WIG20 wzrósł o 3,19% sięgając na zamknięciu notowań poziomu z początku czerwca. Tym samy połowa spadków z przełomu maj – czerwiec została odrobiona. Obroty na największych polskich spółkach nie były wielkie (niespełna 800 mln PLN), lecz przecież mamy wakacje, więc czegoż tu oczekiwać od inwestorów. Jedyną spółką, która traciła na wartości był Bioton (-1,07%) akcje pozostałych blue chipów zwiększyły swoją wartość. Na uwagę zasługuje KGHM, który podrożał o 6,4% w wyniku wzrostu cen miedzi. Silnie podrożały również inne spółki surowcowe a także banki. Tak wysokim wzrostem notowań nie może poszczycić się dziś żaden europejski indeks. Uważam, że przyczyn dużej aprecjacji należy szukać w transakcjach arbitrażowych. Podczas dzisiejszych notowań kontrakty terminowe na indeks WIG20 zanotowały dodatnią bazę. Można zatem było kupić koszyk akcji z indeksu i sprzedać równoważną ilość kontraktów futures. Dodatnia baza staje się bowiem łakomym kąskiem dla arbitrażystów, gdyż w związku z mało popularną na naszym parkiecie krótką sprzedażą trudniej dokonać arbitrażu w przeciwnym kierunku.
Otwarcie notowań za oceanem pomogło w kontynuacji wzrostów na europejskich parkietach. Główne europejskie indeksy oscylowały jednak w okolicach jednoprocentowego wzrostu notowań. FTSE zwiększył swoją wartość o 1,1% CAC40 i DAX o 0,9% a węgierski BUX o 1,6%. W Stanach Zjednoczonych o godz. 18.15 DJIA zyskiwał 0,7% a S&P500 i Nasdaq rosły o 0,3%. Wzrostom za oceanem jak na ironię pomógł niższy od prognoz czerwcowy odczyt wskaźnika ISM sektora usług (57 pkt.). Ekonomiści spodziewali się spadku aktywności w sferze usług za oceanem, lecz spadek indeksu przewyższył ich oczekiwania. Uczestnicy rynku uważają, że niższy odczyt zmniejsza prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych za oceanem, lecz należy pamiętać, że świadczy on również o niższej aktywności w tej najbardziej rozwiniętej części gospodarki.
Dzisiejsze posiedzenie Rady ECB nie zakończyło się podwyżką stóp procentowych w strefie euro. Po ostatnim komunikacie nie była ona nawet oczekiwana. Jednak dzisiejszy, jastrzębi komunikat trochę zaskoczył inwestorów. Jean-Claude Trichet dał do zrozumienia bowiem, iż w związku z istniejącym zagrożeniem inflacyjnym proces zaostrzania polityki pieniężnej w państwach 12-tki będzie w przyszłości kontynuowany. EUR/USD zareagował wzrostem notowań, co pomogło w aprecjacji naszej waluty. Złoty po porannym osłabieniu przez resztę dnia się umacniał. Rano o godz. 8.40 za euro trzeba było zapłacić ponad 4,07 zł a za dolara 3,19 zł. Po południu o godz. 17.20 za euro płacono już niespełna 4,03 zł a za dolara prawie 3,15 zł. W tym samym czasie za franka szwajcarskiego trzeba było zapłacić 2,57 zł.
Jutrzejszy dzień będzie najważniejszy w całym obecnym tygodniu ze względu na amerykańskie publikacje makroekonomiczne. Czerwcowy raport pokazujący zmianę liczby miejsc pracy w sektorze pozarolniczym w Stanach Zjednoczonych oraz publikacja stopy bezrobocia mogą istotnie wpłynąć na notowania zwłaszcza na rynku walutowym. Ekonomiści prognozują, że amerykańska gospodarka stworzyła w czerwcu 160 tys. nowych miejsc pracy, to ponad dwukrotnie więcej niż maju. Są jednak prognozy, które szacują, iż wzrost ten był nawet pięciokrotny. Dobre dane powinny być utożsamiane ze wzrostem prawdopodobieństwa podwyżek stóp procentowych za oceanem i umocnić dolara. Paradoksalnie gorszy odczyt może pomóc inwestorom na rynkach akcji teoretycznie oddalają w czasie dalszy proces zaostrzania polityki pieniężnej w USA. Widać zatem, jak bardzo uczestnicy rynku koncentrują się na interpretowaniu publikowanych danych w kontekście zmian w amerykańskiej polityce pieniężnej. Istniejące zagrożenie inflacyjne ciągle spędza sen z powiek ekonomistom i inwestorom.
Michał Kowalski
Analityk w firmie Expander