Na Polaków czeka praca w hotelach i branży IT

Branżami, które dobrze rozwijają się u nas pomimo kryzysu i będą zwiększały zatrudnienie, są hotelarstwo i IT. Krzysztof Milski, prezes Polskiej Izby Hotelarstwa, szacuje, że w całym sektorze może obecnie brakować nawet tysiąca pracowników. Za kilka miesięcy będzie ich potrzeba jeszcze więcej, bo kończą się budować kolejne hotele na Euro 2012. Sam kryzys też wymusza na branży zwiększanie zatrudnienia. Jak to możliwe?

– W czasie kryzysu hotele muszą podnosić poziom swoich usług, żeby nie stracić klientów. Dlatego potrzebują więcej osób do fachowej obsługi gości – wyjaśnia Milski.

Pracowników do pracy w Polsce poszukuje np. sieć Louvre Hotels, do której należą m.in. hotele Campanile i Kyriad Prestige. Wczoraj przedstawiciele firmy prowadzili rekrutację podczas Francuskiego Forum Zatrudnienia odbywającego się na Uniwersytecie Warszawskim.

– Poszukujemy kucharzy, recepcjonistów, kelnerów i barmanów. Chętnie przyjmiemy też do pracy finansistów, ale tylko z doświadczeniem – mówi nam Monika Gałkiewicz, kierownik ds. personalnych w Louvre Hotels.

2-3 tys. pracowników potrzebuje też branża IT. Co chwilę na tym rynku powstają nowe firmy komputerowe. Szefowie Esplex, spółki-córki tajwańskiego producenta komputerów Acer, poinformowali, że przenoszą produkcję z Wielkiej Brytanii do Wrocławia. Znajdzie tam zatrudnienie ok. 200 osób- głównie programiści i administratorzy sieci. Informatycy mogą tu zarabiać od 4 tys. zł brutto w górę. Z wielkich międzynarodowych graczy pracowników informatyków szukają obecny już u nas Hewlett–Packard – 800 osób, działające w branży kurierskiej UPS i firma finansowa Credit Suisse – w sumie kilkuset osób.

Zdaniem Izabeli Kluzek-Dudy z agencji doradztwa personalnego SelectOne informatycy pracę mogą także znaleźć w małych i średnich firmach. – W korporacjach przyszedł czas na reorganizację, a mniejsze firmy do tej pory cały czas mają problemy z pozyskaniem wykwalifikowanej kadry – mówi Kluzek-Duda.

Kryzys spowodował, że ożywienie pojawiło się w branżach, które do tej pory cierpiały na deficyt pracowników. Przykładem mogą być firmy ochroniarskie, w których ze względu na niskie wynagrodzenie niewielu chciało pracować. Teraz przeżywają prawdziwe oblężenie. Securitas, zatrudniający w 2008 r. 5 tys. osób obecnie przyjmuje miesięcznie kilkunastu nowych pracowników. W ubiegłym roku było to raptem kilka osób miesięcznie.

– Potrzebowaliśmy nowych pracowników, ale chętnych było jak na lekarstwo. Dziś zupełnie nie mamy z tym problemów – przyznaje Krzysztof Bartuszek, rzecznik Securitas. Potencjalnych pracowników nie odstraszają niskie zarobki. W firmach ochroniarskich płaci się ledwie 5 zł za godzinę. Szefowie tych spółek twierdzą, że nie planują zakończenia rekrutacji. Uważają, że z powodu wzrastającego bezrobocia rosła będzie przestępczość.

Na kryzysie korzystają również firmy szkoleniowe. Codziennie zgłasza się do nich po kilku-kilkunastu menedżerów, którzy stoją przed ciężkim zadaniem w swoich przedsiębiorstwach – muszą zwalniać. Chcą nauczyć się, jak prowadzić trudne rozmowy z pracownikami. Kokosy zbiją również firmy prowadzące wywiad gospodarczy, zbierające informacje o kondycji firm. Ostatnio zwiększyły obroty o ok. 20 proc. i mają perspektywy na więcej – warunkiem jest znalezienie przez nie do pracy setek audytorów.

Joanna Ćwiek, Maciej Stańczyk, Tomasz Ł. Rożek