriko, klatki schodowe malowane farbą olejną). Brak miejsca postojowego w garażu podziemnym, estetyczny standard wykończenia części wspólnych są dla tych osób wymogami, z których nie będą chciały zrezygnować nawet kosztem pewnych oszczędności. Niektórzy obawiają się też potencjalnego sąsiedztwa osób, którym w życiu się nie powiodło. Można zatem przypuszczać, iż wraz ze stopniowym bogaceniem się społeczeństwa wielkopłytowe blokowiska będą w przyszłości tracić na atrakcyjności, co powinno przełożyć się na spadek wartości zakupionego tam mieszkania. Z pewnością warto takie ryzyko wziąć pod uwagę zaciągając kredyt na kilkadziesiąt lat.

Aleksandra Kubicka, serwis otoDom.pl
Jarosław Mikołaj Skoczeń