Na monetach można nieźle zarobić w czasie kryzysu

Monety kolekcjonerskie, zwłaszcza te złote, w czasie kryzysu okazują się bardzo dobrą lokatą kapitału.
Moneta gigant jest jedną z pięciu na świecie. Wybiła ją w 2007 roku z czystego złota Kanadyjska Mennica Królewska. Wartość nominalna wynosi milion dolarów kanadyjskich, ale po dwóch latach, by ją kupić, trzeba wyłożyć prawie trzykrotnie więcej.

Według Renaty Pawlukiewicz z zarządu firmy Inwestycje Alternatywne Profit złotych monet sprzedaje się obecnie o 30-40 proc. więcej niż przed rokiem. Bo też ich ceny szybko idą w górę wraz ze złotem – uncja kosztuje już koło tysiąca dolarów. Kupowanie monet staje się alternatywą dla akcji i jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, które na ogół przynoszą duże straty.

Również lokaty bankowe – po obniżkach stóp przez Radę Polityki Pieniężnej – dają już tylko symboliczne zyski. Osoby, które kupiły złote monety w 2007 roku, zarobiły na czysto ponad 30 proc. Na przykład cena emisyjna monety wydanej w maju 2007 roku z okazji 750-lecia Krakowa wynosiła 1,3 tys. zł, a dziś trzeba za nią płacić już 1,6 tys. zł.

Bywają jeszcze lepsze okazje. W ubiegłym roku hitem była złota moneta o nominale 25 zł, jedna z najmniejszych na świecie (waży 1 g), wyemitowana w listopadzie z okazji odzyskania niepodległości. W oddziałach NBP kosztowała 370 zł, a dzisiaj na aukcjach trzeba za nią zapłacić co najmniej 800 zł. Wydana z tej samej okazji półuncjowa złota moneta o wartości 200 zł w dniu emisji kosztowała 1,4 tys. zł. Teraz można ją kupić za co najmniej 1,8 tys. zł.

Renata Pawlukiewicz uważa, że w tym roku przebojem może być moneta o nominale 25 zł „Polska droga do wolności, wybory 4 czerwca 1989”, która pojawi się w maju.

Równie ciekawie zapowiadają się emisje srebrnych numizmatów. W cyklu zwierzęta świata NBP zaoferuje niebawem „Jaskółkę”. Po poprzednią monetę z tej serii, „Sokoła wędrownego” o nominale 100 zł, ustawiały się tasiemcowe kolejki. Nic dziwnego, że już w dniu emisji zwiększyła swoją wartość aż o 300 proc. Zyski zależą m.in. od tego, ile monet kolejnych serii NBP zdecyduje się wyemitować. Duża podaż może zmniejszyć cenę na rynku.

Daniel Maksymiuk z Warszawskiego Centrum Numizmatycznego radzi inwestować przede wszystkim w stare monety. Jego zdaniem mogą dać jeszcze większe zyski. Póki co nie cieszą się w Polsce dużym wzięciem. To bowiem inwestycja na kilkanaście lat.

Magdalena A. Olczak