Sprzedam komiks, bo zbieram na samochód – to jedno z ogłoszeń zamieszczonych na Allegro. W branży komiksowej tzw. białe kruki wyceniane są nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Za granicą ceny unikatów idą w milionach dolarów. Traktowane są jako inwestycja alternatywna.
Polski rynek komiksów rodził się w bólach. Choć pierwsze zeszyty pojawiły się jeszcze w latach dwudziestych minionego wieku, to w okresie PRL-u niechętnie postrzegano tę formę sztuki, która kojarzyła się z Zachodem. Władze wymogły nawet, by nie używać słowa „komiks”. Dlatego zamiennie pojawiały się określenia „historyjki obrazkowe” lub „kolorowe zeszyty”. Okres PRL-u nie pozwalał rozwijać skrzydeł polskim twórcom komiksów, więc część z nich zdecydowała się na emigrację, gdzie doceniono ich talent. Taką decyzję podjął jeden z najbardziej znanych polskich rysowników – Grzegorz Rosiński, współtwórca popularnej na całym świecie serii komiksów z cyklu Thorgal.
Mimo niekorzystnych warunków, w okresie PRL na rynku pojawiły się komiksy, które dla wielu dzisiejszych 30 i 40 latków mają status kultowych. To między innymi serie Tytus, Romek i ATomek, Kapitan Żbik, Kajko i Kokosz, wspomniany wyżej Thorgal czy magazyn komiksowy Relax. Dopiero lata 90. przyniosły prawdziwy komiksowy boom w Polsce, a polscy czytelnicy mogli zapoznać się z bohaterami zagranicznych wydań.
Zobacz, co trzymasz na strychu
Dziś ceny pierwszych wydań niektórych komiksów z lat 60 czy 70-tych kosztują po kilkaset złotych, a kompletne serie kosztują kilka tysięcy. Pierwszy numer „Kapitana Żbika” na rynku wtórnym kosztuje w granicach 500-600 zł. Podobne ceny osiągają pierwsze wydania Tytusa Romka i ATomka. Za komplet „Czterech Pancernych i Psa” płacono niedawno nawet powyżej 2 tys. zł. Oczywiście mowa o komiksach w dobrym stanie, które przedstawiają dla kolekcjonerów dużą wartość. Cena takich komiksów z roku na rok rośnie.
Szkic do okładki komiksu Kapitan Żbik wart 8 tys. zł.
Które komoksy cieszą sią największą popularnością? Ile można na nich zarobić? Czytaj więcej w portalu Bankier.pl.
Napisz do autora: w.boczon@bankier.pl