Millennium stawia na karty kredytowe

Bank Millennium mocno stawia na karty kredytowe. I trzeba przyznać, że idzie mu w tym bardzo dobrze. Znacznie lepiej niż najbliższej konkurencji, chociaż ta ostatnia nie zasypia gruszek w popiele – żeby tu wspomnieć BZ WBK, który tym co zrobił z Rzeczpospolitą wprawił nas po prostu w nieskrywany zachwyt.O BZ WBK napiszemy przy okazji, natomiast teraz kilka spostrzeżeń co do Millennium. Po pierwsze bank zliberalizował swoje podejście. Kartę można dostać również za osad na rachunkach. Nie trzeba przelewać pensji, może to być dodatkowe konto. Kartę dostajemy bez żadnej papierkologii, żadnych zaświadczeń, etc. No cóż – widać, że się opłaca. W takim Citibanku wciąż mają dość konserwatywne podejście. Osoby, które prowadzą działalność gospodarczą krócej niż dwa lata, nie dostaną kredytówki, nawet jeśli mogliby się pochwalić dochodami znacznie powyżej średniej lub kilku krajowych. Dla Citi nie ma też znaczenia, że ktoś może mieć w innych bankach kilka dobrze obsługiwanych kart kredytowych. Konkurenci raczej takich sentymentów nie mają. W efekcie Citibank od początku listopada podniósł „Opłatę za zaświadczenie o stanie zadłużenia i/lub zamknięciu Rachunku Karty” do – bagatela 70 zł. Teraz teoretycznie już tak łatwo ludzie się nie będą przenosić do konkurencji. Czy to pomoże? Zobaczymy, ale bank postawił ostatnio mocno na rozwój detalu, dlatego nie wolno go lekceważyć.A co można znaleźć ciekawego w Millennium? Bank proponuje przy otwieraniu konta kartę kredytową. Co prawda początkowo z bardzo niskim limitem (ok. 500 zł), ale można szybko go podwyższyć po pierwszej wpłacie pensji. Znaczy się – bardzo duży plus. Co ważne, kartę klient dostaje bardzo szybko – PIN odbiera się od razu na miejscu w placówce, a karta jest do odebrania mniej więcej 3 dni robocze później. Wynik godny pozazdroszczenia. Co prawda klient musi ponownie iść do oddziału, ale nie ma takiego uganiania się, jak jest czasami z kurierem, czy z pocztą – zwłaszcza, kiedy strajkują pocztowcy. Co więcej? Bardzo szybka aktywacja – owszem to u konkurencji standard, ale Millennium dorobiło się jakiś czas temu możliwości aktywacji karty i nadawania PINu przez internet. Co prawda pracownicy o tym chyba wciąż nie wiedzą lub nie pamiętają, bo zapraszają po to do bankomatów. Kolejną ciekawostką jest fakt, że po aktywacji karty, na komórkę klienta (oczywiście jeśli jest zdefiniowana w systemie) przychodzi SMS z informacją o aktywacji i podziękowaniem za wybór. Mała rzecz, a cieszy. Zobaczymy, kiedy jakiś bank wpadnie na to, że warto po jakimś czasie od aktywacji zadzwonić i zapytać się, czy karta dobrze się sprawuje i czy klient jest z niej zadowolony. Tak nam się tu w PR News wydaje, że takie działanie byłoby znacznie lepsze niż sztuczne utrudnianie odejścia. Do karty w Millennium można oczywiście dodać alarmy SMSowe, które obejmują takie zdarzenia jak spłata, autoryzacja, wypłata, etc. Funkcjonalność obejmuje nie tylko możliwość wyboru każdej z tych akcji, ale również kwoty od której alarm będzie do klienta przychodził – jest to ważne, ponieważ każdy taki SMS to dodatkowy koszt dla klienta. Same alarmy działają idealnie. Na koniec należy wspomnieć o nowym programie rabatowym – co ważne – dla wszystkich, a nie tylko wybranych kart. Jednym słowem w przypadku kart kredytowych, Millennium w pełni zasługuje na pochwałę, co niniejszym czynimy. Chociaż to nie jedyny bank, który zrobił ostatnio ogromne postępy w ofercie kart kredytowych. Jesteśmy bardzo ciekawi efektów ogromnych zmian w mBanku. Zwłaszcza, że zapowiadają się w nim zmiany kadrowe.